poniedziałek, 6 listopada 2023

BITWA O MONTE CASSINO IN ENGLISH

https://dzieje.pl/dziedzictwo-kulturowe/wkrotce-amerykanskie-wydanie-bitwy-o-monte-cassino-battle-monte-cassino >DZIEJE PORTAL HISTORYCZNY 06.11.2023 Dziedzictwo Kulturowe <b>Polacy na frontach II wojny światowej ***** Wkrótce amerykańskie wydanie „Bitwy o Monte Cassino” – „Battle of Monte Cassino” „Bitwę o Monte Cassino” – dokument wielkiej bitwy, jedną z najbardziej znanych książek Melchiora Wańkowicza, która zapisała się trwale w historii polskiego reportażu, przygotowuje do wydania amerykańskie wydawnictwo Lexington Books. Autorem tłumaczenia książki na język angielski jest prof. Charles S. Kraszewski, urodzony w 1962 r. w USA slawista, autor przekładów z literatury polskiej, czeskiej, słowackiej także z greki i łaciny. Jest również poetą; jego wiersze ukazały się w czasopismach literackich w Stanach Zjednoczonych, m.in. "Poetry South", "Chaparra", "Valley Voices" i "Red River Review". Tłumaczenie sponsorowało Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce - Okręg 2 w Nowym Jorku. "To była benedyktyńska praca. Prof. Charles Kraszewski podjął się przekładu, kiedy jeszcze nie było zgromadzonych środków finansowych, aby choć w części uhonorować wielki trud tłumacza. **** Dobrze się złożyło, że do środowiska Weteranów Armii Polskiej w Nowym Jorku dotarła o tym wiadomość, między innymi w skutek materiału na temat planowanego amerykańskiego wydania książki, opublikowanego przez Polską Agencję Prasową" - zaznaczyła w rozmowie z PAP Aleksandra Ziółkowska- Boehm, która jest autorką wstępu do amerykańskiego wydania i obecnie opracowuje indeks nazwisk do książki. Trzytomowa "Bitwa o Monte Cassino" powstała w latach 1945-1946 w Rzymie i Mediolanie, a wydana została przez Wydawnictwo Oddziału Kultury i Prasy II Polskiego Korpusu. Jest niewątpliwie jedną z najbardziej znanych książek Melchiora Wańkowicza. Wańkowicz zbierał materiały „na gorąco”, w czasie toczących się walk. Dotarł do każdej kompanii, każdego plutonu, weryfikował dane, sprawdzał w dowództwach, wśród żołnierzy. "Książka tchnie prawdą, choć nie jest montażem. + Bitwa o Monte Cassino+ otworzyła w Polsce nowy rozdział wielkiego współczesnego reportażu wojennego. Nie był to pamiętnikarsko-wspomnieniowy opis walk i wrażeń odnoszących się do tylko jednego z uczestników bitwy" - pisze we wstępie Ziółkowska-Boehm. "Wańkowicz wkroczył do polskiej literatury faktu ze swoim doświadczeniem reporterskim i talentem, dając książkę zupełnie nowatorską. Tworzył ją, nie relacją, nie zbiorem dokumentów, ona jest po prostu obrazem wielkiej bitwy. Każde niemal słowo ma znaczenie, a pisarz umiejętnie tymi słowami operuje". Z Wańkowiczem przy pisaniu "Bitwy o Monte Cassino" współpracowało kilka osób. Jego sekretarką była Zofia Górska, późniejsza znana pisarka Zofia Romanowiczowa. Ogromną rolę w powstaniu książki odegrał artysta grafik, Stanisław Gliwa: gromadził fotografie, odwiedzał wspaniale zaopatrzone archiwa alianckie, korzystał ze zdjęć robionych przy II Korpusie. W sumie Gliwa wybrał około sześć tysięcy zdjęć i dopiero z nich dokonywał selekcji. Znakomite fotografie w książce są autorstwa kilku fotografów, m.in. Tadeusza Szumańskiego; znajdują się też w niej rysunki Mariana Bohusz-Szyszki. Trzytomowa edycja książki zawiera aż 1968 ilustracji, w tym 937 fotografii, 590 portretów uczestników, 327 rysunków, 87 map. W indeksie jest 1562 nazwisk. **** "Czytelnicy odebrali książkę jednoznacznie pozytywnie i przez wiele lat była jak Biblia dla wielu rodzin. Została jako dokument wielkiej bitwy i zapisała się trwale w historii polskiego wielkiego reportażu" przypomina we wstępie do obecnego amerykańskiego wydania" - Ziółkowska-Boehm. **** "Indeks nazwisk do obecnego wydania, to kolejny etap +mrówczej+ pracy nad książką. Żyją przecież w różnych częściach świata rodziny żołnierzy 2 Korpusu Polskiego, którzy brali udział w bitwie o Monte Cassino i dla nich, bez wątpienia, ma znaczenie i historycznie i pewnie przede wszystkim emocjonalne przeczytanie nazwiska krewnego, znajomego rodziny czy przyjaciela w amerykańskim wydaniu dzieła Wańkowicza" - zauważa Aleksandra Ziółkowska-Boehm. *** 2024 to „rok rocznic”: pięćdziesiąta rocznica śmierci Melchiora Wańkowicza, 80. rocznica bitwy o Monte Cassino, 80. rocznica Powstania Warszawskiego. Daty te wiążą się mocno z twórczością pisarza. Sejm RP ustanowił rok 2024 Rokiem Melchiora Wańkowicza - "niepokornego, odważnego, wnikliwego dziennikarza, pisarza i reportażysty. Kierował się prawdą i jej służył" - głosi uchwała. . "Dobrze, że właśnie w 2024 r. ma szansę ukazać się +Bitwa o Monte Cassino+ w Lexington Books, amerykańskim wydawnictwie specjalizującym się w publikacji książek historycznych. W 2013 roku ukazała się tam po angielsku książka mojego autorstwa poświęcona pisarzowi: +Melchior Wańkowicz - Poland’s Master of the Written Word+. Tak więc powrócił Wańkowicz na kontynent, z którym związana była część jego trudnej powojennej biografii” - dodaje Ziółkowska Boehm. *** Aleksandra Ziółkowska-Boehm, dr nauk humanistycznych była sekretarką pisarza przez ostatnie półtora roku życia Melchiora Wańkowicza. Jest też autorką pięciu (wznawianych) książek o Melchiorze Wańkowiczu; to jej pisarz zadedykował drugi tom „Karafki La Fontaine’a” i zapisał w testamencie swoje archiwum. *** W wydawnictwie Lexington Books ukazało się pięć tytułów Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm: "Kaia Heroine of the 1944 Warsaw Rising"; "The Polish Experience Through World War II: A Better Day Has Not Come"; "Melchior Wańkowicz Poland’s Master of the Written Word"; "Polish Hero Roman Rodziewicz Fate of a Hubal Soldier in Auschwitz, Buchenwald, and Postwar England"; "Untold Stories of Polish Heroes From World War II" . XXX (PAP) Autorka: Anna Bernat abe/ dki/

wtorek, 29 sierpnia 2023

OPEN WOUNDS A NATIVE AMERICAN HERITAGE

ALEKSANDRA ZIOLKOWSKA-BOEHM OPEN WOUNDS - A NATIVE AMERICAN HERITAGE Copyright © 2009 by Aleksandra Ziolkowska-Boehm Cover Design by Michael M. Michalak Based on the Polish edition, ISBN 978-83-7167-556-0 Otwarta rana Ameryki, Wydawnictwo DEBIT sp.j., Bielsko Biala 2007 Nemsi Books - rev. 08/25/2009 Published in Pierpont, South Dakota ISBN: 978-0-9821427-5-2 * Foreword: Radosław Palonka * Acknowledgements The publisher and author wish to acknowledge with thanks the support of Homer Flute - member of the Apache Tribe of Oklahoma, Chief Executive Officer/Trustee of the SCMD Trust, a Native American nonprofit organization. * Photographs by: Aleksandra Ziolkowska-Boehm, Norman Boehm, Bill Groethe, Michelle Bishop, Andrzej Bernat (Author’s back cover photo) * Special thanks to: National Archives Collection, College Park, Maryland Crazy Horse Memorial, South Dakota Oklahoma Today The Morning Star, Volume 46 Number 4 Fall 2008 AnthroNotes, Volume 25 Number 1 Spring 2004 * Aleksandra Ziolkowska-Boehm’s book portrays the current status and outlook of the American Indians. Resulting from 10 years of research and visits to Indian lands, the book was inspired by the writer’s great uncle Korczak Ziolkowski, sculptor of the Crazy Horse mountain carving in the Black Hills of South Dakota. The author provides a broad spectrum of Indian history, culture, traditions, subjugation, suffering, reservation poverty, failed government policies, education, emergence and the portent of a future of well-deserved dignity, respect and beginning signs of success. Personal interviews with members of the Apache, Chickasaw, Kiowa and Northern Cheyenne Nations add a potent insight into Indian feelings and opinions. Clearly evident throughout the book is Ziolkowska-Boehm’s admiration and esteem for American Indians, particularly for the pride they exhibit after suffering a “heritage of open wounds” over many years. * ENDORSEMENTS and REVIEWS: I was intrigued by Aleksandra Ziolkowska-Boehm’s observations of American history, Native Americans, and Indian country. The fact that they are the views of a well-educated European with a well-developed interest in such subjects, rather than of a scholarly expert or an American insider, Indian or not, adds another dimension of interest to them. .... John R. Alley, PhD, Utah State University * . Aleksandra Ziolkowska-Boehm takes us across the United States, visiting Indian Country, with insight and compassion, raising many issues along the way with the eye of a traveler from overseas (the book first appeared in Poland). Few people in this country know that the first craftsmen at Jamestown were from Poland, or that the family of Polish ancestry (relatives of hers) are carving a huge memorial to Crazy Horse in South Dakota. The book includes a number of wide-ranging interviews with people who are well known in Indian Country. This book provides fascinating reading from fresh perspectives. The interview with Rod Trahan is one of the most enlightening slices of reservation reality I have read in a long time. .... Bruce E. Johansen, PhD, University of Nebraska . * Good reading not only for lovers of books on Indians. It describes the history and rich culture of the indigenous peoples of America against their current situation in American society. The author tries to eradicate stereotypes, makes readers aware of Indian contributions to the history of the United States and, at the same time, emphasizes difficulties they are forced to cope with in order to preserve their autonomy and cultivate old traditions. What plays a significant role is the autobiographical aspect which explains the author’s personal commitment in Indians lives. .... Wydawnictwo DEBIT, Bielsko Biala, Poland . * As always, it is very well written. .... Zbigniew Brzezinski, PhD, Author, National Security Adviser to President Jimmy Carter . * The book is the result of curiosity of the Indian world, and a try to understand the problems that are facing modern Indians. The author does not stop with a critique of the current situation but tries to look for the recipe for resolution and salvation. Her attempts are shown in the second part of the book by interviews with authors who know about Indians, as well as with Indians of several Nations. Giving voice to the Indians is for sure a great attribute of her book. Not minimized is the negative involvement of the American government and its policies whom the author blames for the current situation. Also, she blames the often mistaken writing/reporting by American writers. .... Radoslaw Palonka, PhD, Jagiellonian University, Krakow . * Spending part of my life growing up on the Cass Lake Indian reservation and being of Cree decent, I can appreciate the message and the plight of our people contained in this book. My grandmother who was a Native Medicine Woman taught me many things growing up. Many things have been lost in our culture, which I have tried to teach my grandchildren, but I am also painfully aware of the stigma that goes along with claiming our heritage. My hope is that one day books like this will assist in peoples understanding of the hardships that the Indian people have faced in the past as well as present day, so that we many all live together with compassion towards one another. .... Angela Baldwin, South Dakota . * I found the book really beautifully written, touching, absorbing and scholarly. The personal connection made it even more interesting. .... Audrey Ronning Topping, Scarsdale, New York, photojournalist, author of books about China and Tibet . * In a memorable line almost worth the book by itself, Aleksandra Ziolkowska-Boehm has written, "Only in America can a person sculpt a mountain." Her great-uncle, Korczak Ziolkowski, "a Polish orphan from Boston," began the colossal memorial to near-legendary Sioux chieftain Crazy Horse in the Black Hills of South Dakota. Ziolkowski had a more famous predecessor. Also in the craggy Black Hills, Gutzon Borglum, an Idaho sculptor of Danish descent, carved into Mount Rushmore the images of Washington, Jefferson, Lincoln and Theodore Roosevelt; and earlier, on Stone Mountain in Georgia, the marching figures of Robert E. Lee and his Confederates. For Aleksandra Ziolkowska-Boehm, however, the enormous sculpture of Crazy Horse is the starting point for a moving lament, framed by human faces from the land, about the conditions under which Native Americans, whose cultural and tribal lands were ravaged by settlers from abroad. Europeans, she observes strikingly, nevertheless adopted into their own culture some tribal laws and traditions from "Indians" who now live theoretically autonomous lives but in reality are wards of their conquerors--the most open of wounds. .... Stanley Weintraub, Professor, author, biographer & historian . * Aleksandra Ziolkowska-Boehm has done a thorough job of sharply focusing on the plight of the Native American in the U.S. and, indeed, it is a sad state of affairs. .... Wash Gjebre, Greensburg, Pennsylvania, retired "Post-Gazette"staff writer . * It’s sad but true that our society hasn’t even begun to realize what harm has been done to the Native Americans starting at the beginning of the European colonization here. Aleksandra’s book will be a big help, I think, for educating the American public. ….Robert Ackerman, Forest Conservationist, New Alexandria, Pennsylvania . * The book „Open Wounds” depicts many of the past and present problems facing Native Americans as minorities in their own country, where bias, envy and jealousies are still strong influences among the Indian people, as portrayed in the author’s story about Crazy Horse being betrayed by his own people. This still happens today. Many non-Indians are misinformed about Indians and reservations because their only source of information comes from fictional movies and books. This leads to false perceptions that stereotype Indians reservations as the typical Indian camp with teepees and the Indians as the typical “hang around the fort Indian” waiting for the handout from government. These fictional movies and books do more harm to the Indian’s dignity by categorizing him as a lazy alcoholic with no ambition. In reality, all nationalities have a percentage of their people that fit in this particular category. Government run Indian schools have been both positive and negative the positive is that the schools have educated many of our Indian youth and gave them hope for a future, but the negative aspect is that the government run Indian schools deprived the Indian youths of their cultural heritage and ancestral language. This book outlines the tragic obstacles encountered by sculptor Korczak Ziolkowski while carving the statue of the Lakota Sioux war chief Crazy Horse. The sculptor experienced many similar situations that parallels the Indians’ situation. Homer Flute, Apache, Trustee/CEO Sand Creek Massacre Descendants Trust, Anandarko, Oklahoma . * “This is a complex history of the treatment and lives of Native Americans ever since the land was discovered. It contains a wealth of information the author gathered over many years from interviews, research, histories, and interviews with Native Americans or those who worked closely with them. The plight of the Indians was caused by the American government in their treatment and disregard for their culture. People were routed to the wastelands of the continent; given reservations which the Government would withdraw if they wanted that piece of land. These reservations are usually remote areas, where the Indians received little support for housing, education or work. Consequently, many resorted to liquor or drugs. Today, there is hope for some tribes, with their casinos bringing in much-needed money. But not all tribes are so lucky. They still live without hope or inspiration. From the early 1900s children were taken from their parents and schooled in American special schools, forcing them to speak only English and punished for any Indian rituals the children would observe. Many of these children ran away, wishing to retain their heritage. Others assimilated, went to college and returned to the reservation, with plans of improving the health and education of the reservation Indians. Some of course, disclaimed their heritage and joined the American society. Today these schools still exist, but more emphasis is now on retaining their language and culture. The personal adventures of the author bring life to this history. Korczak Ziolkowski is a relative of Aleksandra Ziolkowska-Boehm and she provides a history of that undertaking. The sculpture of Crazy Horse in the Black Hills of South Dakota will be ten times larger than the presidents’ heads on Mt. Rushmore. Today, the construction continues, under the supervision of Korczak’s wife, Ruth and her children. No government funds are provided, rather, funding comes from donations by project supporters around the country. A chapter is dedicated to the Indian Code Talkers during World War II. They developed codes from the Indian language that were used in Europe and the Pacific. Philip Johnson, the son of Protestant missionaries, who grew up on a Navaho reservation, approached General Vogel with the idea of the Navaho language code. With twenty-nine Indians, a dictionary code was created which was successfully used in war areas. The efforts of Ziolkowska-Boehm in compiling this information is to be highly commended”. Florence W. Clowes, POLISH AMERICAN JOURNAl, Boston, NY, April 2010 . * “Aleksandra Ziolkowska-Boehm, author of Open Wounds reveals her perspective on Native Americans and Indian Reservations in this potpourri of stories, interviews and observations. The fact that she is a Native of Poland and received her Ph.D. from Warsaw University makes the book in the words of John R. Alley of Utah State University ring true: * “I was intrigued by Aleksandra Ziolkowska-Boehm’s observations of American history, Native Americans and Indian country,” he observes. “The fact that they are the views of a well-educated European with a well-developed interest in such subjects…. adds another dimension of interest to them.” * Dr. Ziolkowska writes with compassion and passion when it comes to Native American issues. That developed in part because it was her great-uncle, Korczak Ziolkowski, who began the monumental sculpture of Crazy Horse in the Black Hills of South Dakota. * Whether reading about her great uncle’s lifelong desire to honor Crazy Horse, or learning about the Code Talkers of World War ll, you will find Dr. Ziolkowska’s book informative, lively and packed full of interesting information. * Finally you will find her chapter on St. Labre Indian School to be informative and reflective of her unique perspective. Several of her interviews in the book are with people either formerly or currently affiliated with St. Labre”. Larry Cunningham, Open Wounds, THE MORNING STAR, April 2010 . * “Ziolkowska-Boehm is a popular Polish writer with a gift for empathy and praiseworthy industriousness. Her books are numerous. By an accident of life she encountered American Indians and decided to dig deeper. The result is a very readable account of their plight and tragedy. While the tragedy is irreversible; it is good to see a book that gently lectures the winners. Ziolkowska-Boehm's book makes us reflect on the injustices of life and fate, perhaps prompting us to do a few things to remedy them”. E.T., SARMATIAN REVIEW, April 2010 . "I am not sure if there is any other country in Europe, where Indians are hold in a such unique esteem as in Poland. And when we add family connections with Korczak Ziolkowski, there is no surprise that Aleksandra Ziolkowska-Boehm has decided to bring up that topic. This is not only great piece of Indians’ story, this is a great piece of literature". Michal Sikorski, former editor-in-chief of "International Relations" Monthly (Poland), December 27, 2010 * > "Open Wounds" will bring much needed awareness to the many challenges still facing our Native Americans”. Jesse Flis, Canadian Association of Former Parliamentarians * . “Aleksandra is a warm and genuine person with a flair for painting an accurate and detailed picture in your mind of many varied subjects she writes about”. Rod Trahan, Montana * . "Many books have been written about the history and cultures of Native American tribes. However, I know of no book until OPEN WOUNDS - A NATIVE AMERICAN HERITAGE that broadly portrays significant aspects of Native American history, cultural treatment, subjugation, suffering, failed education, etc. that has resulted in the subdued outlook for their future. With the advent of casino ownership, a minor number of tribes have obtained a degree of success financially and culturally giving their people an independence. But casinos only thrive in the populated areas. Tribes located in the remote Northern plains and Southwest desert areas do not have the opportunity to successfully operate a casino. These Indians people continue to suffer from lack of work (unemployment as high as 80%) shortages of food, health and dental services and educational facilities. The author's sadness for the circumstances of these original Americans will envelop the reader and cause a tear or two to flow in compassion for them". Frank Appleton, BARNES & NOBLE * . “Always interested in the history and treatment of Native Americans, I found that Aleksandra Ziolkowska Boehm's book provided a rare and compelling insight into the outcome of ill conceived policies by the Federal Government. Native Americans have been relegated to second class citizenship in their own country. What a shame!” Peter Clark, BARNES & NOBLE . * "The sad story and mistreatment of Native Americans has been well documented. But the result thereof in the current outlook for them has not... until now when Aleksandra Ziolkowska-Boehm's OPEN WOUNDS - A NATIVE AMERICAN HERITAGE succinctly discloses in broad terms what has happened to them. An one example, many believe Indians are now well off because of income from casinos. Few realize that those tribes forced onto barren and distant reservation have not. The remote tribes have no casino or other sources of income, and some suffer unemployment rates up to 80% (Sioux Pine Ridge Reservation for example). Even worse treatment of Indian people has offered little, if any, opportunities for them to gain financial security. They are unable to even help themselves by use of financial aide from the wealthy tribes because state governments only allow the wealthier tribes to invest within the state the casinos are located. The list of problems goes on: health, education, welfare etc. The status of Native Americans is a gross blemish on the reputation of the U.S. in the eyes of the world. It is wonderful to have read such a book disclosing the true status of America's Indian people". Carl Oberly, BORDERS, September 2010 . * "OPEN WOUNDS - A NATIVE AMERICAN HERITAGE by Aleksandra Ziolkowska-Boehm presents a new and better understanding for the feelings of Native Americans and their hopes for a better future. The author uses a mechanism of broadly defining how the years of mistreatment at the hands of the Federal Government' and its misguided policies has resulted in despondency and despair. In another method of revelation, the author provides a series of interviews with real American Indians from the Apache, Chickasaw, Kiowa and Northern Cheyenne Nations. These are tribal representatives that speak with first hand knowledge of their peoples' treatment, the obstacles they themselves and others face and how they (but not all) have overcome the obstacles to achieve independence and even success. Through these interviews, the author manages to place the reader into the Indian's position and then to be able to experience their reactions, feelings and hopes. Every American would do well to read this book as it reveals another part of American's sad history where a minority was and continues to be mistreated". Alicia Montgomery, GOOGLE BOOKS . * It is a unique book - very informative and written with beautiful style. I have learned a lot about the current situation of Native Americans, that I never realized before. I wish we could do something more effective for them, to give them some perspectives in life, opportunities, particularly those to earn a living. We owe Native Americans living on the remote reservations continue to live in poverty, ignored for years by the Federal Government. Our government always seems to be involved in other places and other countries business, not our own. Truly Open Wounds are still there. Bill Adams, Amazon * . This is the most comprehensive and totally honest description of the plight of Native Americans, or properly stated, INDIANS, that I have ever read. There is a consistent thread teeing events & their consequences. I did think the book was expensive for a soft cover. Amazon is the place where even obscure or O.O.D. books can be found. Keep The Faith!! Gidier, Amazon https://www.amazon.com/product-reviews/0982142757/ref=cm_cr_dp_syn_footer/254-4525827-2080403?k=OPEN%20WOUNDS%20A%20NATIVE%20AMERICAN%20HERITAGE&showViewpoints=1 . * Who would you rather be in your childhood: a cowboy or an Indian? It was always cooler to be the good guy the hero, the victors just like in a movie, wasn’t it? It is confirmed by a Chickasaw Indian, who the author conducted an interview with, that no child has even wanted and still does not want to be an Indian. Because in the movies it was cowboys who won, and the Indians who lost. The image of a blood-thirsty Native American, robbing the trains and attacking white settlers, copied over the centuries in the US, was finally brought homes thanks to western movies. And what is our knowledge about the native inhabitants of North America? About their life at the beginning of colonization, about the times of brutal expansion to the West, about their contemporary life? In the majority, it is based on what the television and the cinema provide us with and these are usually only a few useful pieces of information, because the issue of the American Indians does not belong to the popular one. However, even if we are willing to learn more, even full of good intentions, we can easily become tendentious, and as a result create an image of the Native Americans similar to our Polish Cepelia (Folklore and Artistic Manufacturing Center), surrender to our emotions, look from a perspective that is far from an objective one. That is why the book by Aleksandra Ziolkowska-Boehm is so important and so special. The author examined the subject not only with passion and curiosity of a traveler, but also with a journalistic professionalism. That is why her work allows us to see the life of the Native Americans without the blind admiration that covers the mistakes made by themselves. Their life is analyzed from different perspectives their own, the whites, and the historic, economic and cultural one. Aleksandra Ziolkowska-Boehm does not feel satisfied with only one answer, avoids Sunday tourist simplicities, bores into the topic, conducts interviews, which we will find in the book partly as a whole, partly in a form of anecdotes and paraphrases. She allows us to enter the world of reservations, casinos, Indian princesses, great chiefs and ordinary people. She refutes the myths, reveals the crimes, analyzes the behind the scenes of battles, e.g. she writes about the Native American wind-talkers a phenomenon the US have only recently learned about. She makes the reader realize, how tremendous was the participation of the American Indians in the creation of the United States and what the cost of the civilization progress were. For us, the Poles, the book would be especially interesting because of the lives of our country man Korczak Ziolkowski, who participated in building of the sculpture of four American presidents, but whose greatest work is the statue of Crazy Horse (the sculpture is being continued by the family of the artist). Surely, careful readers will not miss an interesting piece of information about what links Polish tar-makers, Pocahontas and the first strike of the history of American working unions. It will be difficult to close Americas Open Wound and put it back on the shelf just like that the American Indians are still a living history, the present and the future of the United States. And ours too as descendants of the European colonists (and then immigrants) and as a humankind. Blazej Bierczynski, Dancing with the Indians, ANGUS AND ROBERTSON 15/01/2012 . * I do admire your writing a great deal – it is as if you are speaking to the reader. And I do review a great many any books Florence Clowes, Vero Beach, Florida, 11/22/2013 * . “To the best of my knowledge, Aleksandra Ziolkowska-Boehm has written the first book that tells a story of the current status of Native Americans and their outlook for the future. Subjected to unbelievable cruelty of encroaching settlers as well as the military, the Indians have survived while subjected to the ineffective government policies and broken treaties causing disastrous loss of land and resources and loss of dignity and pride. The author most realistically has portrayed the plight of the Indians through interviews with Apache, Chickasaw, Kiowa and Northern Cheyenne tribal members. By doing this, she has provided their side of the dismal picture basis their perspective. The Indians have made an historic effort just for survival that has diminished their numbers, but surprisingly, their struggle has reversed this trend. Still, as Ziolkowska-Boehm claims, much needs to be done, and the Federal Government should be at the forefront in this effort”. Hannah Delgado, Plight of American Indians – Also From Their Perspective, Amazon.com * . “Open Wounds A Native American Heritage is a remarkable story and worthy of reading by all Americans. Much has been written of the noble Indian heroes and people, their bravery and defiance to a subjugation that turned into decades of mistreatment and elimination of opportunity to live lives of honor and dignity. Federal Government policies had taken their pride away, and only through their own efforts and those of a few concerned citizens and missionaries have Indians managed to a degree to overcome their misfortune. From her interviews, the author has solicited real opinions that Indians must make a more positive effort to help themselves. Many Americans believe that the gambling riches from casino ownership benefit all tribes. They do not! Only those casinos located in heavily populated areas are money makers, and state laws prohibit those fortunate tribal owners from investment outside the state. Here is another example of where misguided policies do not permit Indians to help themselves even though they have tried this strategy. ” Michele Hoening, Google http://books.google.com/books/about/Open_Wounds.html?id=d8EZQwAACAAJ&hl=en . * “After reading Open Wounds, I could not help but thinking of a “scenario” where a novice card player (the Indians) is pitted against a smooth, crafty, professional and very skilled player (Federal Government) who literally could deal his opponent a “hand” that held cards of no value. The Indians had no chance to win against the “card shark” they faced, a point the author makes early in the book. Virtually every act of the Federal Government in dealing with Indians was misguided, did not work, was not monitored, was not improved upon and resulted in a race of people losing their dignity, pride and a desire to better themselves. They became chattels of the government. To some extent, this condition still exists today because opportunity for employment is minimal on many reservations particularly the remote ones. What were the “bad cards” dealt to the Indians? They are too numerous to mention here, but for sure the list is longę.” John Knowles, The Indians had no chance to win, Amazon, 1 July, 2014 http://www.amazon.co.uk/OPEN-WOUNDS-NATIVE-AMERICAN-HERITAGE/dp/0982142757/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1404235125&sr=1-1&keywords=open+wounds+a+native+american+heritage * . As Aleksandra Ziolkowska-Boehm has recommended and supported by her Indian interviewees, the most positive act the American Federal Government could take would be to “outsource” to the neediest tribes (those on the northern plains and desert areas). The chance to work, earn a living, feed, clothe and house one’s family would be a tremendous moral boost for the Indians. As "Open Wounds..." clearly discusses, and as Korczak Ziolkowski (the author’s great uncle) stated “the treatment of the American Indian is the blackest mark on the escutcheon of the American nation’s history”. Truer words were never spoken and still they are ignored by every administration that takes office. The treatment of the Indian led them into a life of handout takers. Pride and honor under this circumstance had disappeared. Granted, thanks to improved education, many have escaped the strangulation, but the majority of Indians have not. Just think, less than 1% of the Indian population have college degrees. This is a sad statistic! This book should be read to learn the whole story! Ted Spears, Trove, Australia, July2, 2014 * x http://trove.nla.gov.au/work/36889163?q=+ziolkowska-boehm&c=book&versionId=47897276

piątek, 21 kwietnia 2023

THOMAS TOMCZYK „SORRENTI: A DESIGNER’S LIFE"

THOMAS TOMCZYK „SORRENTI: A DESIGNER’S LIFE”, Paya mag. 2022 About the book An elegant coffee table book exploring the life & work of architectural designer Hal Sorrenti, from Canada to Central America & the Caribbean. A self-taught prodigy in architectural design, Hal Sorrenti possessed a bright spirit and a distinctive creative ingénue. Many of the buildings he created — with their vivid colors, signature design elements, and masterful integration with the surrounding landscape — are immediately recognizable as his artistry. In particular, his work on Roatan in the Bay Islands of Honduras became synonymous with the unique aesthetic and island lifestyle which Sorrenti perfected in his years residing there. In this elegant publication, over 50 of Sorrenti’s designs are shown through color photos and a selection of his own drawings and floor plans. The book includes quotes and writings from the designer, as well as the telling of Sorrenti’s life and work by author Thomas Tomczyk. “Sorrenti: A Designer’s Life” is certain to be cherished by those who knew Hal Sorrenti personally, and to serve as inspiration to all who appreciate the art of architectural design.

poniedziałek, 5 grudnia 2022

JĘZYK JEST NAM SZCZEGÓLNIE DROGI, GDY MIESZKAMY POZA KRAJEM

JĘZYK JEST NAM SZCZEGÓLNIE DROGI, GDY MIESZKAMY POZA KRAJEM ROZMOWA Z ALEKSANDRĄ ZIÓLKOWSKĄ-BOEHM JOLANTA WYSOCKA *** Spotykamy się dzisiaj, Pani Aleksandro, aby porozmawiać o Pani książkach, o nagrodach, którymi ostatnio Panią wyróżniono, ale także dlatego, że zbliża się Dzień Dwujęzyczności, a Pani jest doskonałym wzorem dla Polonii – i tej starszej, i tej młodszej – funkcjonowania w dwóch światach językowych: polskim i angielskim. Pisze Pani książki w jednym i drugim języku, ze swobodą porusza się w rzeczywistości amerykańskiej, w której żyje Pani na co dzień, a także nie traci Pani kontaktu z literaturą i teraźniejszą Polską, sięgając również do jej historii. *** Od ponad 30 lat mieszkam w Stanach Zjednoczonych (w Wilmington, w stanie Delaware), 9 lat mieszkaliśmy z mężem w Teksasie. Zachowałam swoje warszawskie mieszkanie na Mokotowie, czeka na mnie, gdy przylatuję do Polski. To moj swoisty komfort, zawsze czuję się, jakbym wracała do domu. W polskim duchu wychowałam swojego syna (Thomas Tomczyk), architekta i dziennikarza, który objechał świat. Z „ lekarzami bez granic” spędził wiele miesięcy m.in. w Afryce (w warszawskiej "Polityce" ukazał się jego reportaż "Sudańska fabryka głodu"). Mieszka na Karaibach, prowadzi własnie pismo. *** Mój mąż Norman nie mówił po polsku.W ciągu naszego 27 lat małżeństwa wzbudził w sobie niemałe zainteresowanie polską kulturą i historią. Czytał polecane mu przeze mnie książki; miał wiele dobrych odczuć do naszej dramatycznej historii. Wiele razy pisał listy do prasy amerykańskiej w obronie polskiego imienia, zawsze mu drukowano (np. zareagował, gdy TIME (2004) napisał, że jeden z ostatnich indiańskich szyfrantów Frank Sanache -zmarł w "polskim obozie pracy"). W czasie starań, by Polska została przyjęta do NATO pisał listy do (wtedy) senatora Delaware Joe Bidena, który zmienił stanowisko - i z przeciwnika stał się wielkim zwolennikiem przyłączenia Polski do NATO. Podobnie senator Hutchison z Teksasu, do której Norman wysyłał listy podpisane (jak radził Jan Nowak Jeziorański) przez wielu Amerykanów nie-polskiego pochodzenia. W książce "Polska droga do NATO" J. Nowak Jeziorański przywołuje jego listy, na końcu książki podaje biogram. Gdy Norman zmarł PAP napisał pięknie, że zmarł "wielki przyjaciel Polski". *** Nie zapominam polskiej tragicznej historii, którą trzeba przywoływać w artykułach, książkach, filmach. Aby świat się dowiedział. Niech każdy z nas robi "co może". Za książki promujące polską historię została Pani wyróżniona w tegorocznej edycji konkursu Fundacji Janusza Kurtyki, noszącego nazwę „Przeszłość/Przyszłość”, w kategorii "Polonia i Polacy za granicą". *** Język jest szczególnie drogi, gdy mieszkamy poza Krajem. Studiując polonistykę uczyłam się kochać literaturę, język, doceniać ludzi, którzy mi go w piękny sposób przybliżali. Za to, że kocham język polski, jestem wdzięczna swoim rodzicom, nauczycielom, profesorom. Miałam szczęście znać wybitne postaci: Melchiora Wańkowicza, profesora Władysława Tatarkiewicza, Ryszarda Kapuścińskiego, i wielu innych. *** Nagroda Fundacji Janusza Kurtyki nie jest jedyną przyznaną Pani w tym roku. W maju statuetką Wybitnego Polaka w USA wyróżniła Panią Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska” za wybitną działalność w dziedzinie kultury. Nie mogła jej Pani odebrać osobiście, bo w Polsce też na Panią czekano… *** Ogromnie się ucieszyłam z przyznania mi statuetki Wybitny Polak w USA. To wielki zaszczyt. Kiedy dostałam wiadomość, że w maju tego roku odbędzie uroczystość w polskim konsulacie na Manhattanie, nie mogłam wziąć w niej udziału, bo wcześniej potwierdziłam zaproszenie do Łodzi – miałam już bilet do Polski – gdzie uhonorowano mnie dyplomem „Absolwent VIP Uniwersytetu Łódzkiego”, który ogromnie cenię. Miałam też zaplanowane spotkania w Warszawie. W Polsce na wiadomość, że nie mogę być w tym czasie w Nowym Jorku na ważnej dla mnie uroczystości, podjęto decyzję, że statuetka Wybitnego Polaka zostanie mi wręczona w dniu rozpoczęcia majowych Targów Książki w Warszawie. I tak się stało, dzięki między innnymi Rafalowi Skąpskiemu, wielkiemu przyjacielowi pisarzy. W Warszawie wręczył mi ją Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”. *** Specjalny dyplom Uniwersytetu Łódzkiego z pewnością wywołał wspomnienia Pani związane ze spotkaniem z Melchiorem Wańkowiczem… Tak, rzeczywiście… Znajomość z Melchiorem Wańkowiczem zaczęła się już w moich czasach studenckich. Pisałam wówczas pracę magisterską na Uniwersytecie Łódzkim na temat tego wielkiego polskiego reportażysty. Napisałam do niego list, wymieniłam zagadnienia dotyczące jego twórczości, zadałam kilka pytań. W odpowiedzi zaprosił mnie na spotkanie do Warszawy (20 maja 1972 roku. Puławska 10 m. 35). Przyjechałam, długo rozmawialiśmy. Zapoznał się z moimi tzw. pracami zaliczeniowymi na temat jego twórczości. Na koniec zaproponował mi pracę researcherki – abym wyszukiwała materiał potrzebny mu do nowej książki. Pisał wtedy „Karafkę La Fontaine’a”, w której między innymi zastanawiał się, czym jest twórczość, jakim zasadom powinno się być wiernym. Jak mówił – pisanie to nie jest czekanie na natchnienie, tylko przede wszystkim praca. Potrzebne mu były przykłady, jak pisarze zbierają materiały, jakie warunki są potrzebne do koncentracji, jakim zasadom powinno się być wiernym. Po roku zbierania materiałów skończył pierwszy tom. A kiedy postanowił napisać drugi, zaproponował mi pracę asystentki i sekretarki. Byłam już po obronie pracy magisterskiej w Łodzi, niedługo potem na Uniwersytecie Warszawskim zaczęłam pisać pracę doktorską – początkowo pod kierunkiem prof. Juliana Krzyżanowskiego, po jego śmierci – prof. Janiny Kulczyckiej-Saloni. Wańkowicz miał już duże problemy ze zdrowiem. Po skończeniu „Karafki La Fontaine’a” poprosił wydawcę, by zamieścił w drugim tomie dedykację dla mnie z podziękowaniem – jak napisał – za „współpracownictwo”. W testamencie – przed wyjazdem na operację – zapisał mi swoje archiwum. Ogólnie znałam Wańkowicza – licząc od pierwszego spotkania, gdy byłam studentką, potem jego asystentką – tylko 2 lata i 4 miesiące. To krótki, ale dla mnie bardzo ważny okres. *** Wiele Pani książek ma charakter reportażu. Czy ten wybór gatunku literackiego jest wynikiem Pani spotkania i znajomości z Melchiorem Wańkowiczem – mistrzem reportażu? Od dawna interesowała mnie literatura faktu. Na pewno niemały wpływ na wybór mojej formy pisarskiej wywarł Wańkowicz. Widziałam, jak on „to robi”. Poza tym opisał swoje własne doświadczenia i spostrzeżenia, podzielił się uwagami innych twórców – niekoniecznie reportażystów, ogólnie ludzi pióra. Każdy z nas może ustalić własną formę wypowiedzi. Za jedną z najlepszych książek na temat metody i pracy twórczej uważam „Karafkę La Fontaine’a” Wańkowicza. Poznałam wielu reportażystów, z wieloma byłam ładnie zaprzyjaźniona, między innymi z Ryszardem Kapuścińskim, który cenił pisarstwo Wańkowicza. Myślę, że XXI wiek jest czasem literatury faktu, która przybiera nowe formy, między innymi – „opowieści reportażowej”, z którą się utożsamiam. Prozę realistyczną i reportaż dzieli bardzo cienka granica. Cechą reportażu jest prawdziwość opisywanych wydarzeń. Melchior Wańkowicz twierdził, że posługuje się metodą mozaiki (np. z pięciu bohaterów tworzy jednego, najbardziej syntetycznego). Pani jednak wybrała inną metodę. Bardzo interesująca jest „metoda mozaiki” Wańkowicza. Łęczenie wielu losów w jeden. Jest wtedy pokazana prawda nie jednostkowa, tylko ogólna. Pisarz słusznie zauważał, że każdy z nas ma zazwyczaj w życiu choćby jeden ciekawy okres – trudny, bolesny lub radosny i szczęśliwy. Zamiast pokazywać 10 życiorysów i losów – pisarz pokazywał jednego bohatera, któremu się ”wiele przydarzyło”. *** Ja podchodzę inaczej do tego zagadnienia – piszę o konkretnych osobach, konkretnych rodzinach. Jak na przykład Kaja, bohaterka książki „Kaja od Radosława”, uczestniczka powstania warszawskiego, która opowiada i swoim dzieciństwie na Syberii, i o tym, jak przez 54 lata przechowywała krzyż Virtuti Militari majora Henryka Dobrzańskiego. Piszę o Hubalczyku, Romanie Rodziewiczu, który dzieciństwo spędził w Mandżurii, rodzinie Ewy Jaxa-Bąkowskiej, która straciła dwór, ziemie, stadninę koni arabskich. Ojciec Ewy zamordowany został w Katyniu, także ojciec jej bliskiego kuzyna Janusza Krasickiego. O kolejach losów tych ludzi piszę w książkach „Dwór w Kraśnicy” i „Lepszy dzień nie przyszedł już”. Podczas zbierania materiałów do książek moi bohaterowie stają mi się bliscy, potem nie tracę z nimi kontaktu. Nie da się bowiem po miesiącach rozmów powiedzieć ot, tak „do widzenia”. Oni mnie cenią, a ja ich. Nie pozywają mnie do sądu po wydrukowaniu książki, jak się czasami autorom zdarza. Bohaterka „Kai od Radosława” z wdzięczności zapisała mi ...miejsce w grobie na Powązkach (czym trochę zdenerwowała moją mamę i męża). *** Bohaterowie Pani książek to ludzi doświadczeni przez los, historię, wojnę, która odcisnęła na ich życiu niezdarte piętno. Jaki cel przyświeca Pani, gdy podejmuje się Pani opowiedzenia wybranych zdarzeń czy też opisania postaci? Piszę o ludziach, którzy swoim zachowaniem i szczególną godnością mi imponują. Nasłuchałam się wielu opowieści – jak wojna „przerwała ludziom życie”, jak stracili najbliższą rodzinę, utracili posiadłości, należące do nich od wielu pokoleń. Nie piszę o generałach, piszę o „normalnym” człowieku, który zapłacił ogromną cenę między innymi za „rozkazy generałów”. Reaguję na dramatyczne losy, na nieszczęścia. Chcę utrwalić losy zwykłych ludzi, bo historia to nie tylko ta „wielka”, którą opisuje się w książkach naukowych czy podręcznikach, to przede wszystkim jednostki ponoszące konsekwencje wydarzeń rozgrywających się na arenie świata. *** W Pani książkach odczuwa się nie tylko ciekawość drugiego człowieka, ale empatię oraz umiejętność słuchania ludzi. Jak ich odnajduje? Co sprawia, że otwierają się przed Panią? Jak wszyscy, spotykam wielu ludzi, niektórzy opowiadaja ciekawie o różnych fragmentach swojego życia. Pytam o „wiecej”, a niektórych chcę spotkać ponownie i poprosić, by opowiedzieli mi „jeszcze więcej”. Mówię, że napiszę. Że im pokażę. Że będę fair. „Kaja od Radosława”, czytała każdy rozdział, aby nie było „błędów”. Także prosiła, by niektóre tematy, fragmenty usunąć. Mówiła mi, że się otworzyła przede mną, abym „rozumiała jej życie”, ale żeby to pozostalo między nami. I dotrzymałam słowa. Choć kilka fragmentów – gdyby zostały nie usunięte, wzbudziłyby łzy u czytającego... ”Nie chcę, aby mi ktokolwiek współczuł”, mówiła..., i uszanowałam to. Słucham opowieści ludzi, których podziwiam; przejmuję się. Umiejętność słuchania to może jest dar od Boga. Więcej o swoim rozumieniu literatury faktu napisałam w książce „Pisarskie delicje”. *** Bohaterem reportażu może być nie tylko człowiek, ale także przedmiot i zwierzę, i roślina. Panią jednak interesują przede wszystkim ludzie (chociaż w jednej z książek uwieczniła Pani swoją kotkę Suzy). *** Tak, w kręgu moich zainteresowań są przede wszystkim ludzie. Bardzo różni. Nie tylko Polacy. Napisałam książkę na temat amerykańskich Indian „Otwarta rana Ameryki”, (amerykańskie wydanie ”Open Wounds a Native American Heritage”, które sponsorowali Apacze). Zaczęłam ten temat od podziwu dla dzieła mojego stryja, Korczaka Ziółkowskiego, rzeźbiarza, który w Dakocie Południowej zaczął rzeźbić monumentalną postać wodza indiańskiego Crazy Horse’a (rzeźba ciągle nie jest skończona, po śmierci Korczaka prace kontynuuje rodzina). *** Napisałam także o aktorce Ingrid Bergman znanej np. z filmu „Casablanka”, trzykrotnie nagrodzonej Oscarem. Była bliską krewną mojego męża Normana (babcia Normana i ojciec Ingrid byli rodzeństwem). Norman zachował jej listy pisane do jego babci, do ojca i do niego. Tak powstała książka, która ukazała się w języku polskim w Polsce („Ingrid Bergman prywatnie”), i w Stanach pt. „Ingrid Bergman and her American Relatives”. Bohaterką jednej z moich książek stała się także... kotka Suzy, która zaadoptowała Normana i mnie w Teksasie. Byłam pełna podziwu, jak czule okazywała nam swoje przywiązanie. Odbyliśmy wspólne podróże po rezerwatach indiańskich, byliśmy z nią ponad 20 razy w Polsce. Pisałam o Suzy do Szymona Kobylińskiego – zdumiona, że kot może być tak „uczuciowy jak pies”. Szymon zachęcił mnie: „Napisz książkę o tej kotce...”. I tak powstały „Podróże z moją kotką”, które miały dwa wydania w Polsce, a w USA jest wciąż „in print”. Książkę wydało uniwersyteckie wydawnictwo Purdue University Press pt. „On the Road with Suzy from Cat to Companion”. **** Skoro jesteśmy przy wydaniach angielskojęzycznych… Podjęła Pani wiele starań, aby Pani książki – opowiadające o historii Polski poprzez losy opisywanych postaci – ukazały się na czytelniczym rynku amerykańskim. Odniosła tu Pani sukcesy, ale nie było łatwo… **** Cieszę się, że moje książki ukazują się w języku angielskim. Rzeczywiście wymagało to wielu długich starań. Nie było łatwo, ale nie trzeba się zniechęcać... tak jest z wieloma postanowieniami. Mogę powiedzieć, że dzięki niektórym moim książkom czytelnik amerykański poznał fragmenty historii Polski, która – chociażby przez swój tragizm – warta jest szerszego kręgu zainteresowanych. Jeden z wydawców powiedział, że moje opowieści pokazujące polskie losy czyta się ze wzruszeniem, że opisane tragedie wywołują łzy... niezależnie od narodowości czytającego. Chciałabym też podkreślić, że wydawnictwo amerykańskie Lexington Books opublikowało moją książkę „Melchior Wańkowicz. Poland’s Master of the Written Word”. Miała ona już dwa wydania. Jest dostępna w ponad 800 bibliotekach naukowych nie tylko w USA i Kanadzie, ale także w Nowej Zelandii, Australii, Ekwadorze, Kolumbii, Meksyku, Niemczech, we Włoszech. *** Cieszę się też ogromnie, bo moje starania o anglojęzyczne wydania książek Wańkowicza zostaną zwieńczone sukcesem. Już wkrótce bowiem słynne dzieło pisarza o Monte Cassino ma się ukazać w języku angielskim w Stanach Zjednoczonych. Tłumaczem jest prof. Charles S. Kraszewski. Jego dziadkowie byli emigrantami z Polski, ojciec i wuj byli lotnikami w armii amerykańskiej w czasie II wojny światowej. Tłumaczenie sponsorowało Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce (SWAP) w Nowym Jorku – najstarsza w świecie niezależna organizacja byłych polskich żołnierzy, działająca nieprzerwanie od 1921 roku *** Na polskim natomiast rynku czytelniczym ukazało się właśnie nowe wydanie „Na tropach Smętka” Wańkowicza (wzorowane na edycji z 1936 roku) z Pani przedmową, w której przypomina Pani losy książki. Nic dziwnego, że wydawnictwo Księży Młyn właśnie do Pani zwróciło się o napisanie słowa wstępnego, bo przecież jest Pani autorką wielu książek o naszym pisarzu. *** Książka „Na tropach Smętka”, do której nowego wydania w tym roku napisałam wstęp (posłowie napisał Grzegorz Nowak), gdy sie ukazała pierwszy raz w 1936 roku zyskała ogromne uznanie i popularność dzięki ciekawej formie, ale przede wszystkim dlatego, że autor poruszył w niej sprawy dotychczas nieznane, pokazał żywe przykłady polskości na ziemiach Warmii i Mazur. Co więcej, przepowiedział wybuch wojny, umieścił w książce grafikę z zegarem odtwarzającym trzy lata wcześniej to, co miało się zdarzyć we wrześniu 1939 roku: przebieg ataku z morza, lądu i powietrza. Ukazało się kilka moich książek na temat twórczości, życia i osoby Wańkowicza, także na temat jego procesu z 1964 roku. Opracowałam między innymi jego korespondencję z Jerzym Giedroyciem, z córkami Krystyną i Martą, z żoną Zofią. Redagowałam serię 16 tomów „Dzieł wszystkich” Wańkowicza, którą wydało wydawnictwo Prószyński i S-ka, pisałam posłowie do każdego tomu. Wstępy zamawialiśmy u wspaniałych autorów – np. do „Bitwy o Monte Cassino” napisał Norman Davies. *** Jest pani uznaną strażniczką pamięci o Wańkowiczu, docenianą nie tylko w środowisku czytelniczym. Dzięki Pani staraniom pisarz ze swoimi książkami – przez pewien czas marginalizowany – coraz silniej zaznacza swoją obecność w naszej literaturze. Okazuje się też, iż Pani książki reportażowe zainteresowały młodych czytelników, czego dowodem jest praca magisterska Aleksandry Biegaj pt. „Obrazy ludzkich losów w twórczości Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm”. Jak ją Pani przyjęła? Czy coś w niej Panią zaskoczyło? Pani Aleksandra Biegaj zwróciła się do mnie, kiedy już miała pracę przemyślaną i w części napisaną. Rozmawiałyśmy przez telefon na tematy, które się pojawiały w trakcie jej dalszej pracy nad materiałem. Przeczytałam całą pracę magisterską Pani Aleksandry, którą obroniła na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Bardzo mnie ujęła jej postawa, jej sposób pisania, wrażliwość na tytułowe „obrazy polskich losow”. Jest moją „pokrewną duszą”. Ucieszyłam się tą pracą. Ostatnie moje pytanie jest już zupełnie standardowe – kiedy możemy spodziewać się Pani następnej książki? *** Zacytuję moją Mamę, która – kiedy mówiłam o wspólnych z nią planach... odpowiadała: „Obyśmy tylko zdrowe były.” ... Mam niemal gotową kolejną książkę... gdy ją skończę, może to będzie powód – że ponownie porozmawiamy?... Rozmowa ukazała się [w:] Nowy Dziennik, Nowy Jork, 15-21 października 2022 http://dziennik.com/jezyk-jest-nam-szczegolnie-drogi-gdy-mieszkamy-poza-krajem/

środa, 31 sierpnia 2022

Nagroda Janusza Kurtyki

>Aleksandra Ziółkowska-Boehm laureatką nagrody Przeszłość/Przyszłość w kategorii Polonia i Polacy za granicą, przyznanej przez Fundację im. Janusza Kurtyki 29 sierpnia 2022Culture Avenue W dniach 26-28 sierpnia 2022 odbyła się finałowa gala konkursu Przeszłość/Przyszłość, podczas której ogłoszono laureatów. Pierwsze dwa dni zostały zorganizowane w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, ostatniego dnia uczestnicy mogli wziąć udział w spacerze historycznym oraz zwiedzić Bibliotekę im. Janusza Kurtyki. Konkurs jest inicjatywą mającą na celu nie tylko dokonanie przeglądu, ale przede wszystkim nagrodzenie i upublicznienie najlepszych projektów promujących i upamiętniających polską historię. Konkurs odbył się w pięciu kategoriach: 1. Upamiętnienie w terenie; 2. Dyplomacja publiczna i troska o dobre imię Polski w świecie; 3. Strażnicy Ksiąg (księgarnie, antykwariaty, biblioteki, wydawnictwa); 4. Innowacyjne formy edukacji historycznej; 5. Polonia i Polacy za granicą. Ostania kategoria została wprowadzona w tym roku po raz pierwszy. Obejmuje ona wszelkie inicjatywy, które promują polską historię. Do konkursu w tej kategorii można było zgłaszać Polaków mieszkających poza krajem. **************************** Magazyn „Culture Avenue” zgłosił mieszkającą w Wilmington, w stanie Delaware, Aleksandrę Ziółkowską-Boehm, autorkę książek historycznych, które wydawane są zarówno w języku polskim, jak i w angielskim, takich m.in. jak: „Kaja od Radosława”, „Dwór w Kraśnicy i Hubalowy Demon„, „Lepszy dzień nie przyszedł już”, „Druga bitwa o Monte Cassino i inne opowieści” czy „Wokół Wańkowicza„. W języku angielskim recenzje pisały tak znane osoby jak Zbigniew Brzeziński czy Lynne Olson i Stanley Cloud (autorzy „Sprawy honoru”). Za książki historyczne wydane w USA autorka otrzymala m.in. nagrodę Fulbrighta, czy też doroczną nagrodę literacką stanu Delaware. W swoich książkach Aleksandra Ziółkowska-Boehm pokazuje losy ludzkie z wojną w tle. Jej bohaterowie uwikłani są w ciężkie sytuacje, podejmują trudne wybory. Są to autentyczne postacie, opowiadające swoje życiowe losy. Te historyczne przekazy mają też wartościowy walor literacki. Szczegóły z życia bohaterów i emocje im towarzyszące powodują, że czytelnik wczuwa się w przedstawiane postacie. Bohaterowie są tak pokazani, że ich historia staje się uniwersalna, a przez to bardziej przemawia również do angielskojęzycznego czytelnika. To najlepszy sposób, aby promować polską historię. 26 sierpnia miała miejsce debata p.t. „Czego nie widać z Warszawy? Polonia i Polacy jako ambasadorowie dobrego imienia Rzeczypospolitej”, w której wzięła udział m.in. Aleksandra Ziółkowska-Boehm, a 27 sierpnia odbyło się uroczyste wręczenie nagrody. W imieniu laureatki z podziękowaniem wystąpił Czesław Czapliński, polsko-amerykański artysta fotografik, mieszkający na stałe w Nowym Jorku, autor portretów wybitnych osobowości współczesnego świata. Publikowany był wielokrotnie na łamach takich pism jak „The New York Times”, „Time”, „Vanity Fair”, „The Washington Post”, „Newsweek”, „Twój Styl”, „Viva”, „Rzeczpospolita” czy „Wprost”. Joanna Sokołowska-Gwizdka (Austin, Teksas) redaktor magazynu „Culture Avenue” Czesław Czapliński przedstawia podziękowanie w imieniu Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm, Czesław Czapliński odbiera dyplom w imieniu Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm, nagrodę wręcza prezes Fundacji Paweł Kurtyka, z prawej prof. Jan Wiktor Sienkiewicz, członek kapituły konkursu Przeszłość/Przyszłość w kategorii Polonia i Polacy za granicą, fot. Wojciech Mosiołek Podziękowanie Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm:
Serdecznie dziękuję Kapitule za przyznanie mi tej nagrody. Cieszę się ogromnie otrzymanym wyróżnieniem, jestem wdzięczna, i także dumna. Cenię sobie bardzo, że Patronem nagrody jest wybitny historyk Janusz Kurtyka. Pamiętam, że w 1989 roku czytałam jego opublikowaną w podziemnym obiegu pierwszą wydaną w Polsce biografię Leopolda Okulickiego. Nagroda między innymi zwraca uwagę na język polski poza Polską. – Język, który jest szczególnie drogi, gdy mieszkamy poza Krajem. Studiując polonistykę uczyłam się kochać literaturę, język, doceniać ludzi, którzy mi go w piękny sposób przybliżali. Od ponad 30 lat mieszkam w Stanach Zjednoczonych. Mój mąż ś.p. Norman Boehm nie mówił po polsku, ale ogromnie cenił naszą historię. Jestem mu wdzięczna, że mnie zachęcał i wspierał dobrymi słowami, bym pisała o polskiej historii. Żeby świat się dowiedział. To także język nas łączy, niezależnie od miejsca w którym mieszkamy. Zacytuję Juliusza Słowackiego: Polsko Ty moja!… Wszak myśmy z Twego zrobili nazwiska Pacierz, co płacze i piorun co błyska. Za to, że kocham język polski, chcę podziękować swoim Rodzicom, swoim nauczycielom, profesorom. Chcę także wspomnieć wybitne postacie, które miałam szczęście znać – Melchiora Wańkowicza, profesora Władysława Tatarkiewicza, Ryszarda Kapuścińskiego i wielu innych. Piszę po polsku, cieszę się, że moje książki pokazujące polskie losy, polską historię ukazują się w kraju, a także – w języku angielskim w Stanach Zjednoczonych. Na koniec zacytuję Melchiora Wańkowicza Inwokację do języka: Myślę o nim jak w najcięższych chwilach ten nieodłączny, towarzysz podbiega z rozstrzygającą pomocą: słowem – patosem, że nagle staje się cisza, słowem – komikiem, który rozrzedził patos; słowem –wyzwaniem; słowem żądlącym; słowem smacznym; słowem kolorowym; słowem pachnącym; słowem kojącym; słowem-zaklęciem, słowem-przekleństwem; słowem-wytrychem; słowem – tylko dla Ciebie.
*

sobota, 13 sierpnia 2022

MON Ministerstwo Obrony Narodowej Norman Boehm A SILENT HERO

http://archiwum2019-en.mon.gov.pl/poland-in-nato/path-to-nato/a-silent-hero-k2010-07-03/ MON Ministry of National Defence Republic of Poland • Path to NATO • NATO Summit in Poland A Silent Hero It is no discovery, that in Poland’s quest to join NATO, there were not only allies promoting its cause. Among various forces that, for various reasons, were not open to this idea, there were members of the U.S. political elite and public opinion that were not all that excited about the prospect. ********************************* In breaking this negative attitude, a lot of people played an important role, both famous and unknown. In this last group was the recently deceased, Norman Boehm (1938–2016). This American of Swedish-German roots selflessly and successfully joined in the campaign supporting Poland’s bid to join NATO. ******************************** Who was he? The short answer is—a man of success. Privately, he was the cousin of the actress Ingrid Bergman. Extensively educated (studied law and chemistry), Norman Boehm worked as a manager in ARAMCO (Arabian American Oil Company) in Saudi Arabia, for Exxon (Esso) in England, and in Norway and Texas. He became famous in 1976 by negotiating the largest contract in the history of Esso and Shell, for drilling platforms in the North Sea, for a then staggering amount of $462 million. In accordance with the best American tradition, he also served in the military as a naval pilot. ******************************** By a happy twist of fate, he was married to Aleksandra Ziółkowska, a Polish writer, engaged in the Polish cause and that of Poles on the difficult American soil. It's to her that we are in debt, that Norman became, as she wrote, “almost a Polish patriot.” Not knowing the Polish language, he had taken the effort to know and understand Polish history, so difficult for foreigners. This knowledge became a solid “asset” on his account when the start of the Great Challenge of the NATO expansion process began. An additional advantage was his level of negotiating skills and knowledge of the specifics of the U.S. political scene with its mechanisms and nuances. ******************************** Of crucial importance was the U.S. Senate in the decision concerning Poland’s admission. The author of The Polish Road to NATO (2006), Jan Nowak–Jeziorański, estimated that approximately 1/3 of U.S. Senators stood in opposition to the admission. Aleksandra and Norman Boehm played an important role in their reorientation. Their method of action was the inundation of the senators’ offices with mail and other means of intervention. Norman Boehm also used the media, including also local media, forcing politicians to answer related questions and providing explanations. ******************************** These lobbying efforts were two-tracked. On the one hand, pressure was on the politicians, while on the other, the voters. The latter had to become convinced and won over to the Polish cause, who in turn, would put pressure on their Senators, State and Federal representatives. Jan Nowak–Jeziorański vividly called this technique “massaging by voters.” Norman’s commitment he vividly summarized as having been “downright incredibly effective” and “the likes of which he’s never seen before,” as he wrote in a private letter to Aleksandra Ziółkowska–Boehm. ************************************ It is worth noting that Norman Boehm for the rest of his life remained a modest, warm, self-contained person and never bragged about his achievements for the benefit of Poland. There were many more such individuals. The loss of such friend is most painful. Always and everywhere. BM

niedziela, 31 lipca 2022

Pisanie to honory, a nie honoraria

Pisanie to honory, a nie honoraria 8 lipca 2022 Culture Avenue Rozmowa z Aleksandrą Ziółkowską-Boehm o nagrodach dla pisarzy ******* https://www.cultureave.com/pisanie-to-honory-a-nie-honoraria/ ******** Aleksandra Ziółkowska-Boehm, podczas jednego ze spotkań autorskich, fot. Norman Boehm Joanna Sokołowska-Gwizdka (Austin, Teksas): Wróciła Pani w czerwcu z Polski z dwiema nagrodami. Pierwsza to „Absolwent VIP” Uniwersytetu Łódzkiego (za 2021 r.). Program „Absolwent VIP” skierowany jest do najwybitniejszych wychowanków Uczelni – grona ekspertów, ludzi sukcesu, osobistości ze świata nauki, sztuki, polityki, czy biznesu z całego świata. Uroczystość odbyła się w pięknie odnowionym pałacu Alfreda Biedermanna przy ul. Franciszkańskiej 1/5. Jak wyglądała uroczystość? Czy ta nagroda połączyła wyróżnionych absolwentów? Aleksandra Ziółkowska-Boehm (Wilmington, Delaware): Piękna sala, zgromadzeni elegancko ubrani… Piękne przemówienia i potem wręczanie nagród. Objęły one okres ostatnich trzech lat, nagrodzeni dostali powiadomienia, ale wręczenie dyplomów ze względu na pandemię odkładano. Jak powiedziała Pani rektor profesor hab. Elżbieta Żądzińska: Uniwersytet Łódzki ma ponad 75-letnią tradycję opartą na dialogu, swobodzie dyskusji akademickiej oraz przekazywania wiedzy. Idąc w ślady najlepszych uczelni na świecie i mając na celu umacnianie więzi z Absolwentami Uniwersytet realizuje Program Absolwent VIP skierowany do najwybitniejszych wychowanków Uczelni. Przyznam, że z radością sluchałam tych słów, i w drugiej części uroczystości, kiedy gromadziły się swobodne grupy, zadawaliśmy sobie nawzajem pytania. Każdy reprezentował inną dziedzinę. Dowiedziałam się, że odbywają się cykliczne spotkania i wykłady, także światowe zjazdy Absolwentów. Miałam świadomość, że to dopiero początek pięknych kontaktów i wzajemnego podziwu. Z ciekawością oczekuję kolejnych spotkań. Wręczenie nagrody „Absolwent VIP” Uniwersytetu Łódzkiego w maju 2022 r. w pałacu Alfreda Biedermanna. W pierwszym rzędzie, pierwsza z lewej – Aleksandra Ziółkowska-Boehm, fot. UŁ Pałac Alfreda Biedermanna przy ul. Franciszkańskiej 1/5 w Łodzi, fot. Wikimedia Commons Uczelnia od lat kształci ludzi o szerokich horyzontach intelektualnych, odpowiedzialnych, otwartych i tolerancyjnych – napisała wspomniana już pani rektor UŁ. Czy podczas studiów na łódzkiej polonistyce, miała Pani tego świadomość? Mam szacunek do swojej uczelni ugruntowany pięcioma latami studiów zakończonych obroną pracy magisterskiej. Na studiach uczono szacunku dla ludzi twórczych. Tak też zostałam wychowana w domu. Na czwartym roku studiów wybrałam jako temat pracy magisterskiej twórczość reportażową Melchiora Wańkowicza. Mój promotor, profesor Zdzisław Skwarczyński, powiedział: – Nie będzie pani miała dostępu do emigracyjnych książek pisarza. Odpowiedziałam, że Wańkowicz był pisarzem szanowanym w moim domu i jego niedostępne na ogół książki Ojciec zdobywał swoimi sposo­bami. Wiele z nich posiadał w swoich zbiorach. Bardzo ce­nił sobie trzytomowe rzymskie wydanie „Bitwy o Monte Cas­sino” i wydaną w Nowym Jorku „Drogą do Urzędowa”. Z jakimi osobowościami – badaczami polskiej literatury miała Pani jeszcze do czynienia? Jako szczególnie intere­sujące zapamiętałam wykłady z teorii literatury profesor Stefanii Skwarczyńskiej. Była to pani o dużej wiedzy i mądrości, oto­czona na uczelni szczególnym mitem. Mój Ojciec znał jej męża, Tadeusza Skwarczyńskiego, przedwojennego dyplomowanego pułkownika. Ćwiczenia z te­orii literatury prowadziła docent Teresa Cieślikowska, z teatru – profesor Stanisław Kaszyński. Niezwykle interesujące były za­jęcia z logiki z autorką wielu prac poświęconych zagadnieniom etyki, profesor Iją Lazari-Pawłowską, a także wykłady z socjolo­gii kultury profesor Antoniny Kłoskowskiej. Zmagałam się z ła­ciną, której uczyła nas Łucja Macherowa. Asystentami byli mło­dzi wtedy doktoranci, między innymi Sławomir Świontek, Jerzy Pora­decki, Henryk Pustkowski, Tadeusz Błażejewski, Jerzy Rzymowski, Wojciech Pusz, Aleksandra Budrecka. Pamiętam smutną wiadomość. Na pierwszym roku zmarł nagle dojeżdżający z Warszawy profesor wykładający literaturę staropolską, Jan Dürr-Durski. Chcę przywołać dyrektora Biblioteki Michała Kunę; zawsze uczynny i mający czas dla innych, zachęcił mnie do członkostwa w łódzkim Towarzystwie Przyjaciół Książki. Po­znałam tam wielu pełnych pasji „ludzi książki”, między innymi Janusza Dunina, Jerzego Andrzejewskiego. Kiedy już po skończeniu studiów dostałam od dzie­kana polonistyki, profesora Stanisława Kaszyńskiego, zaproszenie na ślub, Wańkowicz ułożył wierszyk, który radził mi wysłać jako telegram. Był już ciężko chory, ale chęć żartu nie opuszczała go nigdy: Wprawdzie poniechana/ Przez Pana Dziekana/ Ale tłumiąc bóle/ Winszuję mu czule. Wybitni badacze, pasjonaci swojej dziedziny nie tylko przekazują wiedzę, ale i potrafią zainspirować. Jaką specjalizację Pani wybrała? Aleksandra Zółkowska jako studentka UŁ, fot. arch. autorki Należało wybrać dodatkowo inną specjalizację niż literatura polska. Wybrałam historię literatury francuskiej. Wykłady prowadził znawca w swojej dzie­dzinie, profesor Kazimierz Kupisz. Okazało się, że większość osób wybrała jako specjalizację literaturę rosyjską, która ucho­dziła za „łatwiejszą”, niewielka grupa uczęszczała na wykłady literatury klasycznej. Na wykłady profesora Kupisza w sumie uczęszczały cztery osoby. Profesor się tym nie przejmował, pro­wadził je w sposób tak interesujący, że zapierało nam dech z zachwytu. Montaigne był moim ulubionym autorem w tym czasie. Lubiłam pełną smutku poezję Alfreda de Musset, szesnastowieczne hymny Ronsarda. Przy omawianiu sonetów Luizy Labe, zwanej piękną podróżniczką XVI wieku, słucha­liśmy wykładów prawie z dreszczem emocji. Profesor Kupisz kochał literaturę i otwartość Francuzów i wiele swoich pasji nam przekazywał. Po kilku tygodniach zajęć okazało się, że wy­kładowca literatury rosyjskiej zrezygnował, wobec czego więk­szość osób musiała przenieść się na wykłady profesora Kupi­sza. Były tłumy, ale nieliczna grupa osób, która sama wybrała tę specjalizację, była szczególnie miła i wierna swojemu profesorowi. Czyli studia na łódzkiej uczelni przygotowały Panią do roli, jaką Pani teraz pełni – pisarki, od lat utrwalającej polską historię, ratującej ważne postacie przed zapomnieniem i promującej polski dorobek na świecie. Tak, studia dały mi jakby „wstępną wiedzę”, potrzebę dowiedzenia się więcej. Wspaniali wykładowcy uczyli dyskusji i miłości do literatury, zaszczepili dążenie do zdobywania dalszej wiedzy, kontynuowanie nauki. Podjęłam się dalszych studiów. Doktorat z reportażu obroniłam na Uniwersytecie Warszawskim u prof. Janiny Kulczyckiej-Saloni. Łódź Panią docenia, w 2014 roku w konkursie „Wybitny Łodzianin”, zajęła Pani drugie miejsce. A konkurencja była duża, bo do nagrody podani byli również nieżyjący łodzianie, tacy jak np. Julian Tuwim. Głosujący zostawiali komentarze. Oto jeden z nich: jest kustoszem spuścizny Melchiora Wańkowicza, popularyzuje jego dzieło, kontynuuje świetną szkołę reportażu. A przy tym nie odcina kuponów od popularności swojego mistrza; obrała własną drogę twórczą, którą cechuje świetne pióro i (wcale nie tak częsta) umiejętność słuchania ludzi, ciekawość drugiego człowieka, do tego – erudycja i rzetelność. Jej ciepło wewnętrzne, życzliwość, urok osobisty budzą zaufanie rozmówcy. To się czuje podczas lektury jej książek. Czekam niecierpliwie na każdą następną. To musi być niezwykłe uczucie, być tak docenionym przez rodzinne miasto. Piękne uczucie, wielka radość. Chyba nic tak nie cieszy, jak uznanie od bliskich. Łódź to moje miasto, tu się urodziłam, tu skończyłam studia, zaczęłam pisać. Tu mam Rodzinę, Rodzice nie żyją, ale są moi bracia Henryk (pracownik naukowy Politechniki Łódzkiej), Krzysztof (wicewojewoda Łodzi za Jana Olszewskiego), ich rodziny. Z Łodzią łączy mnie wiele pięknych wspomnień, pamięć miejsc, ludzi. Pozostaną we wdzięcznej pamięci do końca życia. Napisałam o swoim dzieciństwie i młodości w Łodzi w książce „Ulica Żółwiego Strumienia” (Warszawa, 1995, 2004; „Love for Family, Friends and Books”, USA 2015). Prezes Zarządu Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska” Krzysztof Przybył wręcza nagrodę „Wybitny Polak w USA” Aleksandrze Ziółkowskiej-Boehm podczas Targów Książki w Warszawie, maj 2022 r., fot. Andrzej Dyszyński Druga nagroda, którą przywiozła Pani z Polski, to „Wybitny Polak w USA” w kategorii Kultura (za 2020 r.), nadana przez Fundację Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”. Konkurs ma na celu pokazanie Polaków, którzy mieszkając poza granicami kraju odnieśli sukces i są najlepszą wizytówką dla wizerunku Polski, jej historii i kultury. Nagroda była wręczona w maju w Konsulacie RP w Nowym Jorku, ale Pani ją odebrała podczas Targów Książki w Warszawie. W dniu otwarcia warszawskich Targów Książki, kiedy przywołano wydawców, których wyróźniano za książki, odczytano, że także będzie nagroda, którą przeniesiono z Nowego Jorku. Zaszczyt, że mogłam ją odebrać w Warszawie w czasie cenionych Targów Książki, w których brałam udział, które pamiętam od lat. Otrzymała Pani wiele nagród, trudno je wszystkie wymienić. Pozwolę sobie przywołać kilka: Nagroda Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie (2007), Złoty Krzyż Zasługi, przyznany przez Prezydenta RP (2014), medal Ignacego Paderewskiego nadany przez Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce – SWAP (2014), Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2015), „Świadek Historii” Instytutu Pamięci Narodowej (2019 r.), nagroda Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich (2019) itd. Czy nagrody miały wpływ na dalszą pani pisarską drogę? Niektóre pomogły potem w uzyskaniu stypendiów. Pisałam o Polonii w Kanadzie. Aby uzyskać stypendium, trzeba było złożyć 30 stron maszynopisu, pokazać czym się chcemy zająć. Tak powstała książka „Dreams and Reality Polish Canadian Identities” (Toronto 1984), w języku polskim ukazała sie jako „Kanada, Kanada…”(Warszawa 1986). Miałam pokazać różnych emigrantów – ze znanymi nazwiskami, jak np. dr Tadeusz Brzeziński (ojciec Zbigniewa), zadowolonych, że praca którą wykonywali była doceniana, ale także napisać o zawiedzionych, zgorzkniałych. Dostałam na napisanie tej książki stypendium Ministerstwa Kultury rządu prowincji Ontario. Potem, na napisanie książki o senatorze Stanleyu Haidaszu, dostałam wsparcie Kanadyjsko-Polskiego Instytutu Naukowego i Fundacji Adama Mickiewicza w Toronto. List gratulacyjny od obecnego prezydenta USA, ówczesnego Senatora – Josepha R. Bidena, arch. autorki Otrzymała też Pani nagrody literackie w USA – The Delaware Division of the Arts Award in the Literature-Creative Nonfiction discipline (2006), Fulbright Award (2008), Skalny Civic Achievement Award (The Polish American Historical Association – PAHA), Central Connecticut State University, New Britain, czy Albert Nelson Marquis Lifetime Achievement Award by Marquis Who’s Who (2020). W kraju, gdzie historia Polski była mało znana, Pani pióro musiało na tyle zainteresować czytelnika, że została Pani doceniona. To wielki zaszczyt. Pokazuję różne punkty widzenia, losy ludzi przeżywajacych dramaty na przykład spowodowane wojną. Jakby pochodzenie enticzne nie jest ważne, istotne są przeżycia, wrażliwość. Wydawca powiedział mi, że czytelnicy utożsamiają się z ludźmi, których opisuję. Dramat – niezależnie od narodowości bohatera, porusza, wzrusza. Napisała Pani w „Pisarskich delicjach” (Bellona, 2019), że „pisanie to honory, a nie honoraria”. Honory wspierają, gdy mam dni, które upływają bez nowej zapisanej strony, gdy inne sprawy pochłaniają, często różne smutki. Jednocześnie dostaję listy od czytelników, piszą o swoich wrażeniach, zwierzają się. To piękna zapłata. Podobnie jak dobre słowa, recenzje – dodają bodźca, także cieszą. Pisze się w zaciszu, w skupieniu, wiele godzin dziennie. Pisze się w izolacji, kierując swoje myśli do wyimaginowanego czytelnika. Pisanie to wielka samotność. Nagrody są potwierdzeniem, że to, co robi pisarz ma wartość i jest potrzebne. Tak, pisanie – jak napisałam w „Delicjach pisarskich” – to wiele godzin samotności. Wiele ustaleń, autoryzacji, sprawdzania faktów. Chcemy przekazać nasze obserwacje, odczucia, wrażenia. Nagrody zawsze cieszą obdarowanych, niezależnie od wieku. Ważne są także spotkania autorskie, kontakty z serdecznymi ludźmi. Biurko pisarki. Koty proszą o porządek, fot. arch. A. Ziółkowskiej-Boehm Jest Pani od lat orędowniczką twórczości Melchiora Wańkowicza. Napisała Pani we wspomnianych już „Pisarskich delicjach”, że jedyną nagrodą dla niego byli czytelnicy, nigdy innej nagrody nie dostał, nikt go nie uznał za swojego, aby go wytypować. Jak Pani myśli, dlaczego? Melchior Wańkowicz zawsze miał własne zdanie, nie należał do żadnych politycznych ugrupowań. Nikt go nie typował do nagród, bo nie był „swój”. Koledzy po piórze zazdrościli mu czytelników, którzy go uwielbiali. Wańkowicz nie otrzymał nagrody ani będąc na emigracji, ani po powrocie do Polski w 1958 roku. Nie otrzymał jej w całym swoim 82-letnim życiu, nie tylko w okresie mieszkania w Anglii czy w USA. Nie otrzymał jej przed wojną jako autor tak znanych i ważnych książek, jak: „Na tropach Smętka”, „Sztafeta”, „Szczenięce lata”, nie otrzymał na emigracji za „Bitwę o Monte Cassino”. Ponoć wtedy na emigracji nagradzano pisarzy za ich książki wciąż w maszynopisie, a autora „Tworzywa”, „Ziela na kraterze”, „Drogą do Urzędowa” jakby skrzętnie pomijano. Po powrocie do Polski, czyli w PRL, też nie został nagrodzony. Nagrodą byli czytelnicy stojący w kolejkach po jego książki, których ogromne nakłady sprzedawano dosłownie spod lady. …Żaden system polityczny i żadne środowisko nie uznawało go za swojego. Prawda, że to żałosne? Nagrody nie są więc sprawą ambicji, potwierdzeniem wartości pisarza, lecz przede wszystkim są siłą sprawczą twórczości, dają poczucie przynależności do kręgu czytelników ceniących te same wartości, utwierdzają w słuszności misji, którą ma się do spełnienia. Tak właśnie myślę. *