środa, 12 lipca 2017

Kurier Wilenski 2 czerwca 2017







KURIER WILEŃSKI

2 czerwca 2017

Poetycki „Maj nad Wilią”– 


spotkanie z niezwykłymi ludźmi



Tak się utarło, że pisząc i mówiąc o „Maju nad Wilią” traktujemy tę imprezę jako wybitnie poetycką. W rzeczy samej, poeci byli w roli głównej również na tegorocznym festiwalu trwającym w Wilnie od 28 maja do 2 czerwca.

Warto odnotować, że nie wszyscy jego uczestnicy są autorami wierszy. Byli wśród tegorocznych gości dziennikarze, redaktorzy wydawnictw, fotograficy, naukowcy, ludzie niezwykli, których życiową postawę cechuje przewaga intelektu nad emocjami, a praca umysłowa jest ich domeną. Kim są tegoroczni goście oraz stali bywalcy „Majów nad Wilią”?
Jak już informowaliśmy, gościem honorowym była Aleksandra Ziółkowska-Boehm (ur. 1949 r. w Łodzi). W Wilnie znalazła się po raz pierwszy. Od roku 1990 mieszka w Wilmington (stan Delaware, USA). Z Polską się jednak nie rozstała. Ukończyła Uniwersytet Warszawski. Jest doktorem nauk humanistycznych, członkinią amerykańskiego Pen Clubu.
Na mocy testamentu Melchiora Wańkowicza (ur. w 1892 w Kałużycach na Białorusi, zm. w 1974 w Warszawie) pani Aleksandra została właścicielką archiwum pisarza. Napisała o nim dokumentalną powieść „Blisko Wańkowicza”.


Ponadto Aleksandra Ziółkowska-Boehm jest autorką wielu poczytnych książek, które wydaje w Warszawie. Część z nich została przetłumaczona na angielski. Bohaterami jej wydawnictw są realni ludzie, boleśnie dotknięci przez los, najczęściej przez wojnę, obozy, wywózki. Na przykład „Druga wojna o Monte Cassino” to relacja o spotkaniu z generałem Januszem Brochwiczem-Lewińskim, (ur. w 1920 w Wołkowysku na Białorusi, zm. w 2017 w Warszawie), nieustraszonym dowódcą batalionu „Parasol” w powstaniu warszawskim. Ta oraz inne książki przyniosły autorce sporo nagród literackich.

W ub. roku pisaliśmy o promocji jego zbiorku wierszy „Werblista” (nagroda redakcji kwartalnika „Znad Wilii” za ciekawą pracę w konkursie „Polacy wielu kultur”). Już dwa lata z rzędu Tomasz Snarski organizuje w Gdańsku i Gdyni spotkania młodych poetów. Zaprasza tam naszą poetycką młodzież wileńską.
Kolegami po fachu z Polski byli: słynny komentator i podróżnik Krzysztof Renik (Polskie Radio), Tomasz Otocki (Przegląd Bałtycki) czy Teodozja Zariwna, redaktor naczelna czasopisma „Kijów”.


Zwiedzamy historyczny kościół pw. św. Anny i starożytny kamienny grób mnichów-pijarów. Już nie poszukując mitycznej wsi Lewidany, śpieszymy do Mejszagoły. Przed nami czyste, jakby odmłodzone miasteczko. A to za sprawą takich obiektów, jak odnowiony pałacyk Houwaltów. Z piękną białą balustradą już z daleka ładnie się patrzy.
W tradycyjnej Środzie Literackiej przy Celi Konrada, oprócz gości wzięli udział poeci wileńscy: Wojciech Piotrowicz, Alina Lassota, Józef Szostakowski, Teresa Markiewicz, Olga Riabinina z Wiejskiego Związku Pisarzy Litwy, Aleksander Lewicki oraz Aleksander Śnieżko.




Ponadto Aleksandra Ziółkowska-Boehm jest autorką wielu poczytnych książek, które wydaje w Warszawie. Część z nich została przetłumaczona na angielski. Bohaterami jej wydawnictw są realni ludzie, boleśnie dotknięci przez los, najczęściej przez wojnę, obozy, wywózki. Na przykład „Druga wojna o Monte Cassino” to relacja o spotkaniu z generałem Januszem Brochwiczem-Lewińskim, (ur. w 1920 w Wołkowysku na Białorusi, zm. w 2017 w Warszawie), nieustraszonym dowódcą batalionu „Parasol” w powstaniu warszawskim. Ta oraz inne książki przyniosły autorce sporo nagród literackich.
Rdzenny krakowianin, Krzysztof Lisowski (ur. 1954), również po raz pierwszy przyjechał na wileńską imprezę poetycką. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie ukończył filologię polską, od lat pracuje w Wydawnictwie Literackim w Krakowie. Jest płodnym pisarzem i poetą. Wydał około 30 tytułów. Współpracuje z kilkoma pismami, interesuje się tematyką kresową. Jest laureatem licznych nagród.
Z Paryża przyjechała Maria Krystyna Orłowicz, prezes Stowarzyszenia „Kresy”, zarejestrowanego przez władze francuskie w 2009 r., chociaż założonego znacznie wcześniej. Pani Maria mówiła, że jej rodzice i starsi bracia pochodzą ze Stanisławowa, skąd musieli wyjechać do Przemyśla, gdzie wielu Polaków z Ukrainy znalazło po wojnie przystań. Pani Maria urodziła się w Polsce. We Wrocławiu studiowała francuski. Podczas jednego z wyjazdów na staż naukowy do Paryża, poznała swego przyszłego męża, również Polaka. Ich dwie córki, obecnie dorosłe, oprócz francuskiego, doskonale znają język polski i chętnie odwiedzają Warszawę.
Białostockiego dziennikarza, Zbigniewa Sulewskiego, można zaliczyć do stałych bywalców „Maja nad Wilią”, tak samo jak warszawską pisarkę Małgorzatę Karolinę Piekarską czy pochodzącą z Augustowa, Bożenę Intrator, obecnie obywatelkę USA, autorkę wierszy lirycznych. Od dwóch dziesięcioleci pisze zarówno w Polsce, jak też w Ameryce scenariusze filmowe. Powiedziała, że przyroda i aura okolic Augustowa oraz Wileńszczyzny są tak zbliżone, że najlepiej tu się czuje. Ponadto jest to coroczny powrót do poezji. Okazja do spotkania z innymi twórcami.

Zrozumiałe, że wszystkich gości nie da się wymienić. Wspomnę tylko o Tomaszu Snarskim (ur. 1985), najmłodszym uczestniku festiwalu. Pochodzi z Wilna. W Gdańsku ukończył prawo. Obronił tytuł doktora prawa. Obecnie jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Gdańskiego.
Wileńskich dziennikarzy reprezentowały: Aleksandra Akińczo (radio Znad Wilii), Renata Dunajewska i Regina Pakalniene (audycja w języku polskim Radia Litewskiego).
Lecz oto mamy zaplanowany wyjazd w poszukiwaniu śladów Melchiora Wańkowicza. Ponoć jako dziecko przebywał u swojej babki we wsi Lewidany na terenie obecnej gminy Dukszty rejonu wileńskiego oraz w majątku Jodańce (Juodėnai) w zachodniej stronie rejonu telszewskiego. Ktoś zaoponował twierdząc, że nie były to Jodańce lecz Nowotrzeby nad Niewiażą.

Tak czy owak zdecydowano jechać dalej.Przed nami była piękna Suderwa z unikatowym kolistym kościołem Trójcy Świętej, do zbudowania której podobno przyczynił się Wawrzyniec Gucewicz. Nasz cicerone, czyli Józef Szostakowski, poinformował, że przychodził tu na modlitwę rektor Uniwersytetu Wileńskiego Marian Zdziechowski (1861-1938). Jego letnia rezydencja znajdowała się właśnie w Suderwi.
Radość ogarnęła, szczególnie nas, wileńskich dziennikarzy, a były wśród nas Aleksandra Akińczo (radio Znad Wilii), Renata Dunajewska i Regina Pakalniene (audycja w języku polskim Radia Litewskiego), nie mówiąc o kolegach po fachu z Polski, jak słynny komentator i podróżnik Krzysztof Renik (Polskie Radio), Tomasz Otocki (Przegląd Bałtycki), Teodozja Zariwna, redaktor naczelna czasopisma „Kijów”, gdy ujrzeliśmy gmach byłego dworku ładnie odnowiony, czyściutki, pełen uroku, nad jeziorem, starannie urządzony przez administrację polskiej Szkoły Podstawowej w Suderwie.
Dyrektorka szkoły Teresa Młyńska wyszła na spotkanie. Odpowiedziała o szkole, której dumą ostatnimi laty stało się nowe przedszkole. Wychowuje się i rośnie w nim narybek dla szkoły. Goście aż nie uwierzyli, że to mali Polacy. Porozmawiali z dziećmi. Proszę bardzo, bez najmniejszej tremy dzieciarnia witała gości w ładnym polskim języku i chciała zadeklamować wiersze.

My jednak mieliśmy w planach zwiedzanie znajdującego się w sąsiedztwie, przy ul. Mariana Zdziechowskiego, parku kamiennych rzeźb „Vilnoja”, założonego przez Vidmantasa Martikonisa, rozkochanego w kamieniu, rozumiejącego wymowę kamiennych rzeźb. Aż 70 powstało ich tu za minione dwudziestolecie. Oprócz rzeźbiarzy litewskich swe prace oddali dla parku artyści z Rosji, Szkocji, Polski, Kanady i wielu innych krajów. Lato to najlepsza pora na odwiedzanie i poznawanie parku.

Ruszamy w kierunku Dukszt Pijarskich, o historii których Józef Szostakowski opowiedział podczas jazdy w autokarze. I oczywiście inna stała się aura miasteczka dzięki urokliwemu i wzruszającemu w swej wymowie „pałacykowi”, czyli Muzeum Księdza- Prałata Józefa Obrembskiego i Jego pomnikowi.

Przed pałacykiem Houwaltów, gdzie obecnie mieści się Centrum Rzemiosla Tradycyjnego, spotkała nas i serdecznie powitała kustosz Agata Granicka, znana wileńska palmiarka. Pokazała ciekawy wystrój pałacyku, wystawy rzeźb drewnianych oraz ekspozycję zdjęć fotografików Wileńszczyzny, a także pokój palm. Poinformowała, że wkrótce odbędzie koncert zespołu z Polski i pokazała salę widowiskową, o dużej, doskonałej scenie, ładnych wygodnych krzesłach.
„Wizytę” u Obrembskiego trudno opisać. Tu należy bywać i duszą czuć dawnego właściciela. Udaje się to dzięki wspaniałej narracji i szczerym wspomnieniom kustosz Walerii Adomejtis. Wyrosła tu, w Mejszagole „pod okiem” księdza prałata, mającego do dzieci szczególnie troskliwy stosunek.