Wywiad ukazał się w :
PAMIĘTNIK
LITERACKI
Londyn, wydawca: Zwiazek Pisarzy Polskich na
Obczyznie, czerwiec 2015. str. 75-81
Joanna
Sokołowska-Gwizdka:
Wokół angielskojęzycznych książek
Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm
http://www.gazetagazeta.com/2016/04/wokol-angielskojezycznych-ksiazek-aleksandry-ziolkowskiej-boehm/
Joanna Sokołowska-Gwizdka: Pani książki są już od
dawna dostępne w anglojęzycznym świecie. Zaczęło się od Kanady. Proszę
przypomnieć historię zwiazaną z opublikowaniem Pani pierwszej książki po
angielsku.
Aleksandra
Ziółkowska-Boehm: W 1981 roku
przyjechałam do Toronto na roczne stypendium Kanadyjsko Polskiego Instytutu
Badawczego i Fundacji Reymonta. Niebawem zaczęłam pracę przy książce poświęconej
pierwszemu w historii senatorowi polskiego pochodzenia, który zasiadł w senacie
kanadyjskim. Wcześniej został pierwszym ministrem wielokulturowości, którą
premier Trudeau ogłosił w 1971 roku jako politykę rządu. Był człowiekiem dużej
kultury i wielkich zasług także na rzecz Polonii i Polski. Przyczynił się (jako
lekarz) do wprowadzenia udoskonalenia w szpitalu w Zakopanem specjalistycznych
operacji kręgosłupa przeprowadzanych u dzieci dotkniętych skoliozą. Miał
wielkie zasługi dla katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Senator
Haidasz czynnie się włączył w książkę na swój temat, użyczył mi materiałów,
czasu i pełnego poparcia.
.
J.S-G: W
Kanadzie zastał Panią stan wojenny i czy wtedy przedłużyła Pani pobyt o kolejne
półtora roku?
A.Z-B: Tak właśnie
zrobiłam. W tym czasie Ministerstwo Kultury Ontario (Ontario Ministry of
Citizenship and Culture) ogłosiło konkurs na książkę o emigrantach.
Wysłałam 30 stron tekstu n.t. polskich emigrantów i konspekt, przywołałam znane
nazwiska, np. dziennikarza radiowo-telewizyjnego Petera Gzowskiego, byłego
polskiego konsula Tadeusza Brzezińskiego, Jesse Flisa - wieloletniego członka
Parlamentu Kanady i wielu innych. Pisałam, że chcę pokazać emigrantów, którzy
dużo osiągnęli, jak i tych, którzy z różnych przyczyn nie są zadowoleni. Aby
powstała pełna mozaika i obraz prawdziwy.
.
J.S-G: Okazało
się, że konkurs wygrały trzy osoby: Japończyk, Ukrainiec i Pani.
A.Z-B: Ucieszyłam
się, ale niebawem powiedziano mi, iż nie mogę otrzymać tego stypendium, bo nie
jestem ... Kanadyjką. W czasie rozmowy rozżalona mówiłam o swoim wielkim
entuzjaźmie do tego projektu, że stanie się swoista niesprawiedliwość, gdyby mi
to stypendium cofnięto. Poskutkowało, bo powiedziano mi, że chcą je zatrzymać
dla mnie, ale muszę znaleźć stowarzyszenie lub organizację, która podpisze
zobowiązanie, w przypadku, gdybym nie napisała książki i wróciła do Polski, to
stypendium zostanie zwrócone. Okazało się, iż Polonia odpowiedziała serdecznie,
bardzo ładnie zareagowało Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Kanadzie, które
takich gwarancji udzieliło.
Dostałam roczne stypendium, osobne fundusze na podróże, i zabrałam się z radością do pracy. Książka dostała także od Ontaryjskiego Ministerstwa Kultury stypendium na tłumaczenie i ukazała się w Toronto w 1984 roku się p.t. Dreams and Reality. Polish Canadian Identities. Później ukazała się w języku polskim Polsce pod tytułem Kanada, Kanada....
.
J.S-G: Potem były
kolejne anglojęzyczne, kanadyjskie wątki, poświęcone Senatorowi Haidaszowi i
polskiej grupie etnicznej w Kanadzie.
A.Z-B: Książkę Senator
Haidasz w 1983 roku wydała mi Polonia w Kanadzie (wydawca: Century
Publishing Company Ltd). Sześć lat później ukazała się w Polsce pt. Kanadyjski
Senator. W 2014 roku, pięć lat po śmierci senatora Haidasza,
uzupełnioną przeze mnie o blisko 30 stron książkę, wydał Polish
Institute of Arts and Sciences w Montrealu pt. Senator Stanley
Haidasz A Statesman for All Canadians. Na tylnej okładce napisali
opinie: Zbigniew Brzeziński, Jesse Flis, premier Kanady Stephen Harper, szef
parti liberalnej Michael Ignatieff i senator Art Eggleton. Cieszę się, że
publikacja ta starannie wydana trafi do blibliotek i zostanie ślad po tej
szlachetnej postaci, jaką był senator Haidasz. Swoją polskość nosił z dumą jak
sztandar.
W 2004 roku ukazał się wydany przez Kanadyjsko Polski Instytut Badawczy w
Toronto (Canadian Polish Research Institute) mój zbiór wywiadów z
Kanadyjczykami i Amerykanami polskiego pochodzenia zatytułowany The
Roots Are Polish. Wśród rozmowców byli m.in. generał Donald Kutyna,
profesor Andrew Schally, Zbigniew Brzeziński, Jan Nowak Jeziorański, Marek
Jaroszewicz, Zdzisław Przygoda, Charles S. Kraszewski, Czesław Miłosz, Isaak
B.Singer...Wstęp do książki napisał generał kanadyjski Bruce J. Legge. Napisał
m.in., że „Ziolkowska’Boehm’s remarkable book sparkles with being Polish”
.
J.S-G: Spokrewniony
z Panią rzeźbiarz Korczak Ziółkowski zasłynął budową monumentalnego pomnika
indiańskiego wojownika Crazy Horse’a w Południowej Dakocie. Pani już po śmierci
stryja spędziła w rezerwacie Pine Ridge kilka miesięcy, poznając Indian i ich
problemy. Dlaczego książka „indiańska” ukazała sie najpierw po polsku?
A.Z-B: Korczak
Ziółkowski, rzeźbiarz, został poproszony przez wodza Siuksów Standing Bear o
utrwalenie w Czarnych Wzgórzach Południowej Dakoty postaci słynnego Indianina
Crazy Horse. Standing Bear powiedział, że Indianie „też mają swoich bohaterów”.
(Wcześniej Korczak brał udział w rzeźbieniu głów amerykańskich prezydentów w
Mount Rushmore, którymi pracami kierował Gutzon Borglum).
Kiedy Amerykanie w ramach stypendium Fulbrighta w 1985 roku wysłali mnie do
Południowej Dakoty i zobaczyłam pierwszy raz ośrodek Crazy Horse
Memorial, pomyślałam, że skoro mój stryj podjął się takiej wielkiej sprawy,
jak rzeźby w skałach wodza Indian, to może ja ...napiszę o Indianach. Pomysł
był trudny, ale starannie się do niego przygotowywałam. Zaprenumerowałam
dwa pisma indiańskie – „Indian Country Today” i „Lakota Times”, nawiązałam
kontakty z Indianami. Książkę pisałam z dużymi przerwami 10 lat. Zaczęłam
drukować swoje teksty poświęcone amerykańskim Indianom w pismach „Odra”,
„Polityka”, „Ameryka”, „Borussia”, „Przegląd Powszechny”, „Arkusz”, „Nowy
Dziennik/Przegląd Polski”.
W Polsce, gdzie ukazują się moje książki od 1975 roku (Wydawnictwo
Literackie wydało moją pierwszą Blisko Wańkowicza), w 2007 roku
indiańską zatytułowaną Otwarta rana Ameryki bardzo pięknie
wydało wydawnictwo Debit.
.
J.S-G: Jaki oddźwięk był po ukazaniu się Pani
książki dotyczącej problemów Indian wśród samych Indian?
A.Z-B: Kiedy
znajomi Indianie dowiedzieli się, że książka jest wydana po polsku, dość szybko
zarekomendowali jej amerykańskie wydanie. We wstępie wydawca i ja dziękujemy
Apaczom, którzy ją sponsorowali.To była moja pierwsza książka w języku
angielskim wydana w Stanach Zjednoczonych. Ukazała się w 2009 roku
pt. Open Wounds A Native American Heritage. Książkę zaopiniowało wielu Indian (m.in. znany Apacz
Homer Flute), recenzowały ją pisma indiańskie, zakupiły biblioteki.
.
J.S-G: Wydawnictwo
uniwersyteckie, Purdue University Press, wydało Pani piękną książkę
o bezinteresownej przyjaźni - Podróże z moją kotką (angielski
tytuł: On the Road With Suzy From Cat to Companion, 2010). Czy
dostaje Pani listy, w których czytelnicy opisują historie związane z ich
pupilami?
.
A.Z-B: Dostaję
takie właśnie listy, jak i pytające, czy się znalazł drugi kot, o którego
zaginięciu napisałam na samym końcu. Dzięki także tej książce poznałam wiele
interesujących osób, bowiem koty ... zjednują przyjaciół. Rozmawiamy chwaląc
się nimi (nie wypada tak robić np. mówiąc o własnym dziecku) i mówiąc, jakie są
wspaniałe. Kochający koty to swoisty klub ludzi z otwartym dużym sercem. ...Doceniam,
że tę książkę wydało wydawnictwo uniwersyteckie, które wydaje piękne książki o
zwierzętach. To wydawnictwo jakby mi ją noblitowało. Ma ona kolejne dodruki i
miewa się dobrze.
.
J.S-G: Bardzo
ważną dla nas Polaków sprawą jest przedstawienie polskiej historii
amerykańskiemu odbiorcy, szczególnie tej dotyczącej okresu II wojny światowej.
Do tej pory ukazały się trzy Pani książki w tlumaczeniu angielskim: Kaja
od Radosława czyli historia Hubalowego krzyża (Muza 2006, 2014), Lepszy
dzień nie przyszedł już (Iskry 2012), oraz historia jednego z
Hubalczyków, Romana Rodziewicza. Skąd ten wybór?
.
A.Z-B: Po wydaniu
dwóch książek, o tematyce indiańskiej i kociej, bardzo chciałam, by ukazały się
moje reportaże historyczne pokazujące losy Polaków, których wojna wyrzuciła z
domów, z ziem ojczystych, zabrała ich bliskich, złamała im życie. (Książki te w
Polsce wydają mi wydawnictwa: Iskry, PIW i Muza). Piszę o pokoleniu, które po
wojnie zostało na Zachodzie nie chcąc wracać do komunistycznej Polski, czy nie
mając gdzie wracać, bo Kresy zostały zabrane. Pisałam, co się działo z
byłymi żołnierzami spod Monte Cassino, z bohaterami od Hubala (tak
powstała książka: Polish Hero Roman Rodziewicz Fate of a Hubal Soldier in Auschwitz, Buchenwald, and Postwar
England, 2013). Smutne, piękne, daramatyczne, bolesne – nasze polskie losy. Pokazuję
wysyłki na Syberię, pobyty w obozach koncentracyjnych, przesłuchaniach na
Pawiaku. Piszę o dzieciach, które straciły ojców w Katyniu. Pokazuję losy
polskich Ormian, rzeź wołyńską. Wśród wielu sylwetek jest piękna postać Wandy
Ossowskiej, piszę też o Żydówce Idzie Grinspan, która 50 lat poszukiwała Wandę
- polską pielęgniarkę z Neustadt-Glewe, która uratowała jej życie. Ida dotarła
wreszcie do szpitala, kiedy Wanda Ossowska straciła już przytomność i niebawem
zmarła. Ida Grinspan w 2002 roku napisała z dziennikarzem francuskim Bertrand
Poirot-Delpech książkę o swoich staraniach, by Wandę odnaleźć: Je n’as
pas pleure (I didn’t Cry). Moja książka ukazała się p.t. The Polish Experience Through World War II: A Better Day Has Not Come (dwa wydania: 2013, 2015)
.
J.S-G: Czego
ważnego o Polsce i jej historii dowiadują się Amerykanie z tych książek?
A.Z-B: Wydawca
napisał mi, że bardzo ceni, że piszę w powściągliwy, serdeczny sposób o
dramatycznych losach ludzi, bez komentarzy, bez pouczania. Każdy może się
utożsamić z cierpieniami, które pokazuję przedstawiając losy swoich wybranych
bohaterów, czytelnik wychwytuje najpiękniej i otwartym sercem całą tragedię, że
reaguje emocjonalnie.
A ja się cieszę, że pokazuję, że Polacy-chrześcijanie byli w Auschwitz, że
ratowano Żydów w ekstremalnych trudnych warunkach, pokazuję losy syberyjskich
sierot... I że angielskojęzyczny czytelnik przyswoi sobie te tematy bez
sięgania po historyczne rozprawy.
..
J.S-G: Pani historyczne książki oraz książka o Melchiorze Wańkowiczu
ukazały się w wydawnictwie Lexington Books. Jak doszło do współpracy z tym
wydawnictwem?
.
A.Z-B: Po wydaniu
książki indiańskiej i kociej – nastąpił niełatwy okres. Ponad dwa lata szukałam
wydawcy na tłumaczenie książki Kaja od Radosława czyli historia
Hubalowego Krzyża. Po roku jeden z nowojorskich wydawców przeczytał
kawałek, poprosił o drugi – odpisał, że mu się sposób pokazania podoba i chce
podpisać umowę, ale jeszcze chciałby mnie spytać – czy na pewno jest to książka
o Powstaniu w Gettcie?..Nie, to jest o Powstaniu Warszawskim w 1944
roku...napisałam. - To nie będziemy mieli czytelnika, odpisał i wycofał się.
Jakoś nie załamałam się, bardzo chciałam, żeby książka wyszła w
amerykańskim wydawnictwie, by dotarła do bibliotek i innych instytucji, co
amerykański wydawca zapewnia. Chodziłam do księgarń Barnes and Noble,
oglądałam dział książek historycznych, patrzyłam, kto wydaje książki o drugiej
wojnie światowej, spisywałam wydawców i w internecie znajdywałam kontakt.
Wysyłałam kolejne listy, na które dostawałam odpowiedź, że ich temat nie
interesuje.
I tak – po ponad dwóch latach – pozytywnie odpowiedziało wydawnictwo Lexington
Books, które wydaje książki popularnonaukowe. Ukazała się pod
tytułem: Kaia Heroine of the
1944 Warsaw Rising (dwa wydania: 2012, 2014). Wydano mi w sumie już cztery książki poświęcone
tematyce historycznej, bez żadnego sponsora, w sztywnej okładce, z
fotografiami. Dwie mają drugie wydania (w miękkiej okładce).
.
J.S-G: Czy komentowano Pani książki historyczne?
.
A.Z-B: Pisał o nich
przytaczany na tylnych okładkach, znany na obu półkulach, Zbigniew Brzeziński,
a także historycy i autorzy amerykańscy: Neal Pease, Stanley Cloud i Lynne
Olson (autorzy tłumaczonej w Polsce książki Sprawa honoru. Dywizjon 303
Kosciuszkowski), Stanley Weintraub, Bruce E. Johansen, John R.Alley, Matt
DeLaMater (autor książek o Napoleonie), Terrence O’Keeffe, Karl
Maramorosch, Brytyjczyk Christoph Mick; polskiego pochodzenia historycy, jak
Piotr S. Wandycz i Anna M. Cienciała, autorzy: Ewa Thompson, Jerzy R.
Krzyżanowski, Charles S. Kraszewski (także tłumacz i poeta), Irene Tomaszewski, Leszek
Adamczyk, Florence W. Clowes.
.
J.S-G: Ma Pani
kontakt z amerykańskimi czytelnikami?
A.Z-B: Mam
amerykańskich czytelników, nieraz proszą mnie o opinię, sugestie, rekomendacje.
Np. na tylnej okładce Rising Hope autorka Marie Sontag umieściła
moją wypowiedź. Mam też spotkania w księgarniach, pojawia się wtedy lokalna TV
i pokazuje potem „migawkę”.
.
J.S-G: Jak
przystosowuje Pani swoje książki na tutejszy rynek?
A.Z-B: Nie
wprowadzam znaczących zmian, ale czasami muszę dodać kilka zdań. Wyłapuje mi
takie fragmenty mój mąż nie mówiący po polsku. Wskazuje, żebym coś uzupełniła,
bo nie rozumie „przeskoku myślowego”, zrozumiałego dla nas, Polaków.
.
J.S-G: Pani mąż, Norman Boehm stał już polskim
patriotą.
A.Z-B: Norman
nieźle już zna najnowszą historię Polski. Kilka razy wysyłał listy prostujące
różne sprawy, te listy zwykle drukują. Także przed laty włączył się w akcję
mobilizacji senatorów amerykańskich, kiedy ważyła się sprawa przyjęcia Polski
do NATO. Jest wiele razy cytowany (jest także podany jego biogram) w książce
Jana Nowaka Jeziorańskiego Polska droga do NATO (Wrocław 2006).
.
J.S-G: Jak
Pani przekonała wydawcę, aby książka o Melchiorze Wańkowiczu ukazała się
na rynku amerykańskim?
.
A.Z-B: Kolejno postanowiłam
zaproponować książkę – tym razem o Melchiorze Wańkowiczu. Wydawca długo
się zastanawiał, czy ją wydać. Pisał mi, że nikt tego pisarza nie zna.
Tłumaczyłam, że jest taką postacią w literaturze polskiej, jaką był
Hemingway w Stanach - ze względu na osobowość, tematykę swoich książek,
popularność czytelników. Wreszcie, po różnych ustaleniach dotyczących treści, wydawca
zgodził się.
.
J.S-G: Czym jest dla Pani wydanie książki o Pani
mentorze?
A.Z-B: W
książce Melchior Wańkowicz A Poland's Master of
the Written Word (2013) jako
przykład stylu pisarza przytoczyłam pierwsze 20 stron jego Bitwy o
Monte Cassino. Napisałam o polskim reportażu, o procesie 1964 roku –
pierwszym procesie intelektualisty w Europie Wschodniej. W czasie procesu
protesty składał amerykański PEN Club (Wańkowicz miał paszport amerykański),
zabierał głos sentor Robert Kennedy. Na bieżąco pisała o procesie zarówno prasa
amerykańska jak i całego świata. Na końcu książki napisałam kilka
osobistych wspomnień, anegdoty. Wydaje mi się, że spłaciłam tą książką szczególny
dług, kiedy pisarz zawierzył młodziutkiej osobie zapisując jej swoje archiwa.
Wyjeżdżał ze Stanów wracając do Polski w 1958 roku krytykowany przez Polonię,
że „jedzie do komunistów”. Teraz pisarz wrócił do amerykańskich bibliotek.
.
J.S-G: Książką,
którą napisała Pani najpierw po angielsku, a potem przetłumaczyła na język
polski jest historia Ingrid Bergman, aktorki spokrewnionej z Pani mężem
Normanem Boehmem.
.
A.Z-B: Odkładałam
pisanie książki o Ingrid Bergman (której ojciec Justus, i babcia Normana
Blenda, byli rodzeństwem) dobrze ponad 20 lat. Miałam do dyspozycji listy
Ingrid pisane do jej cioci Blendy, do syna Blendy, i wnuka (czyli
Normana). Miałam ładne opowieści mojego męża, który swoją kuzynkę szczerze
podziwiał, lubił i cenił. Spotykali się w Rzymie, w Deauville, w Londynie.
Odkładałam pisanie, ważniejsze jakby były tematy polskie, aż wreszcie
przeraziłam się, że coraz mniej ludzi pamięta te niezwykłą aktorkę, i powinnam
nie zwlekać.
.
J.S-G: Agentka sugerowała wprowadzenie zmian i
dopisanie nieprawdy, aby książka się lepiej sprzedawała. Czy myślenie
rzetelnego dokumentalisty tak bardzo różni się od myślenia osób związanych z rynkiem książki w
Ameryce, że nie było możliwości porozumienia?
A. Z-B: Kiedy miałam tę niedużą książkę gotową, poszukałam agentkę.
Zapoznała się z tekstem i dość szybko podpisałyśmy umowę. Niebawem
napisała do mnie, że tekst jej się bardzo podoba od początku, ale ...jest mało
sensacyjny. Odpowiedziałam, że to jest książka w założeniu spokojna, wyciszona,
oparta o wspomnienia rodzinne. Nie pretenduje do wielkiej biografii (dużą
kolekcję książek o Ingrid Bergman mam w domu). Swoisty urok tego tekstu jest w
cytowanych listach, w których m.in. pisała, co myślała o Włoszech, Szwecji,
Stanach Zjednoczonych.
- Może np. dopisz, że się Norman podkochiwał w swojej kuzynce..,
zaproponowała moja agentka. - Ależ ja tego nie napiszę, nie mogę tego napisać,
odpisałam. - Nie martw się, moja edytorka ci to dopisze, odpowiedziała.
Przeraziłam się, szybko zrozumiałam, właściwie dyskutować było trudno...
kolejne sześć miesięcy trwało wycofywanie się z tej umowy. Napisałam o
wszystkim do mojego wydawcy książek historycznych, który odpisał, że oni nie
mogą jej wydać, bo wydają książki popularnonaukowe, ale pomogą mi znaleźć
wydawcę. I tak się stało. Ukazała się pod tytułem Ingrid Bergman and
Her American Relatives (2013), wkrótce potem w Polsce pt. Ingrid
Bergman prywatnie (pięknie wydana przez wyd. Proszyński i S-ka).
.
J.S-G: W tym roku ukazała się w języku angielskim
Pani autobiografia Ulica Żólwiego Strumienia, zatytułowana Love
for Family, Friends, and Books (2015), którą pisała Pani
mieszkając z mężem w Dallas w Teksasie. Ludzka pamięć zmienia się w zależności
od tego ile razy przypominamy sobie wydarzenia i z którego punktu na nie
patrzymy. Czy ukazanie się tej książki po wielu latach od polskiego wydania,
spowodowało powrót do osób i historii z Pani życia? Czy gdyby Pani teraz pisała
autobiografię, widziała by Pani pewne wydarzenia inaczej?
.
A.Z-B: Dobrze, że tę książkę napisałam mając 40 lat, że nie czekałam
aż się całkiem zestarzeję. Książka jest z założenia serdeczna, o czym we
wstępie piszę. Pamięć jest ulotna, inne sprawy i inaczej pamiętamy po czasie.
Może po latach pamięć jest bardziej „ranliwa”?..W tłumaczeniu zabrałam kilka
fragmentow, dodałam inne, np. o roli Jana Pawła w Polsce, o zmianach, które
następowały. Amerykańskie wydanie na tylnej okładce jest zarekomendowane
przez autorkę wielu książek Audrey Ronning Topping, profesora Bruce Johansena.
Jesse Flis napisał, ...że moje pisanie motywuje wielu Kanadyjczyków by na nowo
odkryć swoje polskie korzenie (The autor’s writings have motivated many
Canadian citizens to rediscover their Polish roots). Ładnie,
prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz