poniedziałek, 6 września 2021
LISTY ULICA ŻÓŁWIEGO STRUMIENIA
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
ULICA ŻółWIEGO STRUMIENIA
Warszawa, Dom Książki 1995
ISBN 8390035855
********************************************************************************************************************************
FRAGMENTY LISTOW
********************************************************************************************************************************
"Lezy przeczytana ksiazka (czytalam ja wlasciwie przez jedna noc i przedpoludnie ciurkiem). Dawno nie zdarzylo mi sie to, jak za dawnych lat! (...). Szczerze powiedziawszy, kreci mi sie w glowie. Ulica Zólwiego Strumienia, to ksiazka o której sie nie mówi, ale którÿ sie czyta... W podobnym transie czytalam pamietniki M. Eliadego m.in. "Zapowiedz równonocy". Podczas lektury ksiazki przezywalam swoiste deja vu. Tak jakby czesc opisywanych stanów przydarzyla sie mnie. (...) Takich ksiazek szczerych, otwartych bardzo nam w kraju brakuje..."
Hanna Karas, Warszawa
********************************************************************************************************************************
"Twoja Ameryka jest ludzka, usmiechnieta, wypelniona praca i perspektywicznymi planami, jest przepelniona optymizmem i mysla o drugim czlowieku. Nasza Ameryka, ta którÿ my widzimy przez perspektywe nazewnictwa sklepów, prymitywnego nasladownictwa, jest skarlala. Przed nia niby sie bronimy. Ale my ja pojmujemy chyba powierzchownie. Widzimy bogactwo ale bez pracy i etosu pracy. Widzimy Ameryke jako kraj dorobkiewiczów, ludzi niedouczonych, nietowarzyskich i goniacych za pieniedzmi. Przed tym sie bronimy. Ale taka Ameryke pokazuja nam publikatory. Czesto ksiazki ludzi, którzy tam siedza i przesmiewaja sie teraz z Polaków (np. "Wakacjuszka" czy "Szczuropolacy"). A Twoja Ameryka podobaÿ sie moze, ale tylko ludziom z pasja, chcacych cos osiagnac, cos dac z siebie. ... (...) A poza tym bardzo podoba mi sie konwencja ksiazki. Dziennik biezacy - i retrospektywa..."
Janusz Paluch, Kraków
********************************************************************************************************************************
"Nareszcie ksiazka prawdziwie olenkocentryczna, gdzie mamy co prawda, jak Pan Bóg przykazal, realiów swiatowych mrowie, ale w opowiesciach konkretnej Olenki...(...).
Jest to ksiazka w istocie tomkocentryczna, bo zaprawde Kwiczol jest tu, jakze slusznie, najpozytywniejszym bohaterem, odnosnikiem wszelkich wartosci, miernikiem zdarzen, trafnie dobranym osrodkiem uczuciowym i emocjonalnym.(...) Tomek sie jawi przede wszystkim dobry, a to komplement najszczytniejszy z mozliwych, zwlaszcza dzis - a ponadto od malego madry zyciowo i sercowo. Jego zgorszenie, iz babcia mogla posadzac o cos tak blahego, jak zachwycenie sie dziewczecym fartuszkiem, gdy w istocie zafascynowaly malca OCZY kolezanki, to migaweczka nad wyraz wymowna. I fakt, ze to powiedzial, korygujac przodkinie...
(...) Zarazem jego losy, rozpostarte po mnóstwie krain i szkól, jednoczesnie zaliczanych "w cuglach", sa swietnym leitmotivem calej narracji. Cos rosnie i dojrzewa wraz z tym chlopakiem, cos sie spelnia i czyni coraz bogatsze duchowo.
(...) W ogóle, okazuje sie, ze jestes wyraznie i magnesem i katalizatorem ludzkiej dobroci. To "Lubię przyjaciól" arcymadre i uniwersalne motto miedzyludzkich, pozytywnych zwiazków, doskonale rzecz oddaje. (...) Twoja ksiazka i ukazuje i podkresla te bezinteresownosc dzialan w dobroci, Tomkiem ukoronowanej"
Szymon Kobylinski, Warszawa
********************************************************************************************************************************
"Czytam Pani piekna ksiazke, Wankowicz bylby z niej zadowolony. Nigdy nie zapomne tego, co powiedzial mi na krótko przed smiercia: Olenka to dla mnie dar Opatrznosci".
Marian Brandys, Warszawa
********************************************************************************************************************************
"Ksiazka ta nie jest podobna do innych analogicznych publikacji. Spostrzezenie to u progu lektury denerwuje, a potem przychodzi refleksja, ze to wlasciwie dobrze, bo dotychczasowe sposoby pisania odpowiadaly minionemu swiatu, Pani zas próbuje ukazal swiat nowy poplatany - do niczego dawnego niepodobny. I znajduje dla niego wlasciwy wyraz.
Nastepna zaleta, nie spotykana na ogól, to doskonaly obiektywizm - Pani potrafi relacjonowac rzeczywistosc, której Pani jest rzecznikiem a czasem nawet ofiara w sposób doskonale rzeczowy, z zawieszeniem wszelkiego subiektywizmu, zarazem tego intelektualnego, dazacego do wyjasnienia prawidlowosci i slady zjawisk, jak tez subiektywnego, bo przeciez Pani jest czastka tego swiata. W wyniku tego ksiazka Pani jest bezcennym dokumentem historycznym ukazujacym ludzi i zderzenia nastepujacych srodowisk: swiat "prowincjonalny" pierwszych lat PRL, swiat Warszawy ostatnich lat PRL i srodowisko emigracji polskiej na drugiej pólkuli. Nie wiem, której z tych czesci ksiazki Pani zawdzieczam wiecej, bo pierwszej duzo, bo warszawiance ukazala Pani swiat polskiej prowincji, drugiej, bo pozwolila Pani spojrzen krytycznie na swiat Warszawy i zobaczyc slabosci i slabostki tego srodowiska. Ale najwiecej zawdzieczam "emigracyjnym" partiom ksiazki - ukazala mi Pani ogrom i znaczenie tego problemu, nauczyla mnie Pani rozumiec i wspólczuc temu swiatu dobrowolnych lub niedobrowolnych tulaczy.
Slowem nauczyla mnie Pani dostrzegac i rozumiec rózne oblicza polskosci. Dziekuje Pani za to jak najserdeczniej.
Prof. dr Janina Kulczycka-Saloni, Uniwersytet Warszawski
********************************************************************************************************************************
"Twoje opowiadania i opisy wciagaja glebia przezyc i szczeroscia uczuc. Styl piekny, czysty, oddajacy uroki zycia z okresu dziecinstwa, mlodosci i dojrzalego zaangazowania. Kazdy, kto czyta te ksiazke, bedzie przezywal na nowo swoje koleje zycia i równoczesnie bedzie jeszcze wiecej cenil sobie dar zycia, wierzyc w jego sens i pragnac zamienic ten skarb w owocowanie dla innnych. Tak bardzo ludziom, zwlaszcza mlodym, potrzeba nowej odwagi i motywacji, aby zyc i aby pozytecznie zyc, aby cos wielkiego w codziennej walce osiagac dla siebie i innych. Wierze,ze Twoje dzielenie sie doswiadczeniami zycia bedzie inspiracja dla wielu mlodych serc poszukujacych wielkiego spelnienia..."
ks.Henryk Kietlinski, Warszawa, oo.Pallotyni
********************************************************************************************************************************
"Lezac jeszcze przed porodem na patologii ciazy przeczytalam "Ulice Zólwiego Strumienia". Artur wchl onal ksiazke zanim jeszcze zdazyla Pani powrócic do Stanów, a ja, goniona praca magisterska, odkladalam tÿ przyjemnosc na pózniej. Ksiazka ta potwierdzil a moje domniemania o Pani, od których w obserwacji podczas spotkania z Pania nie moglam sie uchronic. Cieplo i subtelnosc bijace z Pani wypowiedzi, slów zostala przeze mnie odnaleziona w ksiazce. (...) Sama oczekujaca dziecka i moze dlatego bedzc bardziej wrazliwa wzgledem tego tematu uznalam "Ulice Zólwiego Strumienia" ksiazka o matczynej milosci, tyle tam niepokoju o syna i radosci z jego istnienia, jego sukcesów - to jest bardzo wzruszajace. Mozna Tomkowi pozazdroscic mamy..."
Anna Jankowska, Torun
********************************************************************************************************************************
"Jest to ksiazka, która sie nie czyta raz i odklada na pólke, ale do której sie wraca. Ja do niej wracam czwarty raz. Za kazdym razem odnajduje coa nowego. Byc moze, gdy ja jeszcze bardziej przewertuje bede w stanie stwierdzic, co w niej jest takiego, ze ciagnie czlowieka do czytania. Jest to ksiazka, która zyje napewno.
Droga moja - powinna Pani chwalic swój los, który otworzyl przed Pania swiat ogromny i ciekawy, który moze Pani swoim talentem penetrowac i do woli przekazywac go nam. Mam 71 lat i pozostaje mi tylko czytanie z atlasem geograficznym pod reka. Ostatnia Pani ksiazke tez tak czytalam...."
Maria Jankowska, Ostróda
********************************************************************************************************************************
"..sporo u mnie optymizmu, który zawdzieczam m.in. myslom o Pani zyciu, Pani ksiazce "Ulica Zólwiego Strumienia". Dzieki tej ksiazce przetrwalam najgorsze momenty.(...) plynace z niej swiadectwo kultury osobistej kobiety, poziomu, którego nie powinna nigdy obnizac - niezaleznie od okolicznosci. I za to dziekuje".
Malgorzata Litwin, Torun
********************************************************************************************************************************
"Przede wszystkim dziekuje Pani za napisanie ksiazki. Odczucie mam takie, ze wziela mnie Pani za reke i prowadzi do salonów, zapoznaje ze swoja rodzina, przyjaciólmi, zwierza sir ze swoich radosci, klopotów, sukcesów. Sa opisy z róznych dziedzin zycia politycznego, spolecznego, kulturalnego podane w sposob odkrywczy i bardzo trafny. Lektura tej cudownej ksiazki przybliza mi Pania, zapoznaje ze swiatem ludzi i otaczajacej przyrody. Ciesze sie, ze sprawy Polski nie sa dla Pani obce, i ze przezywa je Pani gleboko. Ponadto posiada Pani dar latwego komunikowania sie z ciekawymi ludz mi i zdobywa ich sympatiei zaufanie.... Wlada Pani po mistrzowsku jezykiem polskim, przepieknie wyraza Pani swoje mysli w je zyku ojczystym. Czytam Pani ksiazke bardzo wolno. poniewaz co pewien czas musze notowac pewne zdania, zwroty, okreslenia, przenosnie, celne spostrzezenia - jest to dla mnie nieustanne uczenie sie naszego jezyka."
Alojzy Olinski, Kutno
********************************************************************************************************************************
"Ksiazka jest ciekawa, osobista, ale dyskretna, pelna przyjazni,
a Autorka godna podziwu za swoja pracowitosc i pielegnowanie przyjazni z synem".
Elzbieta Kozlowska-Swiontkowska, Bialystok
********************************************************************************************************************************
"Zólwi strumien byl ucieczka w czasie, gdy siostra chorowala. Ja nie czytalam Twojej ksiazki, ja do niej wchodzilam, zeby znowu byc w tym domu i tym ogrodzie, tak bardzo podobnym do domu mojego dziecinstwa. Wielkanoc z zastawionym stolem - u nas mó wilo sie "ubranym", choinka, sciezki prowadzace dla siebie tylko wiadomych miejsc. Ksiazka byla oddechem w udrece kazdego bolesnego dnia... Znowu jestem w Twojej ksiazce, tyle w niej urokliwego spokoju, prostej dobroci nawet w trudnych chwilach i ani jednego niepotrzebnego slowa. Kazde slowo to obraz, przestrzez z wlasciwymi czasowi i miejscu klimatem - ja naprawde jej nie czytam - zanurzam sie w niej, ile razy siegne zeby znówu uciec od obecnej rzeczywistosci i trudno mi z niej wysc! ... Tak pie knie i z wlasciwym sobie talentem opisujesz dzieje Romana i Józka Alickiego i tak malo o Marku (mezu, znanym Hubalczyku- przyp A.Z). Wiec troche Ci o nim opowiem. Cichy, spokojny z przeuroczym usmiechem, ciagnacy za soba sznur kobiet - nigdy nic o sobie, skromnosc do przesady. A przeciez ma Virtuti Militari i 5 krzyzy Walecznych. (...) Jeszcze raz Ci dziekuje za mozliwosc uciekania nad Zólwi Strumien. Wedrujac Twoimi sciezkami otacza mnie urokliwy klimat tych miejsc, slysza szum wodospadó w, szelest lisci, cieniste zboza wawozów, milczenie oltarzy... Dzieki Ci za to".
Kaja-Cezaria Szymanska, Warszawa
********************************************************************************************************************************
"Jednym tchem przeczytalam Pani ksiazke "Ulica zólwiego Strumienia". Czytanie sprawilo mi wielka przyjemnosc. W ksiazce znalazlam wiele wydarzen, które mialy miejsce w mym zyciu. Przytocze kilka podobnych zdarzen.(...)".
Krystyna Koniecka, Gliwice
********************************************************************************************************************************
"Ksiazke "polknalem" jednym tchem! Cóz za interesujace zycie Pani, ale ile to kosztowalo trudu, wysilku i energii! Ciesze sie z rodzinnego szczescia Pani i jestem pelen podziwu dla niespozytej energii".
Prof.dr. Stefan Wesolowski, Warszawa
********************************************************************************************************************************
"Twoja ksiazka jest ciepla i optymistyczna i wciaga gdy sie czyta, zdumiewa iloscia nazwisk, ukladów towarzyskich, znajomych, tempem w jakim sie przemieszczasz w swoim zyciu, tematów, którymi sie interesujesz i imponuje organizacja czasu, organizacja dni i pracy. Wyglada na to,ze masz czas na wszystko"...
Xenia Popowicz, Katowice
********************************************************************************************************************************
"Ksiazka jest fantastyczna. Porwaly mnie historie rodzinne, porwala mnie atmosfera domu rodzinnego i to cieplo, które bije od Pani w kontaktach rodzinnych (Tomek - wspanialy syn, Norman - wspanialy maz, pani - wspaniala matka i zona i to wszystko razem fantastyczne, pozytywna atmosfera, pelna milosci i zrozumienia). Czytajac historie Pani rodziny znalazlam znajome miejsca i znajome osoby, a wiec i nas cos polaczylo ze soba. Otóz od 1955 roku do 1977 mieszkalam i bylam wychowywana samotnie przez mame w domu przy ulicy Rewolucji 30 (dawniej Poludniowa). Czesto przechodzilam obok sklepu meblowego Pani chrzestnej matki - cioci Zosi..."
Ewa Skonieczko, Lódz
********************************************************************************************************************************
"Ksiazka bardzo mi sie podobala. Znalazlas wlasciwy ton. Jest szczera i osobista, bez popadania w ekshibicjonizm i nie przekracza granic, powiedzmy, intymnosci, tylko ladnie utrzymuje sie na cienkiej granicy. (...) Dowiedzialam sie nowych rzeczy o Twoim dziecinstwie, tym ze zwierze tami i ogrodem w tle. Ponadto zawsze odnajdywalam w Tobie cechy, które byly rodem jak gdyby z Wankowicza - w sposobie pracy, w podejsciu do pracy, i wlasnego pisarstwa. Nowoscia dla mnie bylo to, ze w sposób tak swiadomy formowal Ciebie Ojciec, który jawil mi sie z opowiadan jako osoba skromna, pograzony we wlasnych pracach i lekturach, a dom i dzieci byly jakby domena Mamy...".
Aldona Kubikowska, Warszawa
********************************************************************************************************************************
"Ulice Zólwiego Strumienia przeczytalem jednym tchem i wciaz mialem wrazenie, ze jestem gdzies w poblizu. Mysle, ze kazdy, nie tylko znajomy, który gdzies tam odnajduje siebie, musi odbierac podobnie barwne losy osobiste, które z talentem i wielkim cieplem przenosisz na czytelnika.
Jest to nowa spowiedz dzieciecia wieku pod tyloma wzgledami przeciez okrutnego (totalitaryzmy, dwie wojny swiatowe, eksterminacje, nieustanne wojny lokalne) z zawirowaniami i w naszej Ojczyznie. Twoja mlodosc przypadla szczesliwie na czas przemian, które tez z takim optymizmem i wiara w czlowieka uczynilaa tlem swoich osobistych przeznaczen. Jednym slowem ksiazka jest w moim odczuciu bardzo dobra i interesujaca..."
Prof. dr Jerzy Rutkowski, Warszawa
********************************************************************************************************************************
"Bylismy z tym roku, jak zwykle, w Nieborowie; myslalem o Pani wspominajac dawne pobyty. Fragment w Pani ksiazce wzruszyl mnie; szkoda, ze oddalenie zerwalo nasze kontakty. Bardzo je cenilem".
Prof.dr Janusz Zakrzewski, Instytut Fizyki, Uniwersytet Warszawski
********************************************************************************************************************************
"Ksiazke czytalem z duzymi przerwami, gdyz z powodu wspomnien i wzruszen musialem ja czytac na raty. Trzy razy mialem lzy w oczach: smierc Ojca, Wankowicz-Tili oraz okradzenie Tomka w Lizbonie. Bylem bardzo dumny z Niego i ciesze sie, ze tak dobrze Go wychowalas, choc na pewno nie bylo to latwe. Dobrze, ze napisalas te ksiazke; jest to kawalek wspólnego zycia i wspomnien, które dzieki temu nie zagina. Niektore fragmenty dzieciom bardzo sie podobaly i czytaly je na glos.(...). W Twojej ksazce znalazlem równiez zlote mysli, z których niektóre wynotowalem...".
Krzysztof Ziólkowski, Lódz
********************************************************************************************************************************
"Ciagle jeszcze czytam Pani ksiazke. Ma wielka zalete, ze czytajac ja wlazi sie w opisywana przez Pania atmosfere. Dlatego tez nie mozna czytac jej za jednym zamachem, tylko powoli, odcinkami i zawsze trafi sie na cos ciekawego, tak bardzo wzietego z autentycznego zycia, a dla mnie tym ciekawsze, ze trafiam na pewne polskie problemy okresu, któ ry jest mi zupelnie obcy i zastanawiam sie jak bym ja odbieral atmosferÿ, która Pani opisuje, gdybym tam byl".
Andrzej Grabia Jalbrzykowski, Buenos Aires, Argentyna
********************************************************************************************************************************
"Tresc, styl i opisy bardzo przyjemnie sie czyta".
ks. Tomasz Tomasinski SAC, Paryz
********************************************************************************************************************************
..."Troche lezki i smutku, ale ciekawe zycie - wzruszajace listy od Tomka..."
Danuta Mostwin, Baltimore, Maryland
********************************************************************************************************************************
"Pani ksiazka jest kopalnia wiadomosci, nieraz bardzo waznych i bystrych spostrzezen".
Andrzej Pomian, Waszyngton,D.C.
********************************************************************************************************************************
"Malo kto potrafi napisac historie swpjego zycia tak, jak to ucznila Pani - jest to i "readable" i prawdziwe. Ta zyczliwosc to oczywiscie produkt Pani chrzescijanskosci, ale i talentu do autpbiograficznego wypowiadania sie...".
Ewa M.Thompson, Rice Univ. Houston, Texas
********************************************************************************************************************************
"Z duzym zainteresowaniem przeczytalam Pani ksiazke. swietnie napisana, bardzo bezposrednio, powiedzialabym "po ludzku" opisane zycie i chlodny obiektywizm, który bardzo cenie u pisarza".
Maria Komornicka, Milwaukee, Wisconsin
********************************************************************************************************************************
"Pani korzenie sa w Polsce, jest Pani "jedna z nich", wierza Pani -równoczesnie ma Pani ciekawe doswiadczenia w Stanach, przez meza zyje Pani zyciem amerykanskim, zyciem osoby stabilnej finansowo i uczuciowo, osoby nie zwiazanej z zadna grupa polonijna, osoby, która patrzy na zycie raczej obiektywnie, osoby ciekawej zycia i umiejacej obserwowac. Osoby, która chce wiele swoich spostrzezen dzieliz z innymi, ale która równoczesnie strzeze i nie ujawnia swoich glebokich uczuc. W wielu miejscach w "Ulicy" uchylila Pani troche drzwi, ale nie zaprosila czytelnika do wnetrza domu. Gdyby to byla powiesc, to bym powiedziala, ze fabula toczy sie na ulicy (stad tytul ksiazki?), a nie w domu (moze wtedy tytul bylby "Dom na ulicy...?").
Dr Alina Surmacka-Szczesniak, Mount Vernon, New York
********************************************************************************************************************************
..."Jest Pani - Pani Aleksandro w czepku urodzona, majac tak wspanialych Rodziców, tak udanego syna i od kilku lat kochajacego mez a. Wiem, ze miala Pani momenty trudne, ale któz ich nie ma - w porównaniu jednak z plejada moich znajomych - Pani dostala wiele - ale umiala cale to dobro wykorzystac w najlepszym tego slowa znaczeniu - wlozyla Pani ogromna prace - i zbiera teraz wyniki. Czytajac Pani "pamietnik" mysle o moich kolezankach, którym nie udalo sie dobrze wychowac samotnie dzieci, które zmarnowaly talent - lub którym - tak jak mnie brakowalo od dziecka matki i oparcia w rodzinie w pózniejszych latach. Pani ksiazka - tak latwa w czytaniu pobudza do takiego myslenia i spojrzenia za wlasne dziecinstwo i mlode lata. Wydaje mi sie, ze to jej ogromna zaleta, o której nie wiem, czy ktos wspomnial.(...). Ksiazka Pani towarzyszyla mi przez wiele wieczorów (15 do 30 minut na dobranoc, jako deser dnia). Teraz mi jej brakuje, choc stos ksiazek lezu przy nocnym stoliku".
Krystyna M.Wolanczyk, Arlington, Virginia
********************************************************************************************************************************
"Dawno nie mialam w rece lektury tak latwej w czytaniu i tak interesujacej.../.../ Przywiazalam sie do Pani ksiazki na tyle, ze wracaÿam do niej kilkakrotnie, juz po przeczytaniu (wybierajac fragmenty na "chybil-trafil"), czego prawie nigdy nie robie"...
Danuta N.Ludwiczak, Falls Church, Virginia
********************************************************************************************************************************
"Ksiazka Pani "Ulica Zólwiego Strumienia" spowodowala, ze bardzo zapragnelam odszukac Pania w Stanach. Przede wszystkim dziekuje za te ksiazke serdecznie. Doznalam wielu wzruszen czytajac o znanych mi ludziach i miejscach. Madra i dobra to ksiazka. Kazdy moze Pani pozazdroscic tak kochajacej i wspierajacej sie Rodziny, tradycji na wskros polskich i chrzescijanskich.(...).
Jolanta Hawran, Kalamazoo, Michigan
********************************************************************************************************************************
"Gratuluje opowiesci Pani o synu, potem o mezu, juz sie prawie z nimi zaprzyjaznilam. Podoba mi sie takie cieple pisanie o synu. Poza tym ma Pani umijetnosc pisania interesujaco o zdarzeniach blahych, banalnych nawet, i to m.in. zapewnia poczytnosc Pani ksiazkom".
Krystyna Nasiukiewicz, Buffalo, New York
********************************************************************************************************************************
"Ksiazke czyta sie bardzo lekko a uklad powiazanie biezacego dziennika ze wspomnieniami bardzo ciekawy (...). Czytajac otworzyly sie drzwiczki mojej pamieci, przypomnialy mi wiele zdarzen i osób."
Maria Zielinska, Ottawa, Kanada
********************************************************************************************************************************
"Zupelnie sie rozkleilam i poplakalam ze wzruszenia. Jestem zupelnie na tej samej czestotliwos ci ("wave lenght") co Ty, i to co piszesz bardzo do mnie przemawia. Duzo w moim zyciu bylo bardzo podobne do Twojego - mialam podobne uczucia i nastawienia). I teraz tez duzo spraw podobnie odbieram. Na przyklad to,ze w TV sa ciagle poszkodowani ludzie, okaleczeni psychicznie przewaznie, oczywiscie, przez rodziców, i potrzebuja "professional help". Uwazam, ze gdyby taki potrzebujacy przejdzie przez ten proces, to wie cej traci niz zyskuje (psychicznie).(...).
"Duza dojrzalosc, szczerosc polaczona z dyskrecja, przyjazne, pozytywne nastawienie do ludzi - które od poczatku rzucilo mi sie w oczy - so to speak - i, pod koniec, wplywy tutejszego kontynentu, tutejszej kultury. Caly czas albo identyfikowalam sie z Toba, albo zauwazalam róznice. Jestes bardziej "polityczna" i muzykalna, niz to zauwazylam u Ciebie osobiscie. Ja szalenie lubie muzyke i trudno mi znalezc kogos, kto by odczuwal muzyke w tym samym stopniu. Ty jestes bardziej "mainstream" niz ja, która jestem bardziej buntujaca siê i z boku. Ty jestes religijna - dla mnie religia oddalila sie i nie bardzo dochodzi do mnie. Ja tez bardzo lubie zwierzêta - wydaje mi sie, ze zycie w Polsce jest bardziej szorstkie i bezwzglêdne niz tu".
Grace Kopec, Toronto
********************************************************************************************************************************
"Przesylam ci pozdrowienia z Lublina, dziekuje za ksiazke, która zrobila na mnie ogromne wrazenie. Za Twoim posrednictwem, polubilam Autorke i na nowo zaczalam czytac Wankowicza (...)
Prof. dr Krystyna Kucharska, Lublin (list do Pauliny Lemke z Düsseldorfu)
********************************************************************************************************************************
"Przeczytalam jednym tchem "Ulice Zólwiego Strumienia". Wiesz Renatko, ze poplakalam sie kilka razy czytajac, a Oleñkê pokochalam nad zycie. Co to za dziewczyna! Bardzo chcialabym porozmawiac z Toba na temat tej ksiazki!".
List do Renaty Durda od siostry Ziuka Napiórkowskiego ze Sztokholmu
********************************************************************************************************************************
"Dziekuje Ci za napisanie "Ulicy Zólwiego Strumienia". Jestes dla mnie wielka inspiracja. Podziwiam Cie, nieraz sie z Toba identyfikuje, co najmniej trzy razy plakalam, nie wiem, czy nad Toba, nad soba, czy nad zawilosciami zycia w ogóle. Ale w koncu po przeczytaniu Twojej ksiazki jakos nabralam wiêcej energii i doszlam do wniosku, ze warto jednak ta swoja droga isc. Zyciorysu zmienic nie mozna, ale najwazniejsze zeby miec poczucie, ze sie nie zmarnowalo danego nam czasu i (biblijnych) talentów. Tomek jest taki wspanialy i niezwykle do Ciebie podobny, szczególnie na zdjeciach z dziecinstwa Was obojga.
Bardzo do mnie trafilo gdy mówiac o swojej relacji z Normanem napisalas, ze wzbudzal on u Ciebie postanowienie bycia dobra wobec niego....(..)
Halina Marash, Toronto, Canada
********************************************************************************************************************************
"To wszystko co tam opisujesz: sprawy wychowawcze, system wartosci, przeogromne znaczenie rodziny i religii, milosc w zyciu czlowieka, to sprawy fundamentalne. I tak mi bliskie. Twojej refleksje, Twoje widzenie i odbieranie swiata (tak siê sklada) jest jak moje wlasne. Zebys wiedziala Olenko, ile razy ja sie poplakalam czytajac, ile zadumy, wspomnieñ i refleksji powoduje ta ksiazka. Pierwszy raz czytalam ja jednym tchem przez dwa dni. Nastepnie bardzo wolno podziwiajac, markujac, eksponujac pewne fragmenty, zdania i sformulowania. Jest cos, co powoduje, ze ja wracam do tej ksiazki, mysle, ze jest to sila uczuc czlowieka, która tak pieknie eksponujesz na kartach tej ksiazki".
Magdalena Zaborowsky, Szwecja
********************************************************************************************************************************
"Jestem w podrózy sluzbowej i czytam w wolnych chwilach "Ulicÿ Zólwiego Strumienia". Jestem wzruszona cieplem, które wrecz emanuje z tej ksiazki. Podziwiam Pani pogode ducha, pozytywny stosunek do otoczenia, zarówno ludzi, jak i natury. Duza wiedza i wiele zainteresowañ prowadzi do jeszcze wirkszej wartosci ksiazki. Dodatkowo do tych walorów, które musza byc uznane przez wszystkich czytelników, ja czytam ksiazke o swoim dziecinstwie i o mlodych latach".
Danuta Cisek, Nowy Jork (Instytut Pilsudskiego)
********************************************************************************************************************************
"Ksiazka tak mi sie podobala, ze swoim zwyczajem opóznialem jej zakoñczenie chcac przedluzyc sobie przyjemnosc przebywania z nia. Pod koniec czytalem juz doslownie kilka stron dziennie. Po jej lekturze stala mi sie Pani osoba niezmiernie bliska. Z tego tez powodu nie tytuluje swego listu "Szanowna Pani Aleksandro" (jak powinienem), tylko jak powyzej (Droga Pani Olenko). Zreszta nie tylko Pani stala mi sir blisks osobs. Pani wspanialy syn Tomek takze. Nawet piesek Wañkowicza Dupek oraz wiele osób z najblizszego Pani otoczenia (...). Pani ksiazka przypomina mi inna, czytana w latach mlodosci. Byla to "Obietnica Poranku" Romana Gary. gdybym jednak mial wybierac, która lepsza, to bez wahania wybralbym ksiazke Pani autorstwa i to wcale nie dlatego, ze mam ja swiezo w pamirci. Pomimo, ze tamta czytalem co najmniej trzydzieœci lat temu, doskonale pamietam jej fabulr. Potem sledzilem droge zycia jej autora - nawiasem mówisc zakonczona tragicznie. W Pani ksiazce znalazlem nie tylko podnoszac na duchu historie polskiej rodziny, ale takze mase madrosci wyrazonych mimochodem, bez silenia sie na pryncypialnosc. To jest jej silna strona.(...).
Andrzej M.Cisek, Nowy Jork (Fundacja im.Jerzego £ojka, Instytut Pilsudskiego).
********************************************************************************************************************************
"Nie potrafie sie powstrzymac, aby nie napisac po przeczytaniu ksiazki "Ulica Zólwiego strumienia", aby wyrazic zachwyt Pani dokonaniami w tak krótkim zyciu. (...)Jestem pelna podziwu dla Pani dorobku naukowego, literackiego. Reprezentuje Pani Polke od najlepszej strony"(...)
Henryka Garbos, Sandomierz, listopad 1998
********************************************************************************************************************************
"Po spotkaniu w Poleskim Domu Kultury i przeczytaniu Pani ksiazki "Ulica Zólwiego Strumienia" zostaje pod wplywem miejsc i slów tam zawartych.(...).
Elzbieta Mierzyñska, Lódz, 25 listopada 1998
********************************************************************************************************************************
"To naprawde dobra ksiazka! Ja zawsze cenilam sobie zycie i wszystkie sprawy z nim zwiazane, wiec zawsze dokument, reportaz. Pamietnik, wspomnienie czy dziennik bardziej do mnie przemawialy niz jakas wymyslona historia. (...) Tak bardzo cenie prawde zawarta w slowach" (...).
Gryzelda Markiewicz, Lódz, 3 czerwca 1998
********************************************************************************************************************************
"...to co najbardziej mnie ujelo i wzbudzilo jeszcze wieksza sympatie, to ze Pani umie kochac, i ze o tym uczuciu najbardziej ludzkim mówi Pani glosno, wyraznie, nie wstydzac sie go, nie ukrywajac dyskretnie. (...)".
Teresa Siedlar Kolyszko, San Jose, Kalifornia,13 stycznia 1999
********************************************************************************************************************************
„Pani ksiazke pochlonalem po prostu. Cieszy mnie doskonaly jezyk, podziwiam Pani niezwykla biografie, tak naturalnie i piekne podanie, Pani ludzki do ludzi stosunek. Na kartach Pani ksiazek sa i nasi znajomi, wcale liczni, jest i kilku przyjaciól.
Ponoc nie umie Pani plywac... A tymczasem na szerokiej, burzliwej rzece zycia czuje sie Pani jak u siebie w domu, w Warszawie, w Dallas, wszedzie. Daje sobie Pani swietnie rade i z pradem i pod prad, i przez caly czas obserwuje Pani oba brzegi, i to co pod woda, i to co w powietrzu. Duzo Pani widzi, trafnie Pani ocenia to, co widzi. Bardzo czesto w tym, co Pani pisze, odnajduje swoje mysli, widocznie tak samo to czuje.
Wczytuje sie w Pani slowa znów i znów. Nawet na Phantom Peins nie mam czasu zgrzytac, zapominam o róznych tych moich przypadlosciach, czyli, ze ta lektura to nie tylko przyjemnosc ogromna, ale i lekarstwo. Mersi vielualis, jak mawiaja Helweci. (...)
Tadeusz Chciuk-Celt (Marek Celt), Planegg, Germany, 10 listopada 1998
********************************************************************************************************************************
"Ulica Zólwiego Strumienia" pochlonieta przeze mnie w blyskawicznym tempie zrobila na mnie ogromne wrazenie.(..)."
Andrzej Jabloñski, Warszawa, 12 lutego 1999
********************************************************************************************************************************
„Pani ksiazka zbliza do bardziej konkretnej prawdy, która wcale nie jest taka jednoznacznie negatywna, jak to wielu glosi. Bardzo odpowiadaja mi przytaczane przez Pania rózne, nawet filozoficzne stwierdzenia, pozwalajace lepiej zrozumiec kazda prawde zyciowa (...).
Pani ksiazka zwraca uwage na wielka róznorodnoscia ludzkich losów i wlasciwie, choc moze nie w pelni, gdyz w jednej ksiazce jest to raczej niemozliwe, oddaje atmosfere ostatnich kilkudziesieciu lat, zarówno w Polsce, jak i w Ameryce Pólnocnej, a zwlaszcza w USA. Dla mnie jest ona ponadto szczególnym zapisem, utrwalajacym takze moje rodzinne strony (które okazaly sie naszymi wspólnymi stronami) i przedstawiajacym wielu znajomych ludzi, z którymi równiez ja sie spotykalem, wsród których zylem i dzialalem, oraz których czesto wspominam.
Ksiazka dowodzi Pani niezwyklej aktywnosci i pracowitosci, a takze umiejetnosci pokonywania zyciowych trudnosci. A ponadto jest kopalnia cennych spostrzezen i twierdzeñ wzbogacajacych wiedze o naszym zyciu. Pani osobiste losy dowodza, ze mozna byc bardzo czynnym i zapracowanym a jednoczeœnie zadowolonym z zycia, szczêœliwym i otoczonym kochajacymi osobami.(...)
Prof.dr Leonard Ratajczyk, Schaumburg,Illinois, USA, 30 marca 1999
********************************************************************************************************************************
„Czytam Zólwia. A oto kilka z moich ulubionych okreslen, fragmentów: „pachnial snem” (o synku, gdy byl maly), zabawa w „rozbieranie” (na czesci-szczeki, glowa, z Wankowiczem), wrazenia z wyprawy statkiem: sloñce – jak czerwony egzotyczny owoc przepadalo w czelusciach oceanu; powroty do Polski – niechlujne obejscie, na które patrzylam z bólem i troska, odmówienie (tylko przez niektórych) prawa do zabierania glosu na temat sytuacji w Polsce; wsród Polonii – nie ukrywana satysfakcja z tego, ze w Polsce dzieje sie zle (doszlam tez do tych samych wniosków, ze ludzie mówia tak, by usprawiedliwic swój wyjazd- jest to paskudne i zlosliwe, bo ja tak jak Pani, ciesze sie z kazdego najmniejszego osiagniecia, ktore ma miejsce w Polsce i jestem pelna optymizmu, bo inaczej - juz tak ogólnie – nie ma po co zyc”
Nina Krygier-Michalak, Toronto, 5 maja 1998
********************************************************************************************************************************
„Moja Mama jest czytelniczka Twoich ksiazek i Twoja admiratorka,wiec z lektury zna i Tomka. „Ze tez mnie los nie nagrodzil ttaka corka jak pani Ziolkowska”, mowi mi zawsze, kiedy wraca do czegos Twojego. Teraz po rz kolejny podczytuje „zolwia”, wiec mozesz sobie wyobrazic jakie prowadzi ze mna rozmowy”
Joanna Jachmann, Warszawa 9 wrzesnia 1999
********************************************************************************************************************************
„Czytajac Pani ksiazke potwierdza sie rzecz wiadoma od dawna, ze to glownie od rodzicow zalezy, na jakich ludzi wyrastamy. I jakie to szczescie, ze takich wlasnie ich mielismy, gdy ksztaltowala sie nasza osobowosc – ten swoisty bagaz na cale zycie”.
Teofil Lachowicz, Nowy Jork, 20 grudnia 1999
********************************************************************************************************************************
„Ulice Zolwiego Strumienia” przeczytalem z przyjemnoscia. Mam chyba chorobe psychiczna , bo najpierw chodze kolo ksiazki nie ruszajac jej, po czym jak zaczne czytac, to czytam dzien i noc, az skoncze, Moze to nie choroba psychiczna, ale psychiatra by pewnie ja nazwal. Rozpoznaje wiekszosc miejsc akcji i to robi ksiazke ciekawsza. (...) Pomysl na zycie dwa razy – na probe i naprawde tez mi przyszedl do glowy dawno temu. To drugie zycie chcialbym zaczac w liceum. Na szczescie to jest niemozliwe, bo moglbym na przyklad w drugim zyciu byc gorszym czlowiekiem i cynicznie wykorzystac nad innymi przewage doswiadczenia. ...)”.
Marek Pakulski, Woodlands, Texas, 23 stycznia 2003
********************************************************************************************************************************
„Bardzo lubie wracac do Pani ksiazke, szczególnie do „Ulicy Zolwiego Strumienia”, która jest moja ulubiona.”
Ilona Kowalska, Czestochowa, 20 sierpnia 2003
„Sa takie ksiazkim do których się wraca. Mnie ich liste otworzyl przed znacznie ponad 50 lat temu Jedrzej Kitowicz swoimi pamietnikami, czyli historia Polski, a wlasciwie jeszcze przed nim Maurycy Mochnacki wspanialym esejm pt. Historia Narodu Polskiego (oczywiście tlyko czesc pierwsza). Jest dla mnie tych ksiazke niewiele. Zamknalem ja kilka lat temu. Otoz na dzis jest to „Ulica Zolwiego Strumienia”,wracam do niej najczesciej, bo jest bardzo aktualna. Proszę przyjac do laskawej wiadomosci, ze zajela Pani trwala pozycje w literaturze. Jeszcze blizej to uzasadnie, jak się będę lepiej czul. Za kilka dni moje 75-e urodziny(...)Pisze Pani wspaniale. Ma Pani styl wlasny u wlasny wielki talent (...)”.
Stanislaw Szczuka, Warszawa 17 listopada 2003
********************************************************************************************************************************
” Na koniec musze Ci sie przyznac ze dzieki Tobie wlasnie jastem w USA. Troche mi glupio, ale wykorzystalem Twoje nazwisko i znajomosc z Toba do uzyskania wizy. Dopiero teraz ciebie o tym informuje wierzac ze nie utniesz mi glowy. W lipcu 2001 roku zabrawszy z domu czesc korespondencji z Toba i kilka ksiazek z dedykacjami pojechalem do Warszawy. Wypelnilem aplikacje, wplacilem co trzeba i stanawszy przed obliczem konsula opowiedzialem historie naszej znajomosci, podparlszy sie literatura. Konsul stwierdziwszy ze listy i ksiazki wspolgraja nie spytal nawet o zaproszenie ktorego wcale nie mialem. Tak to "Ulica zolwiego strumienia" przyczynila sie do mojej bytnosci tutaj.
Pozdrawiam niezmiernie serdecznie Ciebie i Normana.Moze wichry kiedys przyniosa Was w okolice Chicago.Narazie lece po ksiegarniach pytac sie o Twoje ksiazki. Iwo”
Iwo Jankowski, 21 marca 2004
********************************************************************************************************************************
„Przeczytalam poczatek ksiazki i poczulam się upowazniona do zlozenia Pani zyczen urodzinowych...”
M.Piesiecka, Koszalin, 6 kwietnia 2004
********************************************************************************************************************************
„Ksiazki Pani powinny być obowiazkowa lektura w szkole, a Pani zycie sluzyc wszystkim kobietom za przyklad godny nasladowania, chocby w jego najmniejszym stopniu. Pani pisarstwo, osiagniecia i cale zycie – moglyby nauczyc wiele to mlodsze pokolenie. Milosci do ojczyzny, ludzi i zwierzat, hartu, ducha, sily woli i darzenia do celu droga prawa i szlachetna”. Wszystko wokol Pani jest wspaniale”.
Wieslawa Sokolowska, 15 kwietnia 2004 ,Lodz
********************************************************************************************************************************
„Plawie się w slowach madrych, refleksyjnych, cieplych – wzbogacajacych mnie pod wieloma wzgledami. Ta lektura jest niczym przebywanie z przykacielem, z dokonan którego jest się dumnym.
Niech Dobre Anioly maja zawsze piecze nad Pania, wdzieczna
Grazyna Bienkowska
Warszawa, 28 maja 2004
********************************************************************************************************************************
„Konczy się moja przemila przygoda z ksiazka „Ulica Zolwiego Strumienia”, pomogla mi przebrnac trudne dni spowodowane kaprysami pogody. Nie mialam wyrzutow sumienia, ze marnuje czas i odrobine odpoczelam.(...) Pisze przede wszystkim, aby podzielic się zachwytem nad swoboda pisania. Ma Pani w sobie tyle ciepla, którego w obecnych czasach na prozno szukac u madrych osob. (...)Raz jeszcze dziekuje za zaczerpniecie calym sercem „Pani Osoby.”
Alicja Szoda, Szczecin, 24 czerwca 2004
********************************************************************************************************************************
“Mam juz ksiazke "Ulica Zolwiego Strumienia" i bardzo sie ciesze.!!!!
Mialam z tego powodu wiele przygod i emocji, ktore skonczyly sie pomyslnie.
Klopoty spowodowane "niedyspozycja komputera", (jeszcze nie zupelnie sie skonczyly) - permanentne zawieszanie sie systemu, a po zresetowaniu, wszystko znika. Totez wszelkie proby zamowienia, konczyly sie ich znikaniem. Kiedy rozpoczwlam te proby, ksiegarnia (merlin. com.pl) dysponowala szescdziesiecioma kilkoma egzemplarzami, wiec nie bylo zagrozenia, ze zabraknie. A jak juz w koncu udala sie wstepna proba, to zostala tylko jedna, jedyna ksiazka. (Tak szybko zostaly rozchwytane !)
Totez ogarnal mnie blady strach, czy mi sie to uda, czy zdaze. Szybko ja dalam do przechowalni, zeby mi "nie uciekla", jak sie znow zawiesi komputer. "Po trudach i znojach", doprowadzilam to zamowienie do konca - bo, balam sie zaprzepascic ten ostatni egzemplarz - no i zwyciestwo.!!
- Niby "mala rzecz, a cieszy".
Nie dawno mi dostarczono i chociaz przeczytalam dopiero kilka stron, jestem pod jej urokiem.
I zaraz musze sie podzielic moimi odczuciami i powolac sie na Pani "zlota mysl", ktora mnie przeogromnie wzruszyla -
- odkryciem przez Pania tej oczywistej prawdy, ktorej nikt nie potrafi dostrzec. A mianowicie:
- Nawet przepisujac ta mysl, lzy mi leca ciurkiem, jak wyobraze sobie, ze (moglo by tak byc).
Jakze Pani myslenie siega gleboko.
Pani Olenko droga - kozdemu, kto przeczyta te slowa, pozegnanie sie z tym swiatem - kiedy pora nadejdzie - nie bedzie straszne.
Piekne sa rodzinne fotografie, nadaja ksiazce klimat autentycznosci
Bardzo mi sie podobaja te dwie fotografie Pani, (na jednej z usmiechem, a na drugiej - zadumana z glowa na podpartych dloniach - sliczne, artystyczne). Piekna polska dziewczyna o zlocistych wlosach
Na fotografi "Nasza trojka" - panowie, nawet sa podobni. -:)
Ten sam ksztal glowy, czola, fryzury - ale usmiech Tomek ma Pani.
Piekne fotografie Rodzicow, (takie zawsze budza w czlowieku zadume), oraz wielu wspanialych przyjaciol.
Ciesze sie, ze juz mam te ksiazke.
Serdecznie pozdrawiam - Wiesia Sokolowska, Lodz, 19 lipca 2004.
********************************************************************************************************************************
Recenzje naszych klientów:
Franciszek Klimek 2004-06-09
Książka, którą warto przeczytać i warto mieć!
Ta książka zdumiewa bogactwem zawartych w niej treści, wątków, tematów, zdarzeń, podanych przez autorkę w taki sposób, jakby mówiła do osób jej bliskich i opowiadała o wspólnych znajomych miło, serdecznie, ciepło, językiem takim, jaki chcielibyśmy słyszeć na co dzień. Zdumiewa także to, że autorka w tak jeszcze przecież niedługim życiu spotkała się i zaprzyjaźniła z tak wielką liczbą wybitnych ludzi i to zarówno po tej jak i po tamtej stronie Oceanu. Z cytowanych listów i opisów spotkań widać, że każdy, z kim się zetknęła, darzy ją sympatią, co wynika zapewne z jej wrodzonej serdeczności, jaką okazuje zarówno tym Wielkim, jak i tym, którzy "wielkimi" mogą być dopiero w dalekiej przyszłości. Polonia amerykańska może być dumna z tego, że wzbogaciła ją swoją tam obecnością pani Aleksandra, a Polska może być dumna, że właśnie Ona reprezentuje nasz naród.
Merlin.com.pl
********************************************************************************************************************************
”Jestem pod wrazeniem Pani ksiazki „Ulica Zolwiego Strumienia”. Mam przy czytaniu ksiazek (madrych i wartosciowych_ nawyk podkreslania lekko olowkiem, bądź robienia na marginesie krotkich notatek. Pani ksiazka należy do tej grupy ksiazek, stad spotkal ja podobny los.
Ksiazka zawiera wiele Pani cennych pzremyslec z osobistego zycia. Porusza Pani w niej yakze wiele kwestii natury politycznej, obyczajowej, kultorowej, historycznej dotyczacej glownie spraw polskicj i amerykanskich i ogolnych. (... )
Maria Jaremek, Szczecin 18 wrzesnia 2004
********************************************************************************************************************************
Zastanawiam siê nad moimi wra¿eniami w zwi±zku z Ulic± ¯ó³wiego Strumienia, wp³yw ksi±¿ki przede wszystkim na sferê emocjonaln±..
Ja reprezentujê inne pokolenie, a mimo to Pani opowie¶æ jest mi bliska.
Wydaje mi siê, ¿e to dlatego i¿ uda³o siê Pani przekazaæ pewne uniwersalne
do¶wiadczenie ¿yciowe, uczucia, relacje miêdzyludzkie i sposób na ¿ycie.
Nietrudno jest wzbudziæ nostalgiê za przesz³o¶ci± u kogo¶ ze swego
pokolenia, kto ¿y³ w tych samych czasach. Ale kiedy udaje siê poruszyæ
kogo¶, kogo pozornie nie powinny "obchodziæ" czasy, których nie zna z
autopsji, to dopiero wielka sztuka!
A Pani siê to udaje. Tak samo jak Lucy Maud Montgomery, której Ania
czytana jest przecie¿ w ka¿dym pokoleniu dziewcz±t (i nie tylko...) i w
ró¿nych krajach. Tak samo jak udaje siê wielu klasykom i niektórym
wspó³czesnym pisarzom.
A propos. Nie wiem, czy zna Pani modn± w Polsce Grocholê czy parê innych
popularnych pisarek. ¦wietny warsztat, super siê czyta, bo ciekawe i te¿ o
¿yciu, o mê¿czyznach itp. S± tam nieraz nawet prawdopodobne
psychologicznie historie. Ale te panie (czy panowie) pisz± jak
przyjaciele. Pociesz±. poka¿± podobne przypadki, dadz± nadziejê na
przysz³o¶æ. Ale brak dzi¶ tej g³êbi i m±dro¶ci "matczynej" (tzn. kogo¶
m±drzejszego, nauczyciela czy kogo¶ w tym rodzaju), jak± widaæ np. w
obyczajówkach Agathy Christie wydawanych pod pseudonimem Mary Westmacot.
Dla porównania proszê zestawiæ "Nigdy w ¿yciu" Grocholi i "Niedokoñczony
portret" Westmacot.
Pani udaje siê ta sztuka. Czyta siê Ulicê nie tylko dla przyjemno¶ci, dla
ciekawo¶ci czy chwilowego wzruszenia. To zostaje na d³u¿ej. Dlatego, ¿e z
tej ksi±¿ki naprawdê mo¿na nauczyæ siê czego¶ o sobie, o ludziach i o
¿yciu. Spojrzeæ na siebie trochê z boku, co jest przecie¿ bardzo trudne i
czasami robimy to za pó¼no.
Wcze¶niej pisa³am do Pani, ¿e podziwiam odwagê w obna¿aniu pewnych sfer
prywatno¶ci i ¿e ja pewnie nie odwa¿y³abym siê na taki krok. Teraz ju¿
wiem, ¿e daje to co¶ dobrego obu stronom. Tej, która mówi i tej, która
slucha.
Niedawno rozpadl siê mój zwi±zek i pierwszy raz w ¿yciu odwa¿y³am siê
zwierzaæ przyjacio³om, siostrze. W ten sposób pomog³am koledze z pracy,
który te¿ zosta³ w³a¶nie porzucony. W ³asnymi zwierzeniami i wys³uchaniem
jego. Mo¿e to banalna sytuacja, ale dla mnie wyj±tkowa bo moja w³asna.
Tak w³a¶nie jest z Ulic±. Nawet co¶ co jest niby "tak zwyczajne, tak
powszechne, tak normalne" czyta siê jak co¶ wyj±tkowego.
A to, ¿e pozna³am Pani± i p. Normana, to co przeczyta³am w ksi±¿ce... To
potrafi zdzia³aæ cuda.
Daje nadziejê, ale nie ³udzi ksiêciem z bajki, jak wiele obecnie
popularnych powie¶ci.
Pokazuje realn± stronê ¿ycia uczuciowego, o które trzeba nieustannie
dbaæ. Ja to zrozumia³am za ó¼no, zajêta nauk±, prac±, ambicjami.
Tym bardziej Pani± podziwiam, ¿e przy takim nat³oku zajêæ umie Pani
utrzymaæ i rozwijaæ te mi³o¶æ. Czego Pani bardzo, bardzo gratulujê.
Ewa Baglaj
28 pazdziernika 2004
********************************************************************************************************************************
„Ksiazka dopiero co wrocila do mnie z pielgrzymowania po kumoszkach. Wszyscy moi znajomi poczytlai, teraz ja studiuja – zakreslaja olowkiem rozne fragmenty, np. interesujace rozwazania o czynach dobrych i zlych. To prawda, ludzie uwielbiaja pametac czyjes potkniecie i za nic nie mogą uznac przymiotow, czynow, nawet wznioslych. „Prawdziwych przykaciol poznej się w biedzie” –to tylko pol prawsy. Prawdziwych poznaje się wtedu, gdy otrzyma się np. znaczaca nagrode (...)”.
Bronislawa Kaczor, Szczecin, 4 listopada 2004
Ksiazka urocza i madra, masa faktow, masa ludzi, kawal zycia...
Wspaniala autobiografia.
Leszek Zulinski, Warszawa, 24 stycznia 2005
Jestem na "Ulicy Zolwiego Strumienia" i odpoczywam z delikatna refleksja
- z kazdym krokiem. Naprawde mila lektura. Wlasnie Swieta sie zaczely.
Wieczorami tuz przed spotkaniem z Morfeuszem czytam kilka stron. Pani
ksiazka mnie jakos uspokaja wewnetrznie i moze te "polskie wspomnienia"
tak dzialaja na mnie. Nagle zaczyna sie jakis swiat rozumiany i znany z ta
lektura i bardzo duzo ciekawych mysli, spostrzezen obserwacji o Nas
samych, Polonii "pokrywa" i "odkrywa" Pani ksiazka.
Kinga Kolouszek, Wallington, New Jersey, 25 marca 2005
********************************************************************************************************************************
„Dochodzi druga nad ranem i jestem wolna, wolna, wolna - skończyłam lekturę ‘Ulicy Żółwiego Strumienia'. Co za radość moc ja było czytać! Dziękuję autorce z serca całego!
Wróciły wspomnienia...Jak to, ze grałam u Wojtka Wiszniewskiego... byłam na patriotycznym Harcerskim Kominku Barbary Wachowicz...rosłam na Teatrach Telewizji, śpiewałam na koncertach zespołu Pod Buda...i dużo, dużo więcej....
Myśli mi się ślimaczą, późno jest...Jedno wiem, ze DZIEKUJE...Był śmiech, były łzy, była zaduma, był żal...i było wzruszenie.
Jolanta Szaniawska, www.tnpolonia.com , Ottawa, Canada
********************************************************************************************************************************
„Doskonale czyta się Pani książkę, język poetyczny, plastyczny, ale przede wszystkim świat widziany poprzez ludzi - to urzekające. I ten dwugłos wspomnien i zapisków pozniejszych. Spojrzenie dwóch kobiet - trochę gombrowiczowskie z ukosa... „
Marysia Krausse, Warszawa, 12 maja 2007
********************************************************************************************************************************
„ZWROCILAM UWAGE NA CIEKAWA FORME; ROZDZIALY " POLSKIE" PIEKNIE
EMOCJONALNE, AMERYKANSKIE BARDZIEJ Z DYSTANSU, A POMOSTEM
SA PODROZE, MIEDZY INNYMI KANADA”.
ZOFIA KORZENIOWSKA., 7 czerwca 2007
********************************************************************************************************************************
„Kocham Ulice…”za cieplo, które w nia tchnelas, za te otwartosc jaka okazalas, za piekne i niepowtarzalne Twoje w niej zycie. Wiele w niej jest bliskiego mojemu sercu..”
Bronislawa Kaczor, Szczecin5 listopada 2007
********************************************************************************************************************************
Fragmenty ksiazki ukazaly się w:
1. NOWY DZIENNIK (Nowy Jork)
2. NORDOST-ARCHIV VIII/ 1999. Luneburg 2001, Germany str..765-787
3. Nowy Kurier (Toronto)
********************************************************************************************************************************
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz