Wstęp do książki
Janusza M. Paluch: Wczoraj i dziś. Polacy na Kresach
(Kraków 2013,
ISBN 978-83-62971-06-0)
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Janusz M. Paluch (rocznik
1955) pisze, że temat Kresów zawładnął nim od pierwszego wyjazdu do Lwowa w
1980 roku, i pozostał mu całe lata wierny. Absolwent archeologii na
Uniwersytecie Jagiellonskim, miłośnik historii i literatury, współredaktor
wydawanego przez Oddział Krakowski Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów
Południowo - Wschodnich, kwartalnika Cracovia Leopolis (nagrodzony Złotą
Odznaką tegoż Towarzystwa), związany z redakcją miesięcznika Kraków, od ponad dwudziestu
lat jest dyrektorem Śródmiejskiego Ośrodka
Kultury w Krakowie przy ulicy Mikołajaskiej, niezwykłym centrum, które gromadzi
miłośników teatru, literatury i sztuki.
Tematyce Kresów poświęcił dwie
książki. W 2011 roku ukazały się Rozmowy o Kresach i nie tylko (PP recenzował ją 11 marca
2011), w
2013 ukazał się kolejny zbiór wywiadów Wczoraj i dziś. Polacy na Kresach, Wyd. Małe, Kraków, 2013. (W
zapowiedziach Wydawnictwa Petrus są rozmowy Janusza Palucha z księdzem
infułatem Jerzym Bryłą, proboszczem
na Salwatorze, duszpasterzem artystów i kapelanem Bractwa Kurkowego).
Janusz
Paluch jest miłośnikiem i mistrzem rozmowy i
kolejna książka jest ich zbiorem. Rozmówcy obu
książek Janusza Palucha mają w sobie ogromną empatię do losów Polaków
pozostawionych na wschodnich rubieżach dawnej Rzeczpospilitej. Przeprowadzone na przestrzeni ostatnich
piętnastu lat wywiady publikowane były na łamach „Cracovia Leopolis”, potrzebne
uaktualnienia zostały zaznaczone w przypisach. Wśród rozmówców są nauczyciele,
architekci, pisarze, kolekcjonerzy, swoje pasje przenoszą na innych, także na
młodzież.
Marta Urbańska opowiada o zorganizowaniu inwentaryzacyjnych
praktyk studentów
architektury Politechniki Krakowskiej na Kresach. Prace były
bezpłatne, studenci sami sobie zapewniali pobyt na Ukrainie. Jakże pięknie mówi
o Kamieńcu:
„To była też moja pierwsza w życiu
podróż na Podole. Padłam na kolana. Moja rodzina pochodzi z Podola; od XV w.
byliśmy na Rusi, a od XVII w. nasza gałąź rodziny siedziała na Podolu. Tak więc
dla mnie była to mityczna kraina. W domu słyszałam głównie opowieści o Podolu.
I jak śpiewa, nomen omen, Kuba
Sienkiewicz: „byłem w Rio, byłem w Baio”, ale niczego takiego jak ta moja
pierwsza podróż na Podole nie przeżyłam ani przedtem, ani potem. I żaden
kanion, żadna Arizona, żadne fiordy – to nie to”.
Po
przeczytaniu krótkiej rozmowy z uczestnikiem obrony Lwowa, jednym z „dzieci
Lwowskich” byłam poruszona prostotą i jednocześnie wymową i przesłaniem tego niezwykłego wywiadu. Roman Asler
(jak podaje przypis, zmarł w
1997 r.) opowiada o swoich wyczynach jako naturalnych
reakcjach. Co ma w sobie wywiad – że przywołując słowa opowiadającego –
pokazuje cały jego stosunek do sprawy, w której brał udział.
Krystyna Czajkowska wraźliwym sercem odbierała wrażenia w
czasie swoich pierwszych wyjazdów do Lwowa (pierwszy raz w 1958 roku!), gdzie pojechała,
by przywieźć autografy Aleksandra Fredry, wspierając zamysł profesora
Stanisława Pigonia wydającego Pisma autora „Zemsty”.
Książka pokazuje wzruszające
przykłady wolontariatu. Wielka rola i siła wolontariatu
znana była w Polsce międzywojennej. We współczesnym polskim społeczeństwie
bezinteresowna działalność na rzecz drugiego człowieka znana jest głównie w Kościele.
Tymczasem profesor Zygmunt Kolenda, inicjator
akcji charytatywnej przypomniał, kiedy do
Lwowa pojechała ekipa krakowskiej telewizji i nakręciła film pokazywany później
w telewizji. Z całej Polski ruszyła pomoc, hojność i spontaniczność ludzi
przekroczyła wyobrażenie. Wolontariusze zaangażowali się całym sercem, kilka
osób z komisji charytatywnej obsłużyło siedmiuset potrzebujących.
Wolontariat
i akcje charytywane, jakże szeroko są rozgałęzione w Stanach Zjednoczonych,
gdzie działają rozmaite fundacje wspierające przedsięwzięcia i instytucje
kulturalne, stowarzyszenia pomocy nie tylko dla ludzi, ale zwierząt. Jakże ważna
i cenna była przez wiele dziesiątek lat działalność Polonii amerykańskiej na
rzecz Polski.
Niezwykle interesujący jest wywiad z profesorem Stanisławem S. Nicieją, autorem m.in. książki Lwowskie Orlęta. Czyn i legenda, który zapowiada tematy swoich przyszłych książek, np. Lwów w kulturze europejskiej. Podkreśla, że napisze także o Ormianach, Żydach i Niemcach, którzy mieli swój udział w kształtowaniu miasta i także chce napisać biografię Mariana Hemara, dramaturga, autora wierszy i wspaniałych piosenek.
Krystyna
Gąsowska, przedstawicielka Krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia
„Wspólnota Polska” – od kilku lat na
emeryturze, mówi o działalności
wspierającej Polaków żyjących na Kresach Południowo-Wschodnich; Danuta
Nespiak – lwowianka mieszkająca we Wrocławiu - porusza temat braku muzeum czy
instytutu kresowego w Polsce; Mariusz Olbromski, do niedawna
dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, postawił sobie za cel, by doprowadzić
do uaktywnienia działalności kulturalnej środowisk polskich na dawnych Kresach,
Janusz Smaza dba o konserwację cmentarzy polskich nie tylko na Kresach, ale w
całej Europie. Jest w książce rozmowa z Eugeniuszem Tuzow-Lubańskim, mieszkającym w Kijowie, redaktorem pisma „Dziennik Kijowski”, który ukazuje się w stolicy Ukrainy w języku
polskim; ze Zdzisławem Ruszelem, (nieżyjącym już) krakowskim kolekcjonerem, organizatorem
poświęconych Kresom edukacyjnych wystaw. Jest wywiad z artystą malarzem i
działaczem niepodległościowym, Adamem Macedońskim, który w kwietniu 1940
r. wraz z rodziną opuścił okupowane przez sowietów tereny polskich Kresów
i udał się do Krakowa, gdzie od 1945 roku działał w organizacjach podziemnych. Pełna
anegdot jest rozmowa z artystą malarzem Stefanem Berdakiem mieszkającym na
krakowskim Salwatorze, który przywołuje swoje lata lwowskie do 1945 roku
Jest w książce rozmowa z Ewą Siemaszko, która wraz
z ojcem wydała monumentalną książkę Ludobójstwo
dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945;
z Karoliną
Grodziską, autorką Księgi Cytatów o
Lwowie; Stanisławem Grodziskim, autorem książki W Królestwie Galicji i
Lodomerii; z Przemysławem Włodkiem, lekarzem, pasjonatem
Kresów, autorem przewodników po Lwowie i Wilnie, który przygotowuje książkę poświęconą
mieszkańcom i ulicom Lwowa.
Czytając rozmowy Janusza Palucha, ma się wrażenie, że teraz Kresy są
miejscem odwiedzających je zafascynowanych kulturą i historią ludzi. To oni
spłacają dług niepamięci o Polakach i o Polsce, która tam była. Rozmówcy często mówią o swoim pierwszym wyjeździe, nieraz
przypadkowym, który wywołał kolejne. Jakże budujące są przykłady włączenia młodzieży
do odzyskiwania pamięci narodowej związanej z Kresami. Bogusław
Kołcz przypomniał postać nieżyjącego już poety i dr med. Jerzego Masiora
związanego z Akademickim Liceum i Gimnazjum im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu, który przygotowywał starannie z młodzieżą kolejne
wyprawy do Lwowa. Uświadamiał, nauczał i zapalał młodzież, która jechała
przygotowana na swoje wędrówki, wracała z własnymi doświadczeniami i własnym emocjonalnym
bagażem.
Jak mówi Mariusz Graniczka, dyrektor krakowskiego Gimnazjum imienia Stanisława Konarskiego na ulicy
Bernardyńskiej, którego młodzież od 2000 roku regularnie wyjeżdża na Kresy: „Kresy tkwią w każdym z nas
– świadomie czy podświadomie – jako kraina owiana legendą, znana czy to z
przekazów rodzinnych, czy literatury i filmu. W naszej wyobraźni jawią się jako
miejsca pełne niesamowitości i tajemniczości – tygiel kultury narodowej. W
poprzednich latach były przecież niedostępne. Teraz przyszedł czas, by dla
siebie, a przede wszystkim dla młodzieży, odkrywać je od nowa”.
Roma
Krzemień emocjonalnie podsumowuje:
„Przecież tam zostało wszystko! Tam jest Polska!”.
Mnie szczególnie zainteresował poruszony w książce niezwykle ważny temat Karty Polaka i powrotów do Polski. Karta Polaka nie załatwia zobowiązań Polski wobec Polaków na wschodzie, nie tylko zesłańców do Kazachstanu. Karta Polaka brzmi jak substytut, jakiś wykalkulowany twór, dzielący Polaków na tych ze Wschodu i z Zachodu. Dlaczego nie daje się poświadczeń obywatelstwa, jak daje się Polakom mieszkającym w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii i innych krajach osiedlenia? Jak mówi przywoływana (i znana czytelnikom PP) Teresa Siedlar-Kołyszko: „autentycznym Polakom, którzy urodzili się przed wojną, często walczyli w Wojsku Polskim czy w podziemiu o polskość, oraz ich dzieciom bezwzględnie należy się polskie obywatelstwo i polskie paszporty”.
Profesor
Zygmunt Kolenda przypomina, że po 1956 roku przyjechało do Polski ponad
dwieście pięćdziesiąt tysięcy Polaków, a nie byliśmy wówczas bogatszym
państwem, tymczasem w ostatnich latach w ramach repatriacji wróciło do kraju
zaledwie trzy tysiące Polaków. Mówi wprost, że kolejne rządy III Rzeczypospolitej
nie zabrały się za ten palący problem konstruktywnie.
Są to
rozmowy nie tyle o tym, co bezpowrotnie minęło, nie żal i gorycz przeszłości w nich przebija,
ale główny wątek to współczesność. Jak się rzeczywistość Polaków w Polsce ma do
Polaków mieszkających na Kresach. I jak ci, którzy miewają się nieźle, mogą i
powinni wesprzeć tych drugich, którzy nie z własnego wyboru czy winy znaleźli
się na tych terenach i w takiej sytuacji.
ALEKSANDRA ZIÓŁKOWSKA-BOEHM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz