poniedziałek, 18 czerwca 2012

Na tropach Wankowicza - dwa pierwsze wydania


Aleksandra Ziółkowska-Boehm



NA TROPACH WANKOWICZA

1 wydanie:

Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawcow Ksiazek, Warszawa 1989  ISBN 83-85000-32-1

2 wydanie – poszerzone:

Proszynski i S-ka, Warszawa 1999     ISBN 83-7180-349-4












„Nowa ksiązka autorki „Blisko Wańkowicza” i spadkobierczyni archiwum pisarza, a dzis – publicystki o bogatym już dorobku, jest zbiorem szkicow osnutych wokół rozmaitych fragmentow i watkow Wankowiczowskiej biografii, opartych często na nie udostepnianych dotad zrodlach. Jest to opis kulisow konfliktu wokół wydawnictwa Roj, dzieje recepcji „Na tropach Smetka” i „Monte Cassino”, refleksje na temat skomplikowanych relacji miedzy tworca „Ziela na kraterze” a sportretowanymi w tej ksiazce jego corkami, rozwazania o warsztacie pisarskim Wankowicza, wszystko to spunetowane niesamowita nieco historia rzekomej „posmiertnej fotografii” pisarza i zilustrowane kilkudziesięcioma fotografiami.

Lektor, TYGODNIK POWSZECHNY Nr 49, 3 grudnia 1989

*
(...) Autorka dala nam rzecz poglebiona, stanowiaca owoc wieloletniej pracy. Pomieszczone tu szkice, oparte na bogatym materiale (zwlaszcza cennym zrodlem stalo się odziedziczone przez Ziolkowska archiwum pisarza, jego korespondencja, notatki, zachowane przekazy prasowe) rzucaja dodatkowe swiatlo na niektóre karty z biografii tworczej Wankowicza, ujawniaja tez malo znane watki zycia osobistego pisarza. (...) Aleksandra Ziolkowska dala nam ksiazke ciekawa, która niewatpliwie spotka się zywym odbiorem czytelniczym. A dodam, ze owa wedrowka tropem Wankowicza kryje w sobie na zakonczenie rzecz osobliwa. Autroka opisuje dziwna, żeby nie rzec niesamowita, sprawę rzekomej „fotografii posmiertnej” pisarza. Czyta się to niemal jako opowiesc z dreszczykiem. A swoją drogą, cala ta historia to jeszcze jeden przyczynek do wankowiczowskiej legendy...
Beata Sowinska, Tropem Wankowicza, ZYCIE WARSZAWY, 11 grudnia 1989
*


(...) Z materialow archiwalnych czerpie bogato „Na tropach Wankowicza” – szukajac „prawdy o nim, z dystansem wobec legendy”. Szkice Ziolkowskiej przedstawiaja losy dwoch najpoczytniejszych jego ksiazek – „Na tropach Smetka” i „Monte Cassino” – analizuja styl, jezyk i warsztat Mistrza. Czasami plotkuja – gdy mowa o dlugoletnim sporze ze wspolwlascicielem ”Roju” Kisterem o wojennych losach rodziny Wankowiczow czy stosunku pisarza do corek. Udawadniajac jeszcze raz znana prawde, ze postac to rownie barwna i fascynujaca, co trudna do odzierania z legendy (..)”.

(wp) W ksiegarni, POLITYKA Nr 14, 7 kwietnia 1990





 

„Na tropach Wankowicza” jest chyba najciekawszą z ksiazek Ziolkowskiej, poswieconych Mistrzowi (obok „Blisko Wankowicza” – i – po czesci – „Moim i zaslyszanym”). Najciekawsza nie tylko ze względu na tresc – czesc ze względu na tresc – czesc listow dotyczy bardzo malo znanych faktow z zycia pisarza, jak chocby dziejow wydawnictwa „Roj” , czy stosunku Melchiora Wankowicza do bu corek, plotek wokół „Monte Cassino”, konsekwencji wydania „Na tropach Smetka”, ale i forme. Żaden z reportazy nie podaje gotowej odpowiedzi, nie rozstrzyga niczego w sposób ostateczny. Aleksandra Ziolkowska skrupulatnie odnotowuje fakty, opinie i czasem wrecz fantastyczne plotki. I mowi – „zbuduj sobie, czytelniku, swoja wlasna prawde o Wankowiczu”.

W tej ksiazce, gdzie – w odroznieniu od szkicow krytycznoliterackich – mamy okazje dowiedziec się czegos nowego o Wankowiczu – czlowieku, Wankowiczu --zolnierzu, Wankowiczu-ojcu. (...) Mocna strona tej ksiazki (jeszcze jedna mocna strona) sa zdjecia: sporo opublikowanych po raz pierwszy (...)

Elzbieta Statuch, „On pisal do ludzi”, SZTANDAR MLODYCH, 11 wrzesnia 1989

*

(...)”O ile  „Blisko Wankowicza” jest reportazem literackim utrwalajacym  niemal na goraco ostatnie chwile wybitnego twórcy, o tyle „Na tropach Wankowicza” to glównie zbiór szkiców krytyczno-literackich.  Tu najbardziej interesuje Ziólkowska jego twórczosc, miejsce w literaturze polskiej,  jego poglady artystyczne, wreszcie sam fenomen pisarstwa wymykajacego sie wszelkim jednoznacznym ocenom i kwalifikacjom (...)Aleksandra Ziólkowska trafnie pisze o Wankowiczu jako twórcy literackiego reportazu w Polsce, o oryginalnosci gatunku przezen stworzonego (on sam nazywal to „pisarstwem –zielarstwem”), pisze o stosunku do gawedy szlacheckiej, do jezyka, o jego zaangazowaniu w podejmowana tematyke ukazywana na kartach swoich ksiazek z perspektywy wypowiedzi pisarzy i krytyków probujacych jakos okreslic specyfike tej niezwyklej twórczosci  pozornie tak prostej, zglebic nature jego talentu (...) Osobne miejsce zajmuja dwa swietne szkice dotyczace samej osoby pisarza, obrazujace czesciowo jego sylwetke duchowa i uczuciowa - zupelnie dotad nie znana. Ukazujace jego wrazliwosc, niesmialosc, samotnosc (...)

Ksiazki Aleksandry Ziolkowskiej przyblizaja nam pisarza od strony ludzkiej i czynia bardziej zrozumiale jego dzielo dzisiejszemu odbiorcy sytuujac je na tle epoki.

Siegnijmy do „Blisko Wankowicza”, a zwlaszcza „Na tropach Wankowicza”, gdyz wiernie oddaja one klimaty tej twórczosci”.

Zbigniew Irzyk „Wankowicz z bliska”, KIERUNKI Nr 40, 1 pazdziernika 1989

*

„Z nazwiskiem Aleksandry Ziółkowskiej spotkałem się po raz pierwszy przed czternastu laty, w 1975 roku. Wtedy to własnie Wydawnictwo Literackie, w rok po smierci pisarza, wydalo tom wspomnien mlodej polonistki. Byłem wtedy stalym recenzentem literackim Dziennika Polskiego w Krakowie i ksiazka owa nie mogla, oczywiście, nie trafic do moich rak. Zabieralem się do tej lektury z nieufnoscia, z jaka tzw. srodowisko traktuje starszych panow z mlodymi kobietami, podejrzewajac, iż tom p.Ziolkowskiej może być edycja protekcjonalna. Byłem jednak wówczas zbyt starym i zbyt zagorzalym pozeraczem ksiazek, abym po kilku stronach nie zorientowal się, ze mam do czynienia z autentyczna osobowoscia pisarska. Bez korygowania się i bez falszywej kokieterii – tak charakterystycznych dla „talentow” ciagnietych za uszy – autorka parla brawurowo do wypowiedzenia prawdy, która chciala się z nami podzielic.

Sedziwy, osiemdziesiecioletni Wankowicz zaangazowal dwudziestokilkuletnia „magisterke” w dodatku obarczona dzieckiem, jako swoja sekretarke. „Banalna historia” – opowiedzialaby panna Francois Sagan piszac jedna ze swoich powiesci obliczonych na zarobienie kupy pieniedzy. Ale Aleksandra Ziolkowska nie zyla we Francji. Mieszkajac ze swoim synkiem i a autorem „Na tropach Smetka” w ostatnim zbudowanym sobie przez Wankowicza domu, miala mozliwosc poznania osobowosci pisarza, jak malo kto. W owym czasie „ Mel” nie był już w stanie pracowac tak intensywnie, jak dawniej. Niemniej jednak autorce udalo się w swojej debiutanckiej ksiazce poczynic troche niebanalnych obserwacji dotyczacych metody pracy „Kinga”, jak okreslali go bliscy. Dobrze wiec wykorzystala szanse stworzona jej przez los. Piszac o tej ksiazeczce na lamach „Dziennika Polskiego” w 1976 roku tak ja ostatecznie ocenilem „ W naszym zyciu literackim, w panujacym deficycie informacji o pisarzach, jest to ksiazka potrzebna. A przy tym zarówno sam temat, jak i opisanie go cieple i zywe – sprawiaja, ze czyta się ja jednym tchem”.

Dzisiaj, po czternastu latach, nic bym nie zmienil ani w ocenie „Blisko Wańkowicza”, ani w konstatacji na temat deficytu informacji o pisarzach polskich. Pod tym względem niewiele się u nas zmienilo. A może jest jeszcze gorzej, bo kryzys drukarstwa i drożyzna na ”rynku papierniczym” niszcza skutecznie jakiekolwiek przejawy zycia umyslowego. Na szczescie nie calkiem, bo od czasu do czasu ukazuja się jeszcze ciekawe ksiazki. Dowodem przeczytany przeze mnie tom „Na tropach Wankowicza” Aleksandry Ziółkowskiej.



Jest to ksiązka głebsza od debiutanckiej nie tylko dlatego, iż w miedzyczasie autorka opublikowala już kilka ksiazek „z innej beczki”, ale przede wszystkim dlatego, iż to, co w chwili debiutu pod wplywem niedawnej smierci, ukladalo się jedynie we wspomnienie – w „Na tropach Wankowicza” przemienilo sde w kunsztowny esej, z którego sporo można dowiedziec się o Wankowiczu – czlowieku, jego pisarstwie i zyciu uczuciowym, a także o autorce. Wszystko zas podane zostalo w swobodnej, „gestej” dojrzalej narracji. Widac, ze autorka  nauczyla się od swego mistrza podpatrywac, a takze wyciagac z obserwacji wlasne wnioski. Dzieki temu takie rozdzialy jak Wankowicz i corki, Powroty, czy Dwie prawdy o „Roju”, mimo szeregu drastycznych momentow i czyhających latwych pokus – naleza do najlepiej napisanych i najpiekniejszych pisarsko.

Bo powiedzmy sobie otwarcie, gdybysmy zamiast autentycznych nazwisk wstawili fikcyjne, można by ”Na tropach Wankowicza” czytac jako bardzo lapidarna, a zarazem wielowatkowa powiesc wspolczesna o burzliwym losie polskim. Oczywisciem nie jest to możliwe i musimy ksiazke Aleksandry Ziolkowskiej odczytywac jako portret literacki Wankowicza.

Zdumiewajace, ze o autorze, który tak wiele napisal o  sobie i nigdy wlasciwie nie pozostawil swojej osoby w cieniu (pisze o tym w sensie pozytywnym, bo bardzo to lubie w prozie), można jeszcze cos nowego. Ziolkowska idac z kobieca konsekwencja trop w trop za autorem „Karafki La Fontaine’a” dokonala tego. Najciekawszy był dla mnie watek bedacy niemal obsesja ostatnich lat Wankowicza: sledzenie owej kruchej granicy dzielacej dzisiaj proze literacka od reportazu, eseju, czy nawet pewnych form publicystycznych. (Jeżeli pod tym rozumiemy nie pozy propagandowe, ale owa autentyczna namietnosc nie pozwalajaca milczec, gdy wokół cos się dzieje. „Moje reportaze przedwojenne pisane były to w konwencji prawdy literalnej – wyznaje Wankowicz w tomie pt. „Od Stolpcow po Kair” (s.17) – Natomiast kiedy druga wojna swiatowa przytloczyla nas roznorodnoscia wielkiej ilosci faktow, reporter zmuszony zostal do szukania drog nowoczesnych”.


Aleksandra Ziolkowska trak to stwierdzenie komentuje: „Wankowicz wprowadza do swych utworow elementy fikcji, losy autentycznych bohaterow wplata w historie postaci nie istniejacych. Sztukuje swe opowiesci z rozmaitych czesci, ubarwia je w mysl swoich regul. Wciąż interesuje go nie tylko los jednostki, ale zagadnienie. Fikcja nie jest sprzeczna z natura reportazu, jeśli w sposób prawdziwy wyraza autentyczne problemy...)”. (s.38) 

Rozwinieciem tej mysli jest inna refleksja: ”Uwaza się, ze wlasnie autor „Na tropach Smetka” wyprowadzil reportaz polski na wielkie drogi literatury faktu. Jego panowanie nad slowem, umiejetnosc tworzenia nastrojow ulotnych, plastyka obrazow, skrotowosc – swiadcza o predyspozycjach pisarza. Natomiast dziennikarska zylka tropiciela rzeczywistosci, umiejetnosc znalezienia się wszedzie, gdzie dzieje się cos interesujacego, godnego opisu, owa zachlannosc na konkret zyciowy, na wydarzenie, wyscig z czasem – to wszystko wskazuje na przynaleznosc do reportazu w najlepszym tego slowa znaczeniu. Pisarz wprowadza jednak liczne zmiany, jest mu niejako niewygodnie w ustalonej konwencji. Reportazysta tym się rozni – zdaniem Wankowicza – od beletrysty, ze nie zmysla – ale kombinuje zaobserwowane fakty i postaci. Czyni to w imie typowosci. Powiesciopisarz natomiast moze bez pierwowzorow się obejsc, moze swobodnie zmyslac...” (s.38).

Z powyzszymi uwagami koresponduje nastepujaca: „Operowanie kontrastem było zabiegiem celowym i swiadomym. Gdy narracja zageszczala się, pisarz siegal po dialog, umiejetnie dawkowal informacje, przetykal ja anegdota, zmienial sceny i nastroje u w rezultacie osiagal efekt: mobilizowal uwage czytelnika i utrzymywal go do konca w napieciu...”(s.76)

Naturalnie analize sposobu pisania przez Wankowicza podaje jako przyklad metody, przy pomocy ktorej Aleksandra Ziolkowska maluje rozne odcienie osobowosci swojego bohatera. Może ktos powiedziec, ze podpatrzyla to u swego mistrza. A coz to przeszkadza, skoro nasycila owa zdobycz ofiarowana jej przez los, wlasna wrazliwoscia, wlasna wiedza i podala w stylu, który jest już je wlasnoscia. Może najwazniejsze w tym wszystkim jest to, ze ksiazka „Na tropach Wankowicza” zmusza do refleksji nad problemami, o których dzisiejszy czytelnik i dzisiejszy pisarz mysli rzadko. Ze szkoda dla wzajemnych stosunkow”.

Stanislaw Stanuch, Kobieta tropi Wankowicza, KONTRASTY, Nr 4, 1990, str 33-34

*

(...)”Na role domu w twórczości Wankowicza zwraca uwage Aleksandra Ziólkowska w „Na tropach Wankowicza”(...)

Krystyna Starczak-Kozlowska, Miał smialosc slowa, ILUSTROWANY KURIER POLSKI,Nr 177, 11 wrzesnia 1996
*

(...)Ksiazka bliskiej wspólpracowniczki Wankowicza ciekawie i z pasja opowiada i o innych przeróznych sprawach, odslaniajac tajniki jego zycia i bogatej tworczosci (...) Wreszcie rownie pasjonujace zagadnienie to warsztat pisarski Wankowicza, zdumiewajaca organizacja tego wszystkiego, co mialo pomóc  w pisaniu, a bylo to zjawisko rzadko spotykane wsród pisarzy.(...)

Józef Duzyk : „Dole i niedole Melchiora Wankowicza” DZIENNIK POLSKI, Krakow, Nr159/1999, str 9
*


„Autorka – publicystka i pisarka, doktor nauk humanistycznych – była asystentką i wspolpracowniczka Melchiora Wankowicza. Ma w dorobku kilkanascie ksiazek, min „Blisko Wankowicza”, „Kanada, Kanada”, „Nie tylko Ameryka”.(...) Obecne wydanie poszerzone jest o kilka nowych rozdzialow, a takze szczegolowe kalendarium (...)
DZIENNIK POLSKI, Nr 198, 25 sierpnia 1999

*

(...) Aleksandra Ziólkowska-Boehm, asystentka i wspólpracowniczka (1972-74) Melchiora Wankowicza, redaktorka jego dziel, ma w dorobku kilkanascie ksiazek Na tropach Wankowicza to zbior esejow o tworczosci i zyciu pisarza.

NOWE KSIAZKI Nr 5, 1999

*

„Ksiazka Aleksandry Ziolkowskiej „Blisko Wankowicza” była swojego czasu bestsellerem. Czy powtorzy tamten sukces nawiazujacy tytulem do „Na tropach Smetka: zbior esejow o tworczosci i zyciu Melchiora Wankowicza? Zobaczymy, niebawem ma się ukazac korespondencja autora „Klubu Trzeciego Miejsca” z Jerzym Giedroyciem”.

RZECZPOSPOLITA Nr 16, 4-10 czerwca 1999
*


(...)„Aleksandra Ziolkowska-Boehm przez trzy lata była asystentka Melchiora Wankowicza. Chcialoby się powiedziec, ze tylko trzy lata, bo w ludzkim zyciu. To tyle co chwila. A jednak wydaje się, ze dla Ziolkowskiej to duzo wiecej. Z jej dorobku można wnosic, ze te trzy lata zdecydowaly o calym jej zyciu, a przynajmniej o duzej jego czesci, bowiem Wankowiczowi poswiecila setki artykulow i kilka ksiazek.  „Na tropavch Wankowicza: jest kolejna proba pisarki w poszukiwaniu prawdy o „krolu polskiego reportazu”. Prawdy o Wankowiczu jako tworcy i prawdy o czlowieku. (...) Ksiazka Ziolkowskiej nie jest chronologicznym zapisem zdarzen z zycia pisarza, ale z jej kart powoli wylania się postac wielkiego tworcy (...) Zadziwiajace jest, jak doskonale Ziolkowska zdaje sie rozumiec wszystkie rozterki pisarza, nie szczedzac wysilku, aby dotrzec do wielu wspomnien tych, którzy Wankowicza znali, zapiskow i listow bohatera swojej ksiazki, aby prawda o nim była jak najpelniejsza. Rodzinie, ktiora byla tak wazna dla pisarza, autorka rownie wiele poswieca uwagi. Każdy fakt probuje rozpatrzec z wielu stron, poznac jak najwiecej odmiennych spojrzen na kazde wydarzenie.

Ta wnikliwosc dotyczy kazdego tematu ksiazki, także przedwojennego Towarzystwa Wydawniczego „Roj”, ktorego wspolwlascielami byli Melchior Wankowicz i Marian Kister. Kiedy wybuchla wojna obaj wydawcy nie potrafili sie porozumiec co do dalszych losow Roju. Na tym tle zarysowal sie dosc powazny konflikt i w koncu spolka przestala istniec. Ziolkowska znowu szuka wszelkich zrodel, aby dociec przebiegu tej historii. Jej sympatia jest niewatpliwie po stronie autora ”Ziela na kraterze”, ale stara się także zrozumiec postawe drugiego ze wspolnikow i nie rozstrzygajac, po czyjej stronie lezy wina, przedstawia przebieg zdarzen, nie szczedzac dobrych slow i dostrzegajac zalety Kistera.(...)

Jadwiga Gąsiorowska, Król reportazu, NOWE KONTRASTY Nr 4, 2002, str.23

*

„Dobrze trafil Melchior Wankowicz wybierajac sobie na sekretarke mlodziutka absolwentke polonistyki Aleksandre Ziolkowska. Dobrze trafil, bowiem z Ziolkowskiej po latach wyrosla swietna reporterka i troskliwa opiekunka spuscizny po wielkim pisarzu”. (...)                                                                
Andrzej Bar, Z archiwum Wankowicza,GLOS PORANNY, Nr 281, 4-5 grudnia 1993



Wywiad: Blisko i na tropach, ZYCIE, Warszawa, 21 maja 1999, Rozmawiala Anna Bernat


Rozmowa: Wychodzenie z cienia. SZTAFETA 1989, Nr 12 (1169), Rozmawial Antoni Kopyto


Wywiad: Wańkowicz bez ingerencji, TYGODNIK DEMOKRATYCZNY, Nr 29 (1819) 17 lipca 1988, str14-15, Rozmawiala Ewa Wilcz-Grzędzińska



Notki (trzy) o ksiazce w PRZEKROJ (, Nr 4/2796, 24 stycznia 1999; 8 sierpnia 1999, 16 sierpnia 1999);
*
Noty w EXPRESIE WIECZORNYM, Nr 251, 28 grudnia 1989, NOWINY, 25 pazdziernika 1989
*
„Przeglad Tygodniowy”, 8 pazdziernika 1989; SZTAFETA, Nr 41 1989, str 2

*

„A loosely structured book on Melchior Wankowicz with many digressions concerning Polish social  life in intelligentsia circles before and after World War 2, by a close friend of Wankowicz who herself is a prolific writer and a considered by some to be Wankowicz’s artistic heir. Particularly interesting are the sections dealing with Wankowicz’s relationship with “Kultura” and its editors.

THE SARMATIAN REVIEW, Houston, Texas, September 1999




”Malo jest pisarzy, o których mówi sie i pisze jeszcze wiele lat po ich smierci, jak to ma miejsce w przypadku Melchiora Wankowicza. Owa. tak lubiana przez pisarza popularnosc dwadziescia pare lat po smierci to w duzej mierze zasluga Aleksandry Ziólkowskiej-Boehm.(...) Bezstronnosc, nienarzucanie się z komentarzem, zaufanie do czytelnika, ze sam potrafi wlascciwie ustosunkowac do demonstrowanych archiwaliow, dostrzegalne w calej ksiazce, to cechy pisarstwa Ziolkowskiej, niezwykle cenne i rzadkie, Autorka zna Wankowicza jak malo kto, ale nie probuje narzucic nam swojego punktu widzenia. Pokazuje, przybliza i tlumaczy Wankowicza poprzez Wankowicza a nie poprzez siebie. (...)  Nie sposób omówic wszystkie „szuflady” z bogata zawartoscia, które prezentuje czytelnikowi autorka. W kazdym razie i tematy, czyli osoba Wankowicza, i forma, czyli owe poszufladkowanie archiwaliów wokól zagadnien bedacych rozdzialami, uczynily z tej publikacji interesujaca pozycje. Chcialbym jeszcze wspomniec o jezyku, ktory jest jeszcze jedna mocna strona ksiazki. (...) Ksiazka  jest napisana przystepnie. Ale autorka jest takze pisarka - pisze jezykiem nie tylko zrozumialym, ale ladnym. W odróznieniu od Wankowicza -- gdzie zza kazdego utworu wylania sie autor -- z wlasnego wyboru pozostaje w cieniu bohatera. Natomiast jesli idzie o dyscypline pisarska, o panowanie nad slowem -- jest mu wierna. Nie ma tu przegadania, kazde slowo wydaje sie potrzebne i na wlasciwym miejscu. Styl pisarstwa Ziókowskiej-Boehm jest zrównowazony, pozbawiony ostrych sformulowan i sadow, niemal ascetyczny, charakteryzujacy literature wysokich lotów. Tworzy dobre tlo dla postaci Wankowicza i uwypukla jego renesansowa czy moze bardziej barokowa osobowosc...

Andrzej Jacyna, Cenna zawartosc szuflad, NOWY DZIENNIK – PRZEGLAD POLSKI, New York, March 3, 2000, str 11,14.

*

W końcu lat 80-ych pisze i wydaje  dwukrotnie: “Na  tropach Wańkowicza”. Z kolei w 1990 r. publikuje “Proces M. Wańkowicza 1964 roku”.  Zaraz potem redaguje (wstęp, przypisy i opracowanie) “Korespondencję Krystyny i Melchiora Wańkowiczów” (1992 r.)  Ostatnio, po współpracy z bardzo wymagającym  J. Giedroyciem,  opracowała  jego wieloletnią korespondencję z M. Wańkowiczem. Do tego należy  dodaċ wiele wykładów o Wańkowiczu, które wygłaszała w : Polsce, Kanadzie, Anglii, Stanach Zjednoczonych i Czechosłowacji.

  A. Ziółkowska-Boehm jest troskliwym powiernikiem spuścizny wielkiego pisarza. Jest też zaciekłą obrończynią jego racji. Jak wiadomo, M. Wańkowicz za życia, mimo, że cieszył się dużym prestiżem (jego “Monte Cassino” jest moim zdaniem najlepszą, dotąd napisaną książką o tej bitwie), czasami  był niesłusznie atakowany. Nie doczekał się też odznaczeń, na które niewątpliwie wielokrotnie zasłużył.

    A w dodatku, pisarka nie rezygnuje z osądu intelektualnego. Nie zatraca krytycyzmu, o który czasem trudno, gdy się obcuje z postaciami wybitnymi. Dobrze oddaje to fragment wstępu Autorki do “Na tropach Wańkowicza”: “Są to próby poszukiwania prawdy o Wańkowiczu jako pisarzu, jako człowieku. Różnice tonu – ton serio, analityczny opis, krytyczna ocena bądź ton ironicznego powątpiewania, dystansu wobec legendy pozostałej po pisarzu – są świadectwem nieprostych i wciąż ponawianych usiłowań przybliżenia sobie i innym jego postaci”.

Edward Soltys: Troskliwy powiernik, GONIEC (Toronto) Nr 22 (77) 3-9 czerwca 2005

*

Reviewer: Dr. Krzysztof  Z. Polakowski (see more about me) from ROCHESTER, NY United States

Ksiazka, ktora docenic potrafi jedynie odchodzace pokolenie ludzi, ktorzy sie na lekturze Wankowicza wychowali i których ta lektura nauczyla kochac Polske. Ale jest to takze ksiazka, która pokolenie naszych dzieci moze sklonic po siegniecie do lektury pisarza juz ze wzgledow historycznych. Na bolesne pytanie, jakie uslyszal autor tych uwag w jednej z warszawskich ksiegarn: "Prosze Pana, kto dzis czyta Wankowicza" jedna z odpowiedzi jest ksiazka p. Aleksandry. Kazdy, kto pamieta pisarza i jego twórczosc,  musi ja przeczytac i miec.
*

znakomicie napisana ksiazka, August 12, 2001


Reviewer: A reader from Torun- miasto Kopernika, Polska

*
Uwazam te ksiazke za naprawde znakomita. Powinna byc podrecznikiem dla studentów. Polecam ja swoim kolegom. Uczy spojrzenia na pisarza od strony autora ksiazek, prywatnej, róznych wydarzen zycia. Powazne rozdzialy przeplataja sie z innymi, tymi, które tworza legende Wankowicza. Zródlowa, doskonale przygotowana, napisana pieknym, jasnym jezykiem. Jakze barwna postac z tego Wankowicza! Podoba mi sie, ze sie nigdzie nie dal przypisac, podporzadkowac zadnym politycznym pradom. Powinno to byc maksyma naszych Wielkich Twórców - bo w Polsce mamy zbyt wielu ludzi wlaczonych w polityke kosztem swojej twórczosci i autonomii, kosztem swojej niezaleznosci.

I zamiast wszyscy cieszyc sie Noblem Szymborskiej, wydziwiaja na jej wiersze (czy jeden wiersz?) z czasów stalinowskich. Ciekawe, co ci sami przesmiewajacy, zrobiliby majac wokól siebie takie czasy i otumanienie? Teraz wolnosc, a jakie oszolomy wokól nas...

Czytajmy zatem Wankowicza! Nauczymy sie wiele!
*


Wspaniala ksiazka!, February 15, 2001


Reviewer: A reader from Los Angeles, California

Pokolenie moich rodziców uwielbia Wankowicza. Ja zachecona przez nich przeczytalam "Ziele na kraterze" i niemal rozchorowalam sie z wrazenia - takie byly silne. Jaki to wielki pisarz umiejacy wywolywac emocje, ile wspólczucia mialam z nim dla poszukujacej ciala poleglej w Powstaniu Warszawskim córki Pani Zofii... O Autorce tej ksiazki o Wankowiczu czytalam w wielu pismach - wywiad z nia m.in. w "Rzeczpospolitej", omówienie jej sylwetki w "Twoim Stylu", takze w "Pani", "Kobiecie i Zyciu", "Zwierciadle". Zaciekawiala mnie bardzo, podobala mi sie jej bezposredniosc, duzy takt i niezwykle ujmujace, takze bystre, patrzenie na swiat i ludzi. Moi Rodzice maja jej inne ksiazki, wszystkie bardzo lubia i cenia. Ta ksiazka mnie zachwycila - dowiedzialam sie o wielkim pisarzu wiele - jako o twórcy, i jako o czlowieku zmagajacym sie z trudnosciami. Po tej ksiazce siegne na nowo po jego ksiazki. Moje uznanie dla autorki, ze potrafila napisac o trudnych jakby polonistycznych rzeczach w sposób przyjemny, bezposredni. Cytaty, zrodla, bibliografie, dyscyplina, a jednoczesnie cieplo, umiar i jakas elegancja stylu pisania. Bardzo mi sie podoba, siegne wiec po jej inne ksiazki.

Great knowledge of the subject!, January 13, 2001


Reviewer: Michael Kopacky (see more about me) from Washington, D.C. USA

It is a collection of essays written with a great knowledge of the subject. The author shows the great Polish writer - Melchior Wankowicz with passion, sympathy and understanding. Interesting chapters are about his private life, as well as about his books and his life with - and among others.

przewodnik po zyciu i dzialalnosci pisarza, May 27, 2000


Reviewer: Leonrad Ratajczyk (see more about me) from Schaumburg, Illinois, USA

Jest to swietny przewodnik po zyciu i dzialalnosci znanego autorce osobiscie M.Wankowicza,wybitnego polskiego pisarza. Autorka ponadto w oparciu o archiwum pisarza i wlasne badania wyjasnia rozne sprawy kontrowersyjne i przeklamane, zwiazane z jego praca wydawnicza i pisarska. Zamieszczone na koncu ksiazki cenne "Kalendarium zycia i tworczosci Melchiora Wankowicza" jest bardzo pomocne w zorientowaniu sie w chronologii wydarzen.

Merlin.com.pl

Aleksandra Ziółkowska-Boehm "Na tropach Wańkowicza"








Recenzje
Natalia Odrowaz 1999.12.09 
Nie zawiodłam się
O tej ksiażce dowiedziałam się z "Przekroju". Lubię czytać korespondencje, biografie i literaturę faktu. Życie jest zbyt ciekawe, by tracić czas na fikcję. Książka zaspokoiła wszystkie moje oczekiwania i chętnie kupię inne podobne.


Teresa Bogucka 2002.01.26
bardzo dobra lektura!
Książka do czytania jest znakomita, ma niektóre z rodziałów lżejsze, inne trudniejsze. Doskonałe wprowadzenie do twórczości pisarza. Dla mnie, mało znającej jego książki, zachęciła do lektury. Mój chłopak, którego rodzice uwielbiali Wańkowicza i on też czytał wiele, wiele ksiazek, była to książka uzupełniająca. Książka Ziółkowskiej-Boehm - jak powiedział - to przewodnik po fascynującym życiu znakomitego pisarza. Mnie szczególnie podobał się delikatny, subtelny wątek uczuć pokazany w rozdziale "Powroty". Długo na ten temat myślałam.


Tomasz Dominiak 1999.12.09
Biografia obiektywna, choć nie pozbawiona sympatii dla jej bohatera. Różnorakie wątki - od poważnych do niemal sensacyjnych.
Książka zawiera szczególnie ciekawe wątki biografii Wańkowicza - jego perypetie na emigracji. Dowiedziałem się z niej wiele o tych latach i środowisku. Jest obiektywna i ukazuje twórczość Wańkowicza na wielu poziomach. Zalecam studentom polonistyki, dziennikarstwa i wszystkim innym ceniącym dobre pisarstwo i niebanalne, twórcze życie. Trzyma w napięciu od samego początku. Poważne wątki przeplatają się z lżejszymi, co pozwala czytelnikowi oddetchnąć. Zachęciła mnie do książek Wańkowicza, którymi dotąd w domu ineteresowali się tylko rodzice. Chętnie sięgnę po inne książki autorki, tylko jak je znaleźć?


Krystyna Malowiejska 2002.01.28
Ciekawa do czytania a także naukowa książka.
Można polubić pisarza po tej książce, którą czyta się jak dobrą, lekką lekturę mimo, że jest poważna i naukowo dobrze opracowana, z przypisami itd. Sięgnę po książki Wańkowicza, jak i sięgnę po książki Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm.


Tomasz Wnuk 2000.01.16
Znakomite do czytania, a jednoczesnie znakomite jako naukowe i dokumentalne opracowanie tematu!
Wańkowicz dokonał kolejnego mądrego kroku, zostawiając bogate archiwum swojej asystentce. Okazało się to lepszym posunięciem, niż np. przekazanie go do bibliotek, gdzie by się pokryło kurzem. Dzięki Aleksandrze Ziółkowskiej wciąż o Wańkowiczu słychać, mimo że upłynęło 25 lat od jego śmierci. Pisze ona artykuly, książki, wystąpiła w filmie, ktory w 1999 roku nadawala TV na kilku programach "Mój pradziad Melchior Wańkowicz", znacznie go ożywiając. Pisze z sympatią dla autora, ale też krytycznie. Ciekawie, ciepło, ale i z naukowym podejściem i warsztatem. Poznałem tragedię osobistego życia pisarza, którą Ziółkowska potrafiła naszkicować taktownie, z umiarem i bez sensacji-madrze. "Przekrój" zapowiadał publikację tomów korespondencji Wańkowicza z Królikiem, i z Jerzym Giedroyciem. Będą one opracowane przez Ziółkowską. Więc już czekam na te książki, bo cenie i autorkę opracowania i autora "Hubalczyków". Znam także inne jej książki: "Kanada, Kanada..", "Z miejsca na miejsce", "Moje i zasłyszane" i "Ulica żółwiego strumienia". Wszystkie bardzo cenie. Ta ostatnia jest ulubioną lekturą wszystkich kobiet w mojej rodzinie, a i na mnie zostawiła ślad - bardziej pozytywne spojrzenia na siebie, życie i bliskich. Pisana otwarcie, ale i z ogromnym wyczuciem, taktem. Piękne fragmenty o zwierzętach, o ojcu, i o Wańkowiczu. Inaczej niż w innych książkach. Ziółkowska potrafi pisać o Wańkowiczu zawsze ciekawie i z pasją. Zaszczyt i wyróżnienie, jakim niewątpliwie było dla niej przebywanie w pobliżu pisarza, potrafi teraz przekazać po latach, pisząctakie właśnie książki, jak "Na tropach Wańkowicza".




FRAGMENTY LISTOW:



„ Chce ta droga wyrazic Pani gleboka wdziecznosc i uznanie za bezkompromisowe kontynuowanie obrony czci i godnosci Melchiora Wankowicza.  Jako bezgranicznie oddany czytelnik Wankowicza i interesujacy się wszelkimi o nim wydawnictwami, m.in. czytalem Pani artykuly w „Kontrastach”, a pozniej polemike z Hrabykiem w „Literaturze”. Jestem Pani bardzo wdzieczny i sadze, ze jestem wyrazicielem wielu czytelnikow, jak ja uwielbiajacych spuscizne literacka Mistrza lacznie z jego osobowoscia.(...)

Bronislaw Rucki,  Wroclaw 19 maja 1980



„Jestemy przekonani, ze kazdy czytelnik „Tropów” z zapartym oddechem bedzie sledzil zafascynowany Pani barwny opis zycia tego niepowszedniego czlowieka i pisarza”

Stefan Wladysiuk, Biblioteka McGill University, Montreal, 9 czerwca 1999


*

(...)”Ksiazke   przeczytalem jednym tchem – doslownie. Obnaza ona wspanialy talenty Wankowicza-reportera, w dotychczas nieznanej narracji przekazywania dramatycznych relacji z linii frontu na goraco. Równoczesnie jednak ujawnia sie takze zlozony jego charakter (...)”.

Zdzislaw Starostecki, 31 sierpnia 1999, Sarasota, Florida
*


(...) ”Ksiazka sprawia, iz pamiec o pisarzu mimo przyrostu nowych generacji jest wciaz zywa. Ksiazka zachwyca bogactwem nieznanych faktów, obszerne zas przyklady rodzinnej korespondencji Wankowicza rzucaja swiatlo na jego pstac jako Meza i Ojca. Odkrywcze sa dla mnie dziwne meandry jego relacji z paryska „Kultura” i kaprysami tego srodowiska”.

Dr Krzysztof Polakowski, Rochester, New York, 20 maja 2000
*


„Nikt tak pieknie jak Pani nie napisal o moim idolu”.

Barbara Janiec, Warszawa, 10 luty 2003                                       
*




„Pan Eugeniusz Witt (redaktor pisma „Weteran, organ oddzialu Stow. Weteranów
Armii Polskiej w Ameryce) jest wrecz zachwycony Pani ksiazka o Wankowiczu. Codziennie rano po przyjsciu do biura opowiada mi o niej, dodajac przy tym szereg bardzo pozytywnych przymiotników pod Pani adresem. Pan Witt duzo czyta i jezeli mówi, ze cos jest dobre, to z cala pewnoscia tak jest”.

Dr Teofil Lachowicz, Nowy Jork, 9 wrzesnia 2000

*

„Napisala Pani naprawde doskonala ksiazke (...). Juz od poczatku, jak zaczyna Pani pisac o „Roju” -  rzecz najwazniejsza - ciekawe! To tak jak z Wankowiczem, jak sie zaczelo czytac, to bez wzgledu o czym,. czytalo sie swietnie (...) Proces Wankowicza znam z Jego relacji i osobiscie znam jego uczestników. Ale Pani to ujela zródlowo i to jest bardzo wazne i przy tym dokladnie o liscie 34. To jest wszystko historia, którą tutaj  teraz chcialoby sie zapomniec. Swietnie, ze nie pominela Pani „protestu”. A no wlasnie. Co strach robi z ludzi (...)

Ja Wankowicza poznalem znacznie pózniej. Jeszcze na Pulawskiej. Ja znam jeszcze dalsze losy skutków tego procesu. Jak bedzie okazja, to Pani opowiem. Ksiazka Pani przywolala mnóstwo wspomnien. Przeciez na Pulawskiej poznalem Kisielewskeigo i Herberta.. (...)”.

Stanislaw Szczuka, adwokat, (znany obronca polityczny) 1 lutego 2001

*

„Dostarczyla mi Pani ten „pokarm dla duszy”, który przywoluje wspomnienia. Rozczulam się nad kazda data (mi bliska), kazdym faktem, nawet nazwa miasta. Bo sa to czasy mojego dziecinstwa i mlodosci. Wiec pewne okolicznosci kojarza mi się z roznymi zdarzeniami. Najciekawsze dla mnie sa ksiazki wlasnie oparte na faktach (nie zbyt odleglych), one wnosza w nasze zycie wiadomosci, ktore niby znamy, jednak nie dosc dobrze. Wiec te zywe prawdy spisane przez Wankowicza, a nastepnie przez Pania – wzbogacaja to, co mamy w  srodku.

Wzruszajace sa listy na temat ksiazki „Na tropach Smetka” i wszystkie inne... dajace swiadectwo prawdzie Np. ten czlowiek, który pisal, ze ksiazka w wojennych trudach zagrzewala do walki i byla jego przyjacielem – itp.

Jak to dobrze, ze mielismy takiego Wankowicza.

Pani z kolei wspaniale kontynuuje podjete dzielo, zbierajac wszystko w calosc i w sposob przstepny ofiarowuje czytelnikowi.

Godna siebie nastepczynie wychowal Wankowicz”.

Wieslawa Sokolowska, Lodz, 5 kwietnia 2004

*

"Na tropach Wankowicza" mam w wydaniu Prószyńskiego i S-ki z 1999 r. (to chyba II wydanie, po pierwszym z 1989r.)

Książka przebogata, róznorodna. Muszę się przyznać, że zauroczył mnie rozdział "Powroty". W subtelny sposób oddała Pani  świat skomplikowanych  damsko-męskich relacji, delikatnie akcentując różnice w widzeniu tych samych sytuacji, róznice w temperamentach, ale i obustronną fascynację. Niedosłownie, z wyczuciem, pysznie.

Krzysztof Zajaczkowski, Sosnowiec, marzec 2005

*

Fragmenty ksiazki drukowano w:


1. ZESZYTY HISTORYCZNE (Paryz) Nr 96, 1988

2. KONTRASTY 1976, str 15-17; Nr 2,1980, str 48-55; Nr 3 1980 str 36-38,  

3. LITERATURA, 26 wrzesnia 1974, str.7

4. LITERATURA, 22 pazdziernika 1981, str. 12

4. ZDANIE Nr 6 1983 str 41-42

5. STOLICA, 27 lipca 1986

6. POLITYKA Nr 388 (1171) 22 wrzesnia 1979, str 9,

7. POLITYKA Nr 25 (1288), 20 czerwca 1981 str.11

8.THE POLISH REVIEW (New York), No 2 – 2003, pages: 132-16423, No3-2003, pages: 255-301

9. STOLICA 27 lipca 1986; 10 sierpnia 1986

10. PRZEMIANY, pazdziernik 1981 str 17-18;



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz