„ Książka „Pisarskie
delicje” Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm jest osobistym wyznaniem wiary autorki w
moc literatury faktu. Czyż nie po to czytamy reportaże i prawdziwe historie, żeby
zastanowić się, czym jest cierpienie, heroizm, tchórzostwo, patriotyzm, a także
poznać samych siebie w kontekście trudnych wydarzeń przeżywanych przez innych?
Autorka uważa, że poruszenie wybranego tematu, jeśli komuś lub czemuś służy,
jest warte trudu. Każda zawarta w książce opowieść przemienia zarówno życie
twórcy, opisanych w niej bohaterów, jak i czytelnika. A pisarka jest ze wszech
miar samodzielną oraz, dzięki wewnętrznej wolności, namiętną i heroiczną
reporterką. Uzsadniając swoje pisanie, broni po prostu własnego prawa do
spojrzenia na rzeczywistość, poznawanych ludzi, czy do odbioru życia innych po
swojemu. Jednak nie o egoistyczną postawę tu chodzi, lecz o posłannictwo, służenie innym, ale i sobie: własnym upodobaniom czy
wręcz fascynacjom, jak stwierdza w „Pisarskich delicjach”. Notatki
Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm są więc osobiste, ale nie egocentryczne.
Tytułowe delicje to
osobliwie wzruszające reakcje bohaterów oraz czytelników na napisane przez Aleksandrę
Ziółkowską-Boehm reportaże literackie i historyczne. Szczególnym darem, który
poruszył jej serce, były kolorowe obrazy namalowane przez dzieci słabosłyszące
do książki ”Kaja od Radosława, czyli historia Hubalowego krzyża”. Aleksandra
Ziółkowska-Boehm wyznaje: Jakże piękne
jest życie książki, która wywołuje taki szczególny odbiór ...,Jaka radość dla
pisarza.... W „Pisarskich delicjach” autorka dzieli się z czytelnikami
listami, które przez wiele lat pisała do niej Cezaria Iljin-Szymańska „Kaja”.
Epistoły te są pięknym świadectwem głębokiej więzi między dwiema niezwykłymi
kobietami.
Każda stworzona
opowieśc to rezultaty wielogodzinnych, a nawet tygodniowych spotkań, rozmów, a
także wielomiesięcznej wymiany korespondencji. Nieraz zdarzało się, że rozmówca
wpadał w irytację, dziwiąc sie skrupulatności pisarki, np. przed ukazaniem się
artykułu o Krystynie Wańkowiczównie i okolicznościach jej śmierci pisarka
„zasypywała” generała Janusza Brochwicz-Lewińskiego „Gryfa” mnóstwem pytań o
szczegóły z jego opowiadań. Był on wielce zdumiony, że musiał zajmować stanowisko
w sprawie różnych detali. Dla pisarski nadrzędne są: dociekliwość, dążenie do
perfekcji, prostota, a także prawda o ludziach doświadczonych przez tryby
Historii, żyjących wśród nas jako świadkowie, którzy stali twarzą w twarz z
okrucieństwem o wymiarze niemożliwym do zrozumienia. Aleksandra
Ziółkowska-Boehm podkreśla, że w obrębie
literatury faktu pisarz powinien starać się wydobyć na światło dzienne prawdę,
utrwalając słowa, czyny i przekonania, które zawiadują losem opisywanych osób.
Do napisania
„Pisarskich delicji” skłoniły Panią Aleksandrę głosy dwóch recenzentów, którzy
po lekturze „Drugiej bitwy o Monte Cassino” wyrazili opinię, że autorka nie wspomniała
ani słowem o metodach swojej pracy. W omawianej pozycji zaprezentowała więc
swoją teorię tworzenia literatury faktu. Ta sztuka udała się ostatniej sekretarce
Melchiora Wańkowicza znakomicie, zwłaszcza że ma ona rzadki dar nawiązywania
słowem pisanym głębokiego dialogu z czytelnikiem już od pierwszej linijki
tekstu. Jej rozważania o pisarskim warsztacie i o tym, jakich wyjątkowych
czytelników i bohaterów mogą mieć pisarze, jakim darem mogą być oni dla siebie
nawzajem, tchną autentyzmem i szczerością. Cechuje się skrótowością i
sentencjonalnością. W tym „mówienu” do czytelników jest coś pociągającego.
Lekturę „Pisarskich
delicji” można proponować zarówno tym, którzy już znają dorobek Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm,
jak i tym, których omijała dotąd ta przygoda. Przede wszystko, jednak warto ją
polecać raczkującym narratorom. Słowem tym, którzy jeszcze nie wiedzą, co począć,
gdy czują, że rodzi się w nich reportażysta. Mogą oni dzięki tej pozycji poznać
tajniki warsztatu doświadczonej autorki literatury faktu. Niechaj więc zbiór
ten czytelnicy dawkują sobie małymi porcjami, jak cenny poradnik na życie.
Rzecz jasna, życie pisarskie, czyli to, moim zdaniem, bardziej prawdziwe”.
Beata Bednarz, Jakże piękne jest życie książki... i
pisarzy, LIST DO PANI, październik 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz