Aleksandra
Ziółkowska-Boehm
Wielka wdzięczność
[w:] Danuta Blaszak, Anna Maria
Mickiewicz, Do zobaczenia (rozdział: Wielka wdzięczność). Contemporary
Writers of Poland, Dreammee Little City, 2019, ISBN 9780359436781
Aleksandra
Ziółkowska-Boehm
Wielka wdzięczność
Książki były - i
są - dla mnie ważne. Mam wiele wspomnień, wręcz fascynacji, tytułami, które w
dzieciństwie wybierał do lektury mój Ojciec, mówiąc: – Trzeba odpowiednie książki
czytać w odpowiednim wieku.
Nie raz wybierałam
lekturę - zamiast spotkania. Pamiętam słowa
profesora Władysława Tatarkiewicza, który w „Zapiskach do autobiografii” pisze,
że zamiast spotykać się w tym samym gronie i powtarzać te same rzeczy, lepiej
usiąść i poczytać. Lepiej wrócić „do swej pracy, książki, myśli”. Cytuję:
”życie towarzyskie w małym gronie rodziny czy przyjaciół, owszem, daje poczucie bliskości ludzkiej, ale długie rozmowy przy stole czy lampie są najczęściej powtarzaniem rzeczy stokrotnie już mówionych. W bliskim gronie najchętniej powiem to, czego inni z tego grona jeszcze nie wiedzą, niech i inni to zrobią, a potem- wracajmy do swej pracy, książki, myśli”.[1]
Znałam osobiście
profesora Władysława Tatarkiewicza. Mam od niego dedykacje na książkach i mam
listy. Jego cenne dzieła pomogły mi przybliżyć poglądy filozofów, nauczyć
szanowania piękna i różnorodności szczęścia.
Dla pisarzy mam
podziw i poczucie wdzięczności. Jak wiele książek
pomogło mi przejść przez trudności... Pamiętam, gdy wywołały moje wzruszenie, łzy i uśmiech. Książka cenna i ważna - gdy jest taka - uczy czegoś nowego, poszerza
wiedzę, zmienia zdanie, opinię, rozszerza punkt widzenia, obchodzi go z
różnych stron, uwraźliwia, wywołuje refleksje, daje nadzieję...
Przywołam tych
autorów, których znałam osobiście, a którzy już odeszli:...Melchior Wańkowicz, Krzysztof
Kąkolewski, Ryszard Kapuścinski, Robert Jarocki, Marek Nowakowski, Barbara Wachowicz,
Michał Radgowski, Wiesław Górnicki, Kazimierz Dziewanowski, Stefan Kozicki,
Aleksander Rowiński, Wesley Adamczyk, Tadeusz Kisielewski, Marian Brandys,
Danuta Mostwin, Isaac Bashevis Singer.
Danuta Mostwin podzieliła
się interesującą teorią na temat „trzeciej wartości”: gdy się kocha dwa
miejsca, dwa kraje, to można nabyć „trzecią wartość”.
Specjalne miejsce
wdzięczności chcę dać Wańkowiczowi, bo wiele zaczęło się „od Wańkowicza”. Pisałam
pracę magisterską na Uniwersytecie Łódzkim na temat reportażu, którego najwybitniejszym
przedstawicielem był autor „Bitwy o Monte Cassino”. Wysłałam do pisarza list z
pytaniami, które mi się pojawiły w trakcie badania jego twórczości. W
odpowiedzi zaprosił mnie na spotkanie w Warszawie. Przywiozłam swoje „prace
zaliczeniowe”, eseje na temat jego książek. Poprosił o nie i w mojej obecności je
przeczytał. Tego samego dnia zaproponował mi współpracę - bym została jego „researcherką”-
poszukującą materiały do powstającej wtedy książki o pisarstwie (jak się okazało
- ostatniej) zatytułowanej: „Karafka La Fontaine’a”.
Opowiedział mi
o przykrym doświadczeniu z „researcherem” Aleksandrem Koteckim Horodyskim, który poczuł się „współautorem” książki
„Wojna i pióro”. Myślę, że kiedy pisarz zobaczył mnie - swoistego „pracusia z
polonistyki” - postanowił, że ja mu mogę przywozić materiały i nie będę miała „pomysłów
na współautorstwo”.
Gdy skończyłam
studia, zaproponował mi pracę swojej asystentki. Pracowałam ledwie rok, pisarz
zachorował. Przed wyjazdem ma operację do Anglii, na drugim tomie „Karafki La
Fontaine’a”, który szedł do druku, wpisał dla mnie dedykację i zapisał w
testamencie swoje archiwa. Wielki to skarb takie prezenty od znakomitego
pisarza.
Po śmierci Wańkowicza
na temat jego twórczości obroniłam na Uniwersytecie Warszawskim pracę doktorską,
napisałam trzy książki, z których każda miała kilka wydań, także w języku
angielskim (nazwałam go w niej „polskim Hemingwayem”).
Znałam pisarza począwszy
od pierwszego spotkania jedynie 2 lata i 3 miesiące. Na pewno ten niedługi
okres mnie w dużej mierze ukształtował. Wańkowicza książki dały mi moźliwość
spojrzenia pod różnym kątem na te same sprawy..., że nieraz są ”dwie prawdy”, że patrzenie na karafkę odbijającą
się w świetle słońca może dać różne kolory, zależnie od miejsca, z którego się
patrzy.
Moi znajomi mówią:-
Miałaś szczęście, że znałaś Wańkowicza, teraz piszesz książki. Chcę
odpowiedzieć: -Tak, wiele się nauczyłam, ale Wańkowicz mi z nieba ich nie dyktuje...
Swoją pierwszą
książkę napisałam mając 25 lat, była wspomnieniem pracy z pisarzem. Tytuł wymyślił mi Ryszard Kapuścinski,
wielkiej klasy pisarz, wielki reporter. Powiedział - Musi być Wańkowicz w tytule, i
jeszcze jedno słowo... na przykład: blisko, obok, ...lepiej: blisko...
I tak książka dostała tytuł
„Blisko Wańkowicza”.
Mam Ryszarda
książki z pięknymi dedykacjami, mam od niego karteczki i liściki. Mam piękny
krzyż koptyjski, który przywiózł ze swoich podróży. Żal, że odszedł – za wcześnie.
Bedąc na stypendium Fulbrighta miałam w
Nowym Jorku umówione spotkanie z Isaakiem B. Singerem. Było niezwykłe, jak niezwykłe
są jego książki. Podarował mi między innymi książkę z poprawkami, które sam
poczynił do kolejnego wydania. Mam autoryzowany z nim wywiad, gdzie pytam m.in.
o rady dla młodych piszących. Fragment - że pisarz przynależy do swojego narodu
- umieściłam na początku książki „Kaja od Radosława czyli historia Hubalowego
krzyża”. Cała rozmowa ukazała się w książkach w języku angielskim i polskim.[2] Zacytuję:
-„...Jakie mam przesłanie dla pisarzy? - Aby spełniali trzy warunki. Po pierwsze, aby mieli historię do
opowiedzenia. W obecnej literaturze coraz bardziej to się zaniedbuje. Ważne
jest, aby historia ta miała swój początek,
rozwinięcie i zakończenie. Wskazania Arystotelesa możemy zmienić, ale wciąż ważne jest, by była to opowieść
dobrze prowadzona przez piszącego. Zapał, gorliwość, pragnienie druku,
kazały pisarzom zapomnieć, że opisywanie
ludzkich zdarzeń jest artystycznym przesłaniem pisarstwa.
Po drugie - aby posiąść potrzebę opowiedzenia tej
właśnie, a nie innej historii. Kiedyś miałem dobry temat, ale nie miałem pasji
i dlatego nic nie napisałem.
Po trzecie - musi to być moja opowieść,
przekonanie, że nikt inny nie może tego tak
dobrze opisać jak ja. Nie jest łatwo mieć takie przekonanie. Tylko wielcy to posiadają. Trzeba pisać o tym, co
się zna, wie najlepiej, własną opowieść, własny temat.”
Ładne i mądre przesłanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz