Aleksandra
Ziolkowska
MOJE I ZASLYSZANE
Recenzje i omówienia
---------------------
"I znowu trafia do naszych tak
niezwykle udana ksiazka znakomicie piszacej Aleksandry Ziólkowskiej. Tym razem
zawiera kilka interesujacych reporterskich opowiesci o niby zwyklych, a jednak
niecodziennych dramatach spotkanych przez autorke osób. Wlasciwie kazda
opowiesc wymaga osobnego omówienia, odrebnej refleksji. Nie zamierzam jednak
odbierac czytelnikom przyjemnosci bezposredniej lektury. Dlatego ogranicze sie do najbardziej
poruszajacych, nie pozwalajacych o sobie zapomniec po odlozeniu przez
czytajacego ksiazki. Sa to relacje ze
spotkan z ludzmi, których laczy w tej ksiazce jedno - fakt spotkania Aleksandry,
która chciala wysluchac ich spowiedzi zycia" i nadac tym, czesto
chaotycznym wspomnieniom, ksztalt literacki.
Umiala odnalezc w ich zyciorysach punkt zwrotny, taki moment, który
zadecydowal o zmianie dotychczasowego zycia, stosunku do ludzi, czesto nawet do
samych siebie.(...)
Aleksandra Ziólkowska traktuje swoich
rozmówców niezwykle serio, z wielka kultura. Kiedy zadaje klopotliwe pytanie,
czyni to subtelnie, z taktem. Stara sie ocenic obiektywnie okolicznosci,
sytuacje, motywy postepowania. Nie ocenia, nie neguje ich wlasnej prawdy o
zyciu. Nawet gdy nie zgadza sie z ich wyborem, sposobem na zycie, nie
dystansuje sie do ich spraw.(...). To wielka sztuka odkrywac drugiego czlowieka
poprzez jego biografie. Jeszcze wieksza sztuka jest przekazanie swojej wiedzy o
czlowieku w sposób uniwersalny.(...)
Anna Mieszkowska, "Literatura piekna:
"Moje i zaslyszane"" (W:) "SWIAT KSIAZKI", 14 czerwca
1989
.
„Opowiesci,
reportaze, obrazki, dziennikarskie historyjki. Jej – Aleksandry Ziolkowskiej i
zaslyszane: od Wankowicza, od znajomych Wankowicza, od znajomych znajomych.
Nazywa się to MOJE
I ZASLYSZANE, ma niewiele ponad sto stron, przyzwoity naklad 20 tysiecy
egzemplarzy, wyszlo w Czytelniku.
Piec opowiadan
znanej juz pisarki i dziennikarki, niegdysiejszej sekretarki Melchiora
Wankowicza (jej to glownie zapisal swoje archiwum)
Piec relacji o
ludziach, ktorzy ja zafrapowali: pisarce Zofii Romanowiczowej, bracie
Aleksandrze Janty Polczynskiego, Stanislawie, synu hubalczyka Glowacza –Lisa,
wróżu Tybetanczyku i lekarce, ktorą swego czasu zaatakowal siekiera pacjent,
czyniac z niej inwalidkę.
Ludzkie losy,
autentyczne przejscia i jakis subtelny moral w kazdym. Niedopowiedziany, na
szczescie, nie spuentowany do konca.
Losy ludzi, którzy
odnalezli w sobie sile i fantazje, aby odnalezc w zyciu sens. Poszukac go
cierpliwie, wywalczyc wbrew wszelkim okolicznosciom.
Czyta się”.
(tkrz), Jej i
zaslyszane, ODRODZENIE, Nr 14, 8 kwietnia 1989
.
„Znana jako
ostatnia sekretarka Melchiora Wankowicza, a po smierci pisarza strazniczka jego
pamieci (ksiazki „Blisko Wankowicza”, wybor i wstep do reportazy zagranicznych
Wankowicza i in.), jest także autorka prozy reportazowej, czerpanej z realiow
polskich i kanadyjskich. Niedawno nakladem „Czytelnika” ukazal się nowy zbior jej tekstow: „Moje i zaslyszane” – piec reportazy o sprawach i ludziach, w których
„odbija się” również Wankowicz, ale nie tylko,. Czyta się”.
(dk) W kregu
Wankowicza,TRYBUNA Nr 143, 20 maja 1989
.
(...) „Moje i
zaslyszane” zawiera piec literackich reportazy. Epizody, fragmenty zycia
pieciorga osob, oczywiscie w ramach blizszego i dalszegootoczenia, powiazan z
daleka i bliska przeszloscia, realiami a zludzeniami. „Powroty” otwierajace tom
sa zarowno szkicem literackim, jak analiza pewnego wydarzenia w zyciu Melchiora
Wankowicza – znanego Autorce z ustnej relacji. Wydarzenie to w formie
literackiej znalazlo sie w powiesci Zofii Romanowiczowej „Sono felice” –
Ziolkowska konfrontuje misternie relacje ustna i literacka napisana przez
bohaterke. Kazda jest prawdziwa, ale inaczej, a wobec tego?...
Jan Glowacz narzucil sie Ziolkowskiej, nie
szukala go, nic o nim nie wiedziala, natomiast on znalazl ja, autorke
obszernego opowiadania-reportazu o Romanie Rodziewiczu, jednym z zolnierzy
grupy partyzanckiej mjra Dobrzanskiego (Hubala). Uwazal sie za osobe bez
tozsamosci, wiedzial iz ojciec, zdaniem wielu, byl bohaterem, zolnierzem
legendarnego oddzialu Hubala, ale nalezalo to udekumentowac, opisac. Nie znal
swoich rodzicow. Wychowany wpierw u siostry, matki, pozniej z zakladzie. Bieda.
Zle, samotnie i nie wiadomo mu bylo kim jest. Powstala opowiesc dramatyczna,
ktorej bohater nie jest z jednego kruszca. I moze nawet ma wiele rysow, ale
wypelnil zycie syna. Ba, usadowil sie w nim, pozyskal tozsamosc w przeszlosci,
w zyciu swego ojca.
Gdzie znalazl miejsce dla siebie, prace? W
resorcie spraw wewnetrznych. Wcale zaskakujace.
„-Czy ta pamiec o ojcu przydala sie panu
tylko na jakis krotki okres czasu? Ze ona jakby teraz panu przeszkadza” –
pytala Autorka i odpowiedzia Jana Glowacza „Zycie tamtym okresem, pamiec o ojcu
jest dla mnie jasniejsza niz rzeczywistosc” – zamyka reportaz.
Najstarszy brat pisarza, podroznik, poeta,
drugi osiagnal sukces materialny – obaj swiadomie od mlodosci mieli cel zycia,
a on, ten najmlodszy?
Opowiesc o Stanislawie Jancie-Polczynskim,
okraszona wierszami brata Aleksandra, utkana jest wspomnieniami, tesknota za
czyms nieokreslonym. Dzwieki muzyki, gra corki na fortepianie obudzily w nim
muzyka-kompozytora. Znalazl cel zycia – stal sie innym czlowiekiem w dojrzalym
wieku. Naturalnie wizyta w Polsce, wchloniecie jej, poezja brata – daly mu cel
i tresc zycia.
Nie zostal znanym
kompozytorem muzyki do wierszy brata w Polsce. Wydal kilka plyt w Polsce –
wlasnym sumptem. Jest szczesliwy. Ziolkowska kresli wszystkie etapy, a w nich
uwydatnia psychiczna niepewnosc, niepokoj bohatera. Szukal celu, szczescia. Nie
dala mu tego ani rodzina wlasna, ani osiagniety z trudem dobrobyt, dopiero owa
muzyka.
Czy aby ta opowiesc jest wylacznie o
Stanislawie Polczynskim? Czy aby jest w pelni autentyczna relacja? .. Wydaje
sie, iz przedstawia raczej zagadnienia, ktore wystepuja wsrod wielu imigrantow.
Oczywiscie rozterki ujawianiaja sie roznorako, inaczej tez przedstawia sie cel.
W „Moje i zaslyszane” jest takze sliczna opowiesc o wrozu oraz
szlachetnej lekarce.
Bohaterowie sa rozni, tak jak i ich dzieje –
ale to wizerunki Polakow, prezentacja sily i slabosci, zla i dobroci.
Ziolkowska nie maluje w bialo-czarnych kolorach, ani tez nie osadza, pokazuje
sprzecznosci, ktore towarzysza dobrym w zalozeniu dazeniom, wzglednosc prawdy
czy tez rozne probierze prawdy. Boc to obrazki z zycia (...)
Benedykt Heydenkorn
„Opowiesci z zycia Polakow”, ZWIAZKOWIEC (Toronto) Nr 61, 27 lipca 1989
.
„Dzis już
Aleksandra Ziolkowska nie dostalaby od Melchiora Wankowicza pocztowki z
dedykacja: „Pracuj osiolku:. „Osiolek” ma teraz swoja ciezko zapracowana dobra
passe...
Nakladem
„Czytelnika” ukazal się ostatnio zbior reportazy Aleksandry Ziolkowskiej „Moje
i zaslyszane”. Autorki nie trzeba przedstawiac czytelniko,. Bo zdobyla przed
laty ich serca ksiazka „Blisko Wankowicza”, a od chwili rozpisania przez
wydawnictwo „Polonia” subskrypcji na „Dziela Emigracyjne” Wankowicza glosno o
niej w prasie, jako o inicjatorce calego przedsiewziecia. Malo tego, z rozmowy
z Ziolkowska opublikowanej w „Zyciu Warszawy”, wnioskuje, ze będzie ona miala
nad czym pracowac przez najblizsze kilka
- kilkanascie lat: mowila nie tylko o planowanych wydaniach utworow
przedwojennych Wankowicza z cyklu „Z archiwum pisarza”, ale i przygotowaniu do
druku olbrzymiej korespondencji – jego i jego starszej corki Krystyny. Należy
tylko dziekowac Opatrznosci, ze archiwum pisarza trafilo w tak godne rece.
(Opatrznosci – bo mimo „zapisu testamentowego” nie odbylo się bez przeszkod, co
można wywnioskowac z krotkiej informacji zamieszczonej wlasnie w zbiorze „Moje
i zaslyszane”.
„Moje i zaslyszane”
to ksiazka, ktore w duzej mierze (dokladnie – w trzech piatych) również porusza
tematyke „Wankowiczowska”. Zreszta do tekstu bezposrednio poswieconego osobie
pisarza mam najwiecej watpliwosci – dwie relacje osob wspominajacych to samo
zdarzenie: Melchiora Wankowicza i Zofii Romanowiczowej dotychczas w gruncie
rzeczy bardzo błahego epizodu. Ot, taka sobie ciekawostka literacka. W dodatku
– cytowane we fragmentach – powiesc Romanowiczowej zdaje sie być zbyt banalna..
Z mieszanymi
uczuciami czytalam również reportaz, w którym pasjonujace dzieje rodu Janta
Polczynskich, ukazane sa przez pryzmat losow najmniej udanego potomka rodziny.
Nawet jego pozniejsza wielka pasja kompozytora nie potrafila mnie przekonac do
tego slabego, bezwolnego czlowieka.
Natomiast co do
reszty reportazy zebranych w „Moim i zaslyszanym”, to dwa z nich sa bardzo
dobre, a trzeci bardzo, bardzo dobry. Zachwycil mnie zwlaszcza reportaz o synu
jednego z zolnierzy Hubala., ktory cale swe zycie poswiecil legendzie ojca. Pewnej pikanterii
calej sprawie dodaje fakt, iż bohater reportazu Ziolkowskiej postanowil
zweryfikowac malo pochlebna opinie, jak o „Lisie” zamiescil Wankowicz w
„Hubalczykach”. Uczynienie z syna „Lisa” glownego bohatera reportazu, opowiesc
o czlowieku, ktory idzie naprzod z glowa odwrocona do tylu (z kulminacyjnym
punktem, w ktorym czytelnik dowiaduje się, ze bohater podjal prace w milicji) –
to jest po prostu majstersztyk. Bardzo ciekawe dsas również reportaze o
warszawskim wrozbicie Kara Mustafie (wydawalo mi się, ze po przeczytaniu jego
ksiazki „Pamietnik jasnowidza” Aleksandra Ziolkowska już mnie niczym nie
zaskoczy, a jednak!) i doktorze Filonienko.
Zrozumiale wiec, ze
cieszy mnie zapowiedz rychlego ukazania sie nastepnych ksiazek Aleksandry
Ziolkowskiej – „W kregu Wankowicza” i „Kanadyjski senator””.
Elzbieta Statuch,
Moje i przeczytane, SZTANDAR MLODYCH, Nr 75, 16 kwietnia 989
.(...) ”Wankowicz sam opowiadal o tyvch wydarzerniach najbarwniej, a ze gawede jego zanotowala z kolei Aleksandra Ziolkowska (patrz rozdzial „Powroty” w ksiazce „Moje i zaslyszane”, Warszawa 1988) mamy mozliwosc spojrzenia z zewnatrz na poetke, (...)
.
„(...)”Moje i
zaslyszane” są odpowiedzia na moje fascynacje ludzkimi losami. Uwazam ,ze każdy
ma ciekawy chocby jeden wycinek swojego zycia. Interesuje mnie wiele tematow,
np. jak przypadek zmienia nam zycie, jak trudnosci hartuja ludzi, jak potrafia
zmienic zwyklych ludzi w bohaterow. Rola burzy dziejowej, zawieruchy wojennej,
a także naszego charakteru, silnej woli, ambicji, checi dokonania, rozroznianie
dobra i zla. Trudnosci w zyciu – na nie napotykamy wszyscy – ale roznimy się
tym, jak do nich podchodzimy, jak się z nimi zgadzamy. Interesuja mnie
charaktery ludzkie, może charaktery polskie, bo ksztaltowaly nas powstania,
wojny. Ostatnio do tego doszli ludzie także innych kultur, bo do nich teraz
siegam”(...)
Rozmowa z
Aleksandra Ziolkowska-Bioehm, Uporzadkowac swiat wokół mnie, PIELGRZYM
(Toronto), Maj 1997, str. 20
.Fragmenty listow:
„Przeczytalem opowiesci„Moje
i zaslyszane”. Bardzo ciekwie i przyjemnie napisane „Powroty”. Taka bardzo
ludzka sytuacja, ale swietnie przez Pania ujeta. Jasnowidz z „Tybetanczyka”
bardzo ciekawy. Chyba wszyscy kiedys spotkali się w zyciu ze zdarzeniami, które
tylko parapsycholog umialby jakos naswietlic, nie jestem pewien czy wytlumaczyc.
Opowiadanie to przeczytalem dwa razy, bo nigdy jeszcze nie spotkalem się z tak
ciekawa analiza wrozby, w tym wypadku pochodzaca od samego „maga”. Nie sadzilem,
ze ludzie obdarzeni takimi wlasciwosciami tak owe seanse odczuwaja. Zawsze
uwazalem, ze karty sa uzywane jedynie dla zrobienia wrazenia na ”kliencie”. Teraz
widze, ze chyba pomagaja „magowi” do wejscia w jaks trans”.
Andrzej
Grabia Jalbrzykowski, Buenos Aires, 31 stycznia 1992
„Podziwiam lekkosc stylu i bogactwo istotnych
szczegolow. Niektóre z nich maja dla mnie osobista wartosc poznawcza.(...)”.
Vladimir
Czachowski-Rylski, Krakow, 17 stycznia 1993
(...)”Najbardziej zainteresowala mnie czesc o „jasnowidzu”. On nie jest „wrozem”, tylko filozofem. (...) Co do Twego reportazu o Glowaczu, uwazam Twoje postepowanie za madre. (...)
Jozef Alicki
(Hubalczyk), Ilawa-Kamien, 18 wrzesnia 1989
.
„Mam przed soba
„Moje i zaslyszane”. Piekna to ksiazka, ale i straszna. Tak straszna, bo
prawdziwa. Kazda miejscowosc i kazda droge można znalezc na mapie. Ale jest to
swiadectwo również i zla, naszego zla. To czyni Pania wlasciwie podobna
Jozefowi Mackiewiczowi. Jego dewiza „tylko prawda jest ciekawa” może być i Pani
przypisana”.
Mec. Stanislaw
Szczuka, Warszawa 17 listopada 2003
.Fragmenty ksiazki drukowano w:
1.
„Express
Reporterow”,
2.
„Związkowiec”
(Toronto) 17 grudnia 1981. str 12,13,15
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz