czwartek, 22 marca 2012

PODROZE Z MOJA KOTKA


Aleksandra Ziółkowska-Boehm PODRÓŻE Z MOJĄ KOTKĄ


Dwa rozdziały - autor: 

Tomasz Tomczyk:   Farma 35 kotów

Tomasz Tomczyk:    Zwierzęta w Indiach




1 wydanie - Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2002 ISBN 83-88576-90-9




KSIĄŻKA została wybrana KSIĄŻKĄ TYGODNIA 23-29 GRUDNIA 2002


Wydawnictwo ogłosiło ją na drugim miejscu BESTSELLERÓW ROKU 2002 i 2003





2 wydanie- zmienione-Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa – Debit (Bielsko Biała) 2004 ISBN 83-7386-102-5


Wydanie amerykańskie:
On the Road with Suzy From Cat to Companion. Purdue University Press, West Lafayette, Indiana, 2010. ISBN 978-1-55753-554-2

Dwa rozdziały:
A second Chance Farm by Thomas Tomczyk
Animals in India by Thomas Tomczyk


Książka wystawiona w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, Rynek Starego Miasta 20, na wystawie ANTOLOGIA KOTA, marzec-wrzesien 2007





Patrz:


Anna Bańkowska "My mamy kota na punkcie kota. Najwazniejsze wypisy z literatury", ZNAK, Krakow 2006




Kot w literaturze. Oprac. Joanna Żółtowska, Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawla II w Opolu, Opole 2017. Literatura piękna,  str. 22














„Suzy, bohaterka ksiazki, czekoladowo-czarna pregowana pieknosc z Teksasu zgrabnie wskoczyla do literatury. Uczynila to sladem innych czworonogów, jak chocby kot Iwan Tadeusza Konwickiego czy jamników Dupka Melchiora Wankowicza i Puzona Jerzego Waldorfa, nie mówiac o najbardziej wzruszajacym kocie - „Kocie w pustym mieszkaniu" Wislawy Szymborskiej. (...) Podobno swiat dzieli sie na „psiarzy" i „kociarzy". Autorka jednak daje sie poznac jako przyjaciolka wszystkich stworzen: psów, papug, kawek, kaczat, zolwi, pancernikow i naturalnie kotow.


Jak do tego doszlo, ze powazna pisarka, niegdys wspolpracowniczka Melchiora Wankowicza, majaca w dorobku kilkanascie ksiazek na tematy raczej zasadnicze, ktora przez ostatnie lata zajmowala sie opracowaniem korespondencji Wankowicza z Giedroyciem, poswiecila bitych 250 stron Suzy, Tuffiemu, Bialasowi i innym Szaruszkom, Kubusiom i Kajtkom? (...) „Podroze z moja kotka" to opowiesc o kotach amerykanskich i polskich, tych, ktore maja szczescie miec dom,. i wloczykijach. Ale to tez rzecz o ludziach, wlascicielach czworonogow, ktorzy wlasnie dzieki nim nawiazuja miedzy soba serdeczne wiezi. Im wlasnie uzycza miejsca w swej ksiazce pisarka (...) Mnostwo tu nazwisk przyjaciol zwierzat. i tylez samo ich historii o zwierzetach.


Aleksandra Ziolkowska-Boehm ma swoj wywodzacy sie od reportazy oryginalny styl pisania. Niezwykly pietyzm dla szczegolow, nazw i faktow sprawia, ze w ksiazce obcujemy z niemal materialnym swiatem, pelen on blahych z pozoru, powszednich wydarzen. Ale to tlo najwazniejszych spraw i najwiekszych wzruszen. „Podroze z moja kotka" to ksiazka ciepla, serdeczna. Nie mozna sie oderwac od tych kocich i ludzkich perypetii, dopoki sie nie doczyta do konca"


Anna Bernat. „ZYCIE", Warszawa 15 listopada 2002


*
„Ksiazka neguje mity nieslusznie rozpowszechniane przez ludzi, ktorzy nie znaja prawdziwej natury kotow, posadzajac je o zlosliwosc, falsz i niewiernosc. Oni nie wiedza, ze koty to najsympatyczniejsze stworzenia, tylko ze z ... charakterem. Jednak kiedy przeczytaja „Podroze z moja kotka”na pewno zmienia zdanie. Dowiedza sie z niej bowiem, ze te niezwykle istoty sa wyjatkowe, chocby przez to, iz same wybieraja sobie nas na swoich domownikow, same decyduja o tym, kiedy beda mialy ochote na przytulanie czy glaskanie i kiedy maja mruczac zasnac na naszych kolanach”.


MSZ „Koty –czworonozni bogowie”, GAZETA KRAKOWSKA, 18 listopada 2002
*
„Nie ja jeden dalem sie omotac kociej magii. Wlasnie w oficynie Nowy Swiat wyszla ksiazka Aleksandry Ziolkowskiej-Boehm pt. Podroze z moja kotka. Ta byla sekretarka Wankowicza, dzis znakomita reporterka i pisarka mieszkajaca w USA, ponad 250 stron poswiecila swoim zwierzakom, ale zwlaszcza kotom. Co za urocza ksiazka! Ale i madra, i zabawna, i zblizajaca sie do pewnej metafizyki w analizowaniu stosunkow interpersonalno-animalnych, no bo jak je nazwac? Ale wlasnie ci ludzie, ktorzy bardzo kochaja zwierzaki (ogrod itp) wmyslaja sie szczegolnie w jednosc czlowieka i natury, w symbioze istot zywych, w pokrewienstwo dusz, w cala te konstrukcje ontologiczna, gdzie czlowiek jest bliznim calego zyjacego jestestwa. Bracia mniejsi sa naszymi krewnymi – czy to tak trudno pojac? (...)


Aleksandra Ziolkowska zebrala takze w swojej ksiazce „kocie opowiesci” roznych znajomych. Co to za galeria! Jeden kocur uwielbial kwartety smyczkowe i, rzecz jasna, medytacje, inny wykonywal piruety jak Nizynski, kolejny kochal ucinac sobie drzemke na swiezo wyprasowanych obrusach, a kot krakowskiej aktorki Niny Repetowskiej, Rudolf, obchodzi 18 maja urodziny, wydaje z tej okazji przyjecia, przyjmuje prezenty i na koniec, syty pochwal, z politowaniem patrzy na damskie towarzystwo...” (...).


Leszek Zulinski, Le chat fatal, Czarne dziury (243), TRYBUNA (Warszawa), 6 grudnia 2002
*
"Pasjonujacy spektakl wspolzycia spolecznosci kociej z ludzka, a scislej - formowania sie nowej kocio-ludzkiej jakosci (pod dominujacym, rzecz jasna, wplywem na jej ksztalt kotow) wypelnia nowa ksiazke Aleksandry Ziolkowskiej-Boehm, pamietnej przed laty jako sekretarki i powierniczki Wankowicza reporterki, a od dawna, niestety, mieszkanki Ameryki. Opis kociopolskich ukladow zawirowal i okazal sie calkiem niezlym sposobem na opowiesc o polskiej w USA diasporze. I o wielkie tam kopociopolakow i kociopolek, zwlaszcza z mieszanych malzenstw, samotnosci. "Podroze z moja kotka" to bez watpienia poglos "Podrozy z moja ciotka" Greene'a, gdzie londynskiego snoba uczlowiecza szalona krewna, wciagajac go w wir przygod i dajac zasmakowac swiata, o jakim nie mial pojecia. W ksiazce Ziolkowskiej pewnego dnia kotka-przybleda imieniem Suzy ("zetkniecie sie z jej osobowiscia") otwiera autorke na swiat nieznany, nadaje nowy wymiar wrazliwosci. (...).
Ksiazka, jak glosi podtytul, stanowi zbior opowiesci o kotach, psach, papugach, oposach i kroliku, skupia sie jednak na dziejach kilku kotow z kilkoma ludzmi i kronice ich wzajemnego otwierania sie na inteligencje innego rodzaju. Kronice dosc dramatycznej, pelnej zagubien i odnalezien, nieporozumien, szczesliwych urodzin, przeprowadzek (kotopolacy prowadza koczowniczy tryb zycia), a wreszcie rozstan ostatecznych; recze, ze historia odejscia kotki Latik w sedziwym wielu lat dwudziestu, nie pozostawi suchego zadnego oka. Za to dokladny instruktaz podawania kotom pigulek, dzielo pani Carol Dutton, wlasicicelki corki Suzy, uznac trzeba za klasyke kociej prozy i odczytywac w glos na pocieche po wlasnych katastrofalnych probach w tym wzgledzie. Slowem - jak w zyciu. Przy okazji dowiedziec sie mozna, jak funkcjonuje i ile (slono) kosztuje koci hotel "kennel", czym charakteryzuje sie "people oriented cat", i czemu Amerykanie nadaja kotom ludzkie imiona (przemozny wplyw kreskowek). Niewiarygodny brak fantazji i plytkosc stosunkow miedzyludzkich , wylajaniajace sie miedzy wierszami tej ksiazkim sprawiaja, ze kotomoania wiedze w Amercye ku wyzszym stopniom czlowieczenstwa. Nie dziwi wiec informacja, ze na koty wydaje sie w USA wiecej niz na na dzieci. Aneksem jest cykl kocich opowiesci piora znanych osob, przyjaciol autorki (w tym zmarlego Szymona Kobylinskiego) oraz zbior zdjec, na ktorych bohaterowie ksiazki widnieja w calej krasie. (..)

Gwidon Znajco "Kociopolacy", NOWE KSIAZKI Nr 1, 2003
*
"(...)Aleksandra Ziolkowska opowiada o swoim codziennym zyciu z Suzy, o podrozach po Stanach i do Polski, o dzieciach swej kotki. Opowiada tez o innych zwierzetach, ktore mieszkaly w jej domu, zwierzetach, ktorymi sie opiekowala lub ktore poznala w roznych okolicznosciach. Na kartach ksiazek znajdziemy tez opowiadania roznych ludzi o ich kotach, miedzy innymi dowiadujemu ie, jak zdobyc kota za kilogram cukru. Zainteresowanych taka zamiana uprzedzam jednak, ze obecnie taka transakcja nie jest mozliwa - miala ona miejsce w epoce kartek na cukier, a to pamietaja juz tylko najstarsi ludzie. Ksiazke konczy znany wiersz Wislawy Szymborskiej "Kot w pustym mieszkaniu”, i przepiekne zdjecia kotow. Mysle, ze ksiazka Aleksandry Ziolkowskiej to nie tylko zbior wielu wspanialych opowiesci o kotach i innych zwierzetach, ale rowniez dowod na to, ze moze istniec prawdziwa, gleboka wzajemna milosc pomiedzy ludzmi i zwierzetami. Bo przeciez jestesmy wszyscy tworem jednego Boga, czescia tej samej Natury, mieszkancami tej samej Ziemi. Zreszta, nazwijcie to sobie jak chcecie. A ksiazke przeczytajcie koniecznie - bo warto.


Ewa Hellenska, "Koty", NOWINY, styczen 2003


*
„Kot to jest to, co sie chyba najbardziej udalo Panu Bogu”. Te slowa Wojciecha Kilara moga byc mottem ksiazki „Podroze z moja kotka”. (...)


Janina Podolska, GAZETA WYBORCZA, Lodz, 13 listopada 2002
*
(...)”Zyczenie autorki, zeby podczas lektury jej opowiesci „kazdemu czytajacemu zrobilo sie przyjemniej i weselej” zostaje spelnione. Ksiazka jest bardzo sympatyczna i czlowiekowi naprawde robi sie razniej na duszy.(...)”Suzy jest wielka podrozniczka. Lata samolotami do Polski, towarzyszy Ziolkowskiej-Boehm i jej mezowi w wyprawach amerykanskich. Bardzo sobie te eskapady ceni, bo to lepsze niz jakis koci hotel, choc moze nie lepsze niz dolaczenie sie do rodziny skladajacej sie z kotow, psow i ludzi. Suzy jest kotka z ogromnym doswiadczeniem i znajomoscia swiata. (...)”.


Maja E.Cybulska „O kotach”, cykl „W moich oczach”, TYGODNIK POLSKI, Londyn, 8 marca 2003
*
„Podroze z moja kotka” to ksiazka przepelniona troska, zyczliwoscia, miloscia do wszystkich naszych braci mniejszych, Autorka zajmuje sie nie tylko kotami (choc glownie), ale i psami, papugami i nnymi zwierzakami. Uczy zrozumienia tych naszych prawdziwych przyjaciol, jakze bezradnych w dziesiejszym swiecie tak bezwzglednie zawlaszczonym przez ludzi” (...).


Renata Fialkowska WEGETERIANSKI SWIAT Nr 12 (83) grudzien 2002
*
„(...Autorka) kresli wielokulturowa panorame kocio-ludzkich stosunkow w Ameryce i w Europie, w Teksasie, Delaware, Nowym Jorku, Londynie, Toruniu, Jazgarzewie... Obok kotow i ludzi pojawiaja sie w zebranych tu absolutnie obiektywnych relacjach takze inni nieposiadajacy daru mowy domownicy: przede wszystkinm psy, ale jest i papuga. Sa prawie zaprzyjaznione z domem oposy i kuna.


Domownicy, przyjaciele, patrnerzy traktowani sa przez autorke jako majace swoj swiat wewnetrzny osoby, choc stara sie ich nie antropomorfizowac. Nie reprezentuja, tak jak w wielu bajkach i opowiesciach o zwierzetach, ani ludzkich wad, ani zalet, ktore w „Podrozy z moja kotka” sa zawsze kocie lub psie i jako takie rejestrowane i szanowane. Chwilami odnosimy wrazenie, bardzo sympatyczne, ze to wlasnie wlasciciele (bo jednak nie rodzice czy rodzenstwo) upodobniaja sie do tych inteligentnych, odwaznych i tolerancyjncyh czworonogow, ze z nich biora przyklad. Z mieszczuchow przeobrazaja sie w wielbicieli wiejskiej natury, z malkontentow – w zadowolonych z cieplego kata i pelnej miski czlonkow mieszanego towarzystwa. I to jest jeszcze jedno przeslanie tej niesentymentalnie pogodnej ksiazki, ze swiat, w ktorym ludzie wspolzyja (legalnie czy na kocia lape) ze zwierzetami jest byc moze najlepszym ze swiatow.


Pisze autorka w krociutkim przedslowiu: „Chcialabym takze, by w czasie lektury moich opowiesci o kotce Suzy kazdemu czytajacemu zrobilo sie przyjemneij i weselej”. Zapewniam, ze robi sie”.


Joanna Rostropowicz-Clark „O kotach (i psach) inaczej”. PRZEGLĄD POLSKI -NOWY DZIENNIK, (Nowy Jork) 9 maja 2003
*
„Suzy ma wielkie bursztynowe oczy i futerko koloru czekolady ze złotem. Jest głowną bohaterką „Podroży z moją kotka” Aleksandry Ziolkowskiej-Boehm. Kiedy autorka zaopiekowala sie opuszczonym kociakiem wiedziala o tych zwierzetach niewiele, dzis jest ich znawczynia i wielka admiratorka, dlatego „Podroze z moja kotka” sa pelne takze zabawnych i wzruszajacych historyjek o roznych innych znajomych mruczkach. I nie tylko – sporo miejsca zajmuja w nich psy, papugi, oposy i pewien krolik. (...) Chcialabym – pisze – aby ksiazka pokazala, jak wiele dobrego zwierzeta wnosza w nasze zycie i jak wzbogacaja swiat wokol nas. Aleksandra Ziolkowska, publicystka i pisarka, dala sie poznac jako wspolpracowniczka Melchiora Wankwoicza i redaktorka jego dziel. Obecnie mieszka w USA”.


„Kocie opowiesci”, GAZETA POMORSKA, Bydgoszcz, 18/19 stycznia 2003
*
„Nim staniemy się tworcami wlasnego swiata, musimy znalezc te ksiazke, która będziemy czytac wlasnie z luboscia i która pomoze nam w budowaniu naszego wlasnego swiata.


Taka ksiazka dla mnie okazaly sie „Podroze z moja kotka”. (...) Przeczytalem ja raz. Potem drugi. A i teraz odkrywam w niej cos innego. Cos nowego. Zwracam uwage na cos, czego poprzednim razem nie zauwazylem.


Kotka Suzy nie jest jedyna bohaterka tej ksiazki. Bo tez nie jest to klasyczne opowiadanie historii jednego kota. Znajdujemy w ksiazce prawdziwe historie prawdziwych zwierzat. Opowiadane przez prawdziwych ludzi. Czytajac kolejne strony ksiazki mamy okazje poznac przyjaciol nie tylko kotki Suzy, ale także przyjaciol i znajomych autorki tej jakze interesujacej ksiazki oraz jej meza, pana Normana Boehma. Nazwiska, z którymi się tutaj stykamy, dla wielu czytelnikow sa znane, i ich wlasciciele niejednokrotniew przez nich podziwiani.


Podroze czytelnika u boku kotki Suzy w samochodzie panstwa Boehm, poprzez pokazne obszary Stanow Zjednoczonych, czyta się z wielka przyjemnoscia, co jest niezmiernie istotne w trakcie naszych prob oderwania się od meczacej codziennosci. Krotkie, tematyczne rozdzialy sa bardzo dynamiczne i posiadaja bardzo wiele konkretnych informacji, ktore mogą wzbogacic nasze wiadomosci. Zas krociutkie historie losu zwierzat, w wielu przypadkach nakazuja nam zrewidowac wlasne postawy, w stosunku do zwierzat ogolnie. Czytajac te ksiazke, a bedac jednoczesnie w „posiadaniu” czworonoznego przyjacioela - domownika, możemy się czuc czlonkami wielkiej rodziny, rozsianej po calym swiecie. Ale „Podroze z moja kotka” to nie tylko opowiadanie autorki. To także indywidulane i osobiscie pisane przez jej przyjaciol i znajomych historie”.(...)


*** Podróże z moją kotką to doskonała karma dla umysłu, ale zarazem lektura momentami wzruszająca. Chwile wzniosłości rozładowują wplątane w narrację „witaminy humoru”, jak to nazywał Melchior Wańkowicz, w tym dowcipu męża autorki: Normana Boehma. Być może w tym połączeniu – rozumu, serca i humoru – jest metoda na wykrzesanie u czytelnika empatii oraz dania mu szansy zobaczenia świata zwierząt (domowych) i ich miłośników z innej niż „z góry” perspektywy patrzenia. Po książkę mogą śmiało sięgnąć tacy jak ja laicy w tej materii, bo otwiera na inną rzeczywistość, wzbogaca, uwrażliwia na sprawy zwierząt i w ogóle natury, ale przede wszystkim… bawi! Beata Bednarz, Moje podróże z kotką, "List do Pani" czerwiec 2021, nr 6 (296), s. 22. ***********
Walter Hofman, „Suzy, Czesiek i nasza Oxy”, TERAZ (Filadelfia) lipiec 2003
*
„(...) Aleksandra Ziółkowska-Boehm nie jest bynajmiej osobą skłonną do sentymentalizmu i obce są jej ckliwe uniesienia. Jej książka zawiera wiele krótkich a znamiennych portretów psychologicznych bliskich jej kotów i pełnych prostoty opisów związanych z nimi zdarzeń.(...)Ważne, że pani Aleksandra nie intelektualizuje i nie filozofuje bynajmiej, ona po prostu kocha koty i umie wciągnąć nas w ich losy, pokazać, z jakim wdziękiem wchodzą w domowe zwyczaje i rytuały, jak się adaptują i “poddają”, zachowując jednocześnie zupełną niezależność, co stanowi zagadkę ich bogatej psychiki. Zdumiewające wyczucie sytuacji przez koty świadczy o ich dużej inteligencji i niemałym takcie. Aleksandra Ziółkowska przedstawia kocie relacje z ludźmi bardzo wnikliwie, ona umie śledzić każde poruszenie kociego serca i umysłu, rozumie nawet wydawane przez nie dźwięki, utrzymuje bowiem, że głosy kotów wyjątkowo precyzyjnie oddają treść przekazywanej przez nie wypowiedzi. Czyżby przydawała kocim bohaterom nieco cech ludzkich? To już zależy od punktu widzenia.(...) Słusznie twierdzi pani Aleksandra, że ludzie kochający zwierzęta znają się i popierają na całym świecie. Owszem, bardzo łatwo zawierają międzynarodowe i międzypokoleniowe znajomości, bo zwierzątko jest nieomylnym znakiem rozpoznawczym. (...) O terapeutycznych właściwościach kotów słyszy się też dużo / wydzielają jony ujemne - twierdzą radiesteci), jest o tym również mowa w omawianej książce, której mocną stroną jest to, że autorka nie poprzestaje na własnych opiniach, zamieszcza bowiem w drugiej części aż 30 mini-opowiadań-zwierzeń, nadesłanych z Polski, Anglii, USA, Kanady. Warto przeczytać te opowieści miłośników kotów - są to chwilami zabawne, chwilami wzruszające historie, mówiące o tym, jak niezwykła, wręcz magiczna więź łączy kota z jego opiekunem, a losy ludzkie i zwierzęce splatają się w jedną nierozerwalną całość , będącą hymnem na cześć istnienia i wzajemnego przywiązania, trwalszego czasem, niż nasze krótkie życie ( kotów jeszcze krótsze, a szkoda...)


Krystyna Starczak-Kozłowska” Koty naszych marzen”, NOWY KURIER (Toronto),

sierpień 2003
*

"Są podobno takie kraje, gdzie kotom jakoś się udaje, gdzie kot się bardzo dobrze czuje, gdzie kota zawsze się szanuje" - napisał w wierszu Franciszek Klimek. To opowieść o jednym z nich”.


WPROST , 27 luty 2005 (Nr1160)

*
„To opowiesc uczaca nas milosci wobec braci mniejszych, tak poniewieranych w ludzkim swiecie. Suzy - kotka Ziolkowskiej – ma szanse stac się slawan bohaterka literacka niczym jej psia siostra Lessie”.


Leszek Zulinski „Jak bociany..”,GLOS-THE VOICE (Nowy Jork), marzec 2005


.


Aleksandra Ziolkowska-Boehm dziennikarka i pisarka zaslynela jako autorka „Podrozy z moa kotka”. Suzy tytulowa kotka zgrabnie wskoczyla do literatury wskakujac do smaochodu pisarki. Ta zawsze przychylna zwierzetom postanowila się nia zajac. Przy okazji odkryla nieznany swiat, pelen wrazliwosci i uroku. Ksiazka spodoba się nie tylko milosnikom zwierzat”.


(MST) GAZETA KRAKOWSKA, dodatek: Imprezariusz Krakowski, 01-04-2005


Dz../Nr 76
*
„ (...)Jedno jest pewne, czytając ksiązki A.Ziółkowskiej-Boehm, zawsze można liczyć na: piekno słowam zyczliwośc do świata i częstom obcowanie z pieknymi kartami historii Polski.


W czasie takich wydarzeń jak relacjonowany wieczór autorski, bywa, że istotne jest nie tylko to, co było. W tym przypadku, wielką luką, wręcz „czarną dziurą”, był brak napietnowania bohaterki wieczoru za jej zdradę psów na rzecz kotów. Tak jak nie trzeba udowadnać wyższości Świąt Bożego narodzenia nad świetami wielkanocnymi, tak nie ma sensu udowadnianie wyższosci psów nad kotami. Na stronach niezwykle popularnej w Polsce wydawanej w krótkim czasie dwukrotnie, „Podrózach z moją kotka”, autorka sama przyznaje, że kiedyś bliskie jej były: Bari, Aza, Pstka i Dupek. Psy, oczywiście, piekne, mądre i wierne stworzenia. Całe zło zaczęło się wraz z pojawieniem Suzy, czyli kotki. O dalszych „dziejach grzechu” nawet nie chcę mówić”.(...)


Edward Sołtys, Troskliwy powiernik, GONIEC (Toronto) Nr 22 (77) 3-9 czerwca 2005.
*


(...) Ostatnio trafilam, coz za luksus – czytac dla samej przyjemnosci. Autorka: Aleksandra Ziolkowska-Boehm, tytul: Podroze z moja kotka. Rzecz o kotach i ludziach, którzy koty kochaja. A ze sa to wspaniale i wielkie milosci nie sposób było w niemym szeregu ksiazke odstawic.


Kotka Suzy – tak się wabi glowna bohaterka opowiesci – jest o tyle wyjatkowa, ze kocha podroze (koty zazwyczaj jej nie znosza). Wiec przemieszcza się ze swoimi panstwem po calych Stanach, Meksyku, Europe, Kostaryce. Podroze były dlugie, noclegi wypadaly w hotelach, Suzy miala swoje spacery, choc z wyrazna ulga, po powrocie powitala osiadly trub zycia. Na koniec podrozuje ze specjalnym biletem wielkim Boeingiem, wpatrujac się kocimi oczami w twarze podrozujacych, by wyladowac na warszawskim Mokotowie, potem w Lodzi, Sandomierzu czy Krakowie. Gdy syn autorki dowiedzial się, ze kotka pojedzie do Polski ostrzegal: Mamo, uwazaj, nie zabieraj kota do Polski, pomysla, ze jestes „eccentric”, czyli upraszczajac – ze w Ameryce zdziwaczala. Pisarka jednak niewiele się dobrymi radami przejmuje, wierzac, ze spotka w kraju ludzi rozumiejacych ja, jak i tych, którzy będą z niej zartowali.


Od Ziolkowskiej wiele dowiadjemy się nie tylko o kotach, ale i o ich wlascicielach (...) Autorka, mimo ze unika uszczypliwosci (te przeciez dookoła same plenia się jak chwasty) pod adresem kraju, który stal się jej druga ojczyzna, odnotowuje jednak, ze niektórym zwierzetom w USA powodzi się znacznie lepiej niż ubogiom mieszkancom tego kraju, nie mowiac o bezdomnych (...). Uroku zaproszeniu w koci swiat dodaja pelne humoru, rozsypane po calej ksiazce rymy krakowskiego poety, Franciszka Klimka (...)


Hanna Karp: Zaproszenie w koci swiat, OPCJA NA PRAWO, Nr 6, 2005, str.59-60.


*
„Autorka w „Ulicy Zolwiego Strumienia” wiele stron poswieca zwierzetom, ale dopiero jej ksiazka „Podroze z moja kotka” pokazuja milosc i zrozumienie „braci mniejszych”, a szczególnie kotow”.


Agnieszka Buda-Rodriquez: Spotkanie z dr Aleksandra Ziolkowska-Boehm ,GONIEC, Toronto, 8-14 lipca 2005
*
(...) „Po zamknieciu ksiazki, pelnej ciepla, lagodnosci i mruczenia, cisnely mi się na usta dwa pytania. Po pierwsze: kto jest bardziej ludzki – czlowiek, czy może jednak kot? Po drugie: kto wlasciwie się kim opiekuje? Czlowiek kotem? Czy może raczej jest na odwrot?


Polecam podroze z moja kotka w szczegolnosci tym, którzy kiedykolwiek zastanawiali się nad odpowiedzia nad ktores z tych pytan. Jets bowiem optymistyczna i bnardzo, ale to bardzo kocia”.


IlaydeMoonight „Mala koteczka z Teksasu..BiblioNETKa.pl. 

*



Balsam na serce nie tylko miłośnika kotów



Jaka to śliczna książeczka! Jest jak ożywczy powiew świeżego powietrza!

Autorka opowiada. Nie: przedstawia, opisuje, relacjonuje; nie, po prostu opowiada o swoich zwierzętach, przede wszystkim o kotce Suzy i kocurku Claudzie, ale też o dokarmianych kotach, oposach, szopach, ptakach, wiewiórkach, o zwierzętach przyjaciół i znajomych. Czytam i nie mogę wyjść z miłego zdumienia, że gdzieś istnieją tacy ludzie i takie podejście do zwierząt na szeroką skalę. Inna planeta, inny świat – to oczywiste, że zwierzę jest członkiem rodziny, nikt się nie dziwi, że pies czy kot śpi z człowiekiem w łóżku, nie oburza, gdy kot położy się na stole; że dokarmia się wolno żyjące zwierzęta; że próbuje się znaleźć dom, jak najlepszy, dla błąkających się bezdomnych kotów; że gdy czworonożny członek rodziny umiera (nie zdycha! Przyjaciele nie zdychają i nie trzeba tego nikomu tłumaczyć!), to płacze się po nim i odczuwa żałobę. Oczywiste jest, że jeśli nie można zabrać futrzastego przyjaciela ze sobą na wakacje, to się nie wyjeżdża. Gdy przyjmuje się go pod swój dach, bierze się z pełną odpowiedzialnością pod uwagę jego obecność w swojej codzienności. A pisząc kartki czy listy do znajomych, końcowe pozdrowienia przesyła się od wszystkich, wymienionych z imienia, członków rodziny.

Ziółkowska-Bohem pisze w wstępie i w zakończeniu swojej książki, że kieruje ją do członków tego klubu, do którego należy i ona sama – do miłośników zwierząt. Ludzi takich spotyka wszędzie, również podczas licznych podróży, gdy właśnie obecność kota (lub kotów) sprawia, że pomagają, wspierają, darzą dobrym słowem. W Stanach, gdzie autorka wraz z mężem-Amerykaninem mieszka od lat, nikt nie dziwi się, że podróżują oni z kotami i całym niezbędnym dla nich wyposażeniem; jednak gdy pierwszy raz lecieli z Suzy do Polski, syn ostrzegł ją: „Mamo, uważaj, nie zabieraj kota do Polski, pomyślą, że jesteś »eccentric«, czyli, upraszczając, że w Ameryce zdziwaczałam”. Ot, różnice kulturowe!

Jeszcze jeden aspekt życia w Stanach zwrócił moją uwagę: domy opieki społecznej, domy starców mają swoje koty-rezydentów, mieszkańcy lepiej się czują, gdy mogą obcować z przyjaznymi zwierzętami. Psy pomagają w terapiach rehabilitacyjnych po różnych urazach, ale także w leczeniu chorób psychicznych, w demencjach, a ponadto w programach resocjalizacji więźniów. Z dobrym skutkiem. „W Seattle są specjalne szkoły psów przeznaczonych do pracy w szpitalach w Los Angeles, Mount Sinai w Nowym Jorku, Centrum Medycznym w Richmond w Wirginii. W Teksasie używa się zwierząt w leczeniu małych pacjentów po poparzeniach, pacjentów z Alzheimerem. Oblicza się, że 600 szpitali na terenie Stanów Zjednoczonych używa zwierząt do rehabilitacji pacjentów”. Inny świat.

Książeczkę wzbogacają piękne wiersze autorstwa krakowskiego poety Franciszka Klimka, notabene znanego kociarza. Purystom językowym mogą przeszkadzać liczne anglicyzmy – autorka często cytuje maile wymieniane z przyjaciółmi, swoje i męża rozmowy z kotami, widać, że łatwiej jest jej użyć słowa angielskiego niż szukać polskiego odpowiednika; w przypadku całych zdań, na przykład wypowiedzi Normana, tłumaczy je na polski; pojedyncze słowa pozostawia. Na początku trochę mnie to drażniło, potem przestało. Atmosfera książki jest tak przyjazna zwierzętom, przesłanie tak szczytne, że przestałam zwracać uwagę na drobiazgi.
„Podróże z moją kotką” wprawią każdego miłośnika zwierząt w dobry humor.

Maryla Lorentowicz, Balsam na serce nie tylko miłośnika kotów, Biblionetka, 2 lutego 2012
*
Klaudiusz Wielogorski 2002.11.22
Prześliczna książka i pełna wzruszeń
Książka mnie zachwyciła, jest napisana niezwykłym, pełnym uroku językiem z miłym dystansem. Bez pretensjonalności, jaka może sie pojawić przy pisaniu o własnym zwierzęciu. Zrobiło mi się, jak zapowiada autorka, milej i przyjemniej w czasie jej lektury. Nie mam kota, mam w domu psa. Ale nabrałem życzliwości do kotów. Bardzo mi się podobały opowieści o papugach. W sumie - wspaniała lektura i prezent na zimowe wieczory i lektura pod choinkę.

*



Joanna Nowakowska 2003.01.03
Dobry opis stosunku ludzi do zwierzat
Przeczytałam książkę wciąż na nowo się zadziwiając. Książka jest naprawdę cudowna. Ile możemy się z niej nauczyć o stosunku do zwierząt. Wspaniały przykład amerykańskich schronisk i ich dbałości o czworonogi. W Polsce lubi się pisać o dziwactwach Ameryki, a przecież to, jak tam się dba o bezdomne czworonogi jest piękne i warte naśladowania. Czy my kiedyś jako społeczeństwo dojrzejemy do tego, by traktować zwierzęta po ludzku (i siebie nawzajem także)? Jak mądre powiedzenie Gandhiego, że wielkość kraju mierzy się jego stosunkiem do zwierząt. Chciałabym, by w Polsce nie było bezdomnych ludzi, ale i nie było biednych bezdomnych zwierząt. Zwierzęta same sobie nie pomogą, same sobie nie zgotowały swojego losu. Dlatego chciałabym, by w każdym domu znalazło się zwierzę, które byłoby tak cudowne, jak kotka Suzy i niosłoby radość. Uważam, że zwierzęta wypełniają nam pustkę wieczorów, pustkę nawet w domach pełnych ludzi. Dlaczego w Polsce zimą nie otwiera się okienek w piwnicach, do czego nawołują niektórzy bezskutecznie, by mogły w nich ogrzać się zziębnięte koty? Przecież, dzięki kotom nie mamy w miastach szczurów!




www.Amazon.com


charming, June 27, 2003







Reviewer: Allen Miller from Spring, Texas


KSIAZKA PELNA INFORMACJI, CIEPLA I WDZIEKU. KOTY SA WSPANIALE !
The book is full of information, lovely stories and charm. Cats are wonderful!


*

Przecudna, mądra opowieść o tym jak znajomość ludzi i kotów może z początkowej obojętności ewoluować w przyjaźń i miłość. W książce wyraźnie jest pokazane, że pomoc jaką możemy dać kotom nie jest trudna. Co więcej – nie jest dużym wyłomem w życiu człowieka, który darzy Koty uczuciem. Polecam:)
Blog: Z pamietnika prowincjonalnej nauczycielki, 3 marca 2009

http://www.prowincjonalnanauczycielka.pl/2009/03/aleksandra-ziokowska-boehm-podroze-z.html

*


FRAGMENTY LISTOW


„Sliczny kawalek o podrozniczce-automobilistce Suzy. Kto wie, a nuz dolaczysz do pisarzy takich, jak Karel Capek, Kipling, London czy Dygasinski lub niezapomniany Grabowski z Pucem i Bursztynem, a wiec literatów slawiacych urok i wdziek zwierzecia u boku. Ow fragment dowodzi, ze masz odpowiednie wyczucie sprawy, czy raczej ten zmysl czulej obserwacji. Oby tak dalej i obficiej !".


Szymon Kobylinski, 26 wrzesnia 1999


*


''Od razu zaczelam czytac w autobusie, tak ze przegapilam przystanek i musialam sie wracac dobre pol kilometra. Czyta sie naprawde swietnie.


Pani opowiesc o Suzy wciagnela mnie od pierwszych zdan i mam za soba kilka rozdzialow. Jak to przyjemnie utozsamiac swoje wlasne przezycia kocie z przezyciami innych wlasicicieli. Ile tam podobienstw! Toz to niezly material dla naukowca, bo te same zachowania kotow pojawiaja sie u roznych wlasicicieli. Ale kto to kiedy czytal w podreczniku biologii, ze koty rozmawiaja, tesknia, sa nonszalanckie, uwazaja sie za bogow, obrazaja sie, zadaja od wlascicieli asysty przy porodzie? A przeciez koty takie wlasnie sa!


Jak to milo odczuwac to tajemne porozumienie z innymi milosnikami kotow. Tylko my naprawde wiemy, co Pani ma na myslu piszac „wzielam ja w ramiona", wrecz czujemy ten puchaty, cieply kawal futra wtulajacy sie w nasze ramiona. Tylko my rozumiemy, co Pani ma na mysli opisujac rozne zachowania swojej kocicy i zachowanie swoje wlasne i meza. Bo to prawda, ze my, wlasciciele kotow, mamy troche nie po kolei w glowie. Gadamy z tymi kotami, traktujemy je jako bogow. Czesto Maciek pyta mnie: mamo, kogo bardziej kochasz - kota czy mnie? A ja drocze sie i odpowiadam: nooo...oczywiscie...ze..kota. A potem szybko dodaje: ciebie, ciebie kocham.. ale tylko troche! Maciek puka sie w czolo, gdy widzi jak w chlodny dzien okrywam cieplym szalem zwinieta w klebek Czarna, jak jej czasem podgrzewam mleko wyjete z lodowki (!) albo scielac lozko klade dwie poduszki - jedna dla siebie, druga dla kota...


Jezyk Pani ksiazki - pelen energii i ciepla, szacunku i zyczliwosci dla opisywanego swiata. Swietne, zabawne dialogi. To cos wiecej niz tylko opowiesc o zwierzetach i ich wlascicielach. To opowiesc o pewnej wizji swiata, i nalezytym traktowaniu otoczenia, nie tylko zwierzat, ale i ludzi. O tym, czym jest szczescie, prawdziwe porozumienie miedzy kobieta i mezczyzna (i ich kotem). Bo ze sposobu, w jaki Pani opisuje Normana, widac bardzo dobre relacje miedzy Wami i otoczeniem. Pczeciez tylu jest mezczyzn, ktorzy nie zawracali by sobie glowy jakims „glupim, smierdzacym kotem czy psem, ktorych miejsce jest na dworze".


Zajrzalam tez na koniec ksiazki. Cos niecos przeczytalam. Opowiadanie pana Szymona Kobylinskiego wspaniale. Usmialam sie niesamowicie z goralskiej historii, inne teksty zdazylam tylko przejrzec. Bardzo trafione zamieszczenie wiersza Szymborskiej. Nobel naprawde zasluzony, chocby za ten jeden wiersz, tak wspaniale napisany z perpektywy kota. (...)


Malgorzata Litwin, Torun, 14 listopada 2002


.
"Uwielbiam takie ksiazki! Jednym z moich ukochanych autorow jest Gerald Durrell. Jest znanym przyrodnikiemi dzialaczem na rzecz ochorny zagrozonych zwierzat na ziemi. O swych staraniach w tej sprawie, podrozach, przygodach i przyjazni ze zwierzetami pisze rozkoszne ksiazki - prawdziwa radosc z czytania.


„Podroze z moja kotka"sprawily mi tylez samo radosci, a moze jeszcze wiecej, bo odnalazlam na tych kartach znane mi osoby i zwierzaki. (...)Tak cieplo i serdecznie piszesz o Suzy i Claudzie, oraz innych zaprzyjaznionych zwierzakach, ze az chce sie pogrzac w tym kregu przyjazni. Rozne fragmenty waszych wspolnych losow nasunely mi mysl, ze Ty i Suzy po prostu sie przyjaznicie, i tak naprawde ta ksiazka powinna nosic tytul - „Moja przyjaciolka Suzy". Jak na przyjaciolke przystalo jest aprobujaca, wyrozumiala, skora do zabawy, radosci i babskich ploteczek. Scena, gdy obie przy oknie oprychujecie i ofukujecie obce koty doprowadzila mnie do wybuchu smiechu! Juz to widze oczyma wyobrazni!


"Podroze z Suzy"i "Ulica Zolwiego Strumienia" maja podobny, cieply, serdeczny klimat - to ulubione ksiazki takze mojej Mamy (i wielu znanych mi osob!) (...)


Renata Durda, Warszawa, 12 listopada 2002


.


„Jakaz cudowna i madra ksiazka! Te wszystkie zwierzaki sa doprawdy jak ludzie – troche od „nas” inni, ale kazda i kazdy z osobowoscia, uczuciami – i inteligencja! No i dwunogi przy nich robia sie lepsze. A przy okazji tyle ciekawych losow, z Pani wlacznie, jesli nie na czele. Czytam do poduszki na lepsze sny”.


Joanna Clark, Princeton, NJ, 6 grudnia 2002


.


„Szczególnym dla mnie darem bylo listopadowe – za posrednictwem radia 

– obcowanie z Pania. Sluchalam i nagrywalam, by móc wracac do tych tak 

bogatych w tresci wypowiedzi. Od rana zabiegalam o kupno „Podrozy z 

moja kotka”. Kupilam dla siebie i sióstr, bo jestesmy rodzina „psubratów” i 

kotów. Celebruje czytanie tej ksiazki porównujac zachowanie naszych kolejnych pupilów (...)”.


Halina Szyszko, Lódz. 10 grudnia 2002


.
„Bardzo ciesze sie to Twoja kocia ksiazka! Tak dobrze uchwycilas tyle ogolnokocich szczegolow ich zachowania sie, te kocia „esencje”. Wszedzie sa niezbite przyklady tego, co jedna kanadyjska autorka (Barbara Gowdy) powiedziala o zwierzetach (w tym wypadku, o ile sobie przypominam, o sloniach): ”They have feelings”. (...) Wszyscy, ktorzy opiekowali sie kotami przez przypadek i na poczatku bez entuzjazmu, po pewnym czasie ze zdziwieniem przekonuja sie, ze kot wkradl im sie do serca i owladnal ich uczuciami” (...).


Grace Kopec, Toronto, 20 grudnia 2002


.


„It is great reading, very relaxing and very amusing. You have become an 

expert on cats and are giving free advice to everyone. It certainly is a 

different "trave" book from John Steinback's "Travels with Charlie" of many years ago” (...).


Danuta Batorska, Santa Paula, California, December 30, 2002





.


„Pani ksiazka moze zmieni nasza opinie o kocim charakterze do tych,


skadinad, milych zwierzatek, szczegolnie kiedy sa mlenkie i zabawne. W


domu rodzicow w mieszkaniu kotow nie bylo, ale bieglismy - dzieci –


kiedy dowiadywalismy sie, ze sa nowonarodzone kocieta gdzies w stodole


lub oborze. Sprawialy nam wiele uciechy”.


Zdzislaw Starostecki, Sarasota, Floryda, 31 grudnia 2002
.
*


„Ksiazka jest cudowna i wielokrotnie dla mnie zadziwiajaca”. 

Alicja Janiszewska, dyrektor schroniska Na Paluchu,Warszawa, 2 stycznia 2003

*
„Zlapalam sie zaraz za czytanie „Podrozy z moja kotka” i stwierdzam, iz 

trudno sie oderwac od tej lektury. Dla czlowieka, ktory jest wrazliwy na 

los nie tylko zwierzat, ale w ogole istot zyjacych, jest to ksiazka optymistyczna, ukazujaca  cudowne relacje miedzy „naczelnymi” i roznymi pomniejszymi stworkami, niejednokrotnie zaleznymi od czlowieka. Suzy to naprawde urocza kotka, ma fascynujace oczy, co widac na okladce i na zdjeciach.(...) Doskonalym dla mnie jest cytowana opinia o narodzie 

Mahatmy Gandhiego, ktory byl szczegolnym czlowiekiem, i kolejno  

umieszczenie tekstu na temat zwierzat w Indiach (...)”.


Gryzelda Markiewicz-Studzinska, Lodz, 6 stycznia 2003


*


„Nasi czytelnicy z pewnoscia rozchwytaja ta tak pogodna beztroska i 

dowcipna ksiazke (...)”.


Stefan Wladysiuk, Biblioteka Polska w Montrealu, McGill University, 

8 stycznia 2003


*


„Ksiazke przeczytalem jadac pociagiem do Wroclawia. Bardzo, bardzo sympatyczna lektura, serdecznie tej ksiazki gratuluje. Ciesze sie bardzo, ze jest tam tez historia Maxxie i Milo (...)”.


Witold Skrzypczak 15 stycznia 2003, Houston,Texas - Wroclaw


*


„Opowiesci Pani o kotkach, pieskach, oposach trafialy prosta droga do naszych serc. Teraz jestesmy pewne, ze przynalezymy do olbrzymiej i troche szalonej rodziny ludzi, ktorzy kochaja i rozpieszczaja swoje pupile. Nie ma sie czego wstydzic. Nie jestesmy sami! Suzy nie tylko jest urocza, ale wydaje sie byc Pani prawdziwa przyjaciolka. Nie opuszcza Was nawet w najdluzszych podrozach, choc podobno koty wolą znajome kąty! Kuba wyszedl przystojnie na zdjeciu. Opowiesc o o nim zawarta w ksiazce spowodowala, ze nasz zwierzak nas uniesmiertelnil (...)”.


Alicja Futyn, Allentown, 17 stycznia 2003


*


„O ksiazce jest w Houston glosno, jestesmy z niej wszyscy bardzo dumni. Ludzie pokazuja sobie wzajemnie fragmenty ksiazki, w ktorych o nich opisujesz, wzajemnie sobie czytaja, atmosfera jest naprawde wspaniala. To tak jakby czesc naszej historii rodzinnej zapisana na zawsze w literaturze.


(...) Dr Zbigniew Wojciechowski, Houston, Texas, 21 stycznia 2003


*
„Zaczytuje sie z radoscia i sympatia wielka, to taka piekna, ludzka historia, szczegolnie jakos u nas w Polsce, gdzie wciaz zwierzeta sa tematem do konca nie ujetym i traktowanym jako sprawa prywatna.(...) Ksiazka zostawia wspaniale, takie wazne, lekkie wrazenie ladu, swiata slonca i dobroci mimo roznych histori. Jest to rzeczywiscie madra opowiesc o ludziach poprzez ich zwierzeta (no, niech bedzie, w wiekszosci koty). Ciesze sie na nia i ilekroc podgryzaja jakies smuteczki lubie sobie  przeczytac z niej jakas „historie”.(...).


Krzysztof Koehler, Krakow, 3 luty 2003


.*


„Urocze opowiesci o zwierzetach, ktore i w naszych sercach zajmuja miejsce wyjatkowe. Gratuluje pomyslu! (...)” 


Prof. dr Jan Miodek, Wroclaw, 6 luty 2003
*
.
„Ksiazka o Pani przeslicznej kotce jest mi wyjatkowo bliska z prostej przyczyny, moja kotka jest jak prawdziwa pieknosc, bialo-rudoczarna, ma piegi i nazywa sie Latka. (...)


Barbara Janiec, Warszawa, 19 luty 2003

.
„Ksiazka jest pelna wdzieku i interesujaca. Chwilami nie ma sie wrazenia, 

ze to mowa o zwierzetach (...)”. „Ze wszystkich zwierzat zawsze najbardziej lubilam koty, bo ucza ludzi jak byc czlowiekiem. I ksiazka „Podroze z moja kotka” to potwierdzila”. (...).


Cezaria Iljin-Szymanska, Warszawa, kwiecien 2003


.
„Ksiazka „Podroze z moja kotka” jest taka mila i pogodna, jej czytanie koi moj bol rozlaki z zona... Chce napisac, ze niektore wybrane rozdzialy czytalem zonie – gdy juz sama czytac nie mogla. Sluchajac - miala mimo bolu i swego cierpienia - wiele razy usmiech na twarzy (...)”.


Antoni Golanski, Lódz, 6 kwietnia 2003


.
„Przeczytalem „Podroze z moja kotka” – swiat zwierzat jest bardzo ciekawy!”


o..Marian Lubelski, paulin, przeor Jasnej Gory, Czestochowa 12 kwietnia 2003
.


„Ksiazka Pani „Podroze z moja kotka” jest wspaniala, zreszta jak wszystkie inne. Ta  ksiazka to „miód" dla wszystkich milosnikow kotow, psow i innych zwierzat. (...)


Krystyna Wnuk, Warszawa, kwiecien 2003
.
„Pani ksiazka stala się dla mnie pewnego rodzaju poradnikiem, bowiem od pol roku opiekuje się 9-miesieczna kotka Zuzia. Oprocz Zuzi moje wnuki maja dwuletniego kroliczka Hyzia, który jest najszczesliwszy, gdy jest glaskany. (...) Odkad moje wnuki maja kotke Zuzie, kazde spotkanie rodziny zaczyna się od opowiesci o przygodach Zuzi, która jest zakochana w kroliczku Hyzy i jest najszczesliwsza, gdy znajduje się w poblizu niego. Zuzia miauczy pod zamknietymi drzwiami pokoju Hyzia, a gdy ja wpuszcze do niego – kladzie się na grzbiecie, lize sobie brzuszek i usmiechajac się zaczepia Hyzia lapka, Ponieważ Hyzio zachowuje się obojetnie, wychodzi z pokoju obrazona. Ostatnio Hyzio zaczal przybiegac do Zuzi i loizac jej lapki, ale ponieważ nie potrafi bawic się tak, jak kotki (mama Zuzi, siostra i ciocia), Zuzia często jest zasmucona. (....).


Krystyna Koniecka, Gliwice, 6 lipca 2003








„Pani ksiazke przeczytalam w dwa dni (tak bardzo mnie pochlonela). Bardzo mi się podobala – była jednoczesnie zabawna i bardzo wzruszajca, i jak wszystkie Pani ksiazki – wspaniala.”


Ilona Kowalska, Czestochowa, 20 sierpnia 2003
.
„Zyjemy na granicy czulosci i rozpaczy, która sami sobie stwarzamy, a brak nam tego, czego ucza nas koty, co tak pieknie pokazalas w swojej ksiazce, ich wiernosc, przywiazanie przy calkowitym poczuciu wolnosci. Mnie ksiazka Twoja sprowokowala do wspomnien o roznych naszych zwierzakach z roznych czasow”


Cezaria Iljin-Szymanska, Warszawa, 15 sierpnia 2003-08-28


.


„Nie powinszowalam Ci Twojej uroczej ostatniej ksiazki. Dwa interesujace aspekty: poprzez zwierze dajesz wglad do zycia codziennego, domowego rodziny, cos co nie latwo zapisac. No i wywolujesz to dziwne "dopisywanie sie" entuzjastow, jak zrzutki znajomych, ktore wlaczasz, jak ostatnia recenzja Hofmana. Wydalabym to luksusowo jako pamietnik przyjazni. Opowiadanie o bialej papudze powinno wyjsc jako ksiazeczka
dla dzieci. To o Barszczewskiej tez mogloby byc b. udziwacznione, to znakomity
material. Widzisz, przeczytalam. I zadnych kotow Ci nie wsadzam”.
Regina Gorzkowska, Filadelfia, Pensylwania, 7 wrzesnia 2003


.
„Może to nie przypadek, ze Pani piekny stosunek do zwierzat to wlasnie wlasciwa sprawa Korczakow, ktorzy nad tarcza w klejnocie maja srebrnego psa w zlotej czarce” (...).


Mec.Stanislaw Szczuka, Warszawa 2 pazdziernika 2003






„W Pani wzruszajacej ksiazce znalazlem wiele sytuacji i mysli, które zawarlem w moich wczesniejszych wierszach, co swiadczy o tym, ze mamy identyczne spojrzenie na koci swiat. Posylam Pani wierszyk „Powiedz mu”, który – gdybym go nie napisal w ubieglym roku – napisalbym teraz po przeczytaniu jednego z rozdzialow Pani ksiazki. Natomiast jest Pani duchowa wspolautorka drugiego zalaczonego wiersza, bo napisalem go po otrzymaniu od Pani e-maila, w którym podala mi Pani jego tytul: „Koty zblizaja ludzi”. Gdyby Pani pisala kolejna opowiesc o kotach – będę zaszczycony, jeśli wspomni Pani o moich – wszystko, co napisalem i napisze jest do Pani bezwarunkowej dyspozycji. (...Przy jakiejs okazji – prosze przekazac moje uklony pani Carol Dutton, z wyrazami usmiechnietego uznania za przepis jak podawac kotu pigulke. Rewelacyjny. Powinna napisac cos w rodzjau podrecznika pt.”Jak sobie radzic z kotem w roznych sytuacjach” – dla milosnikow kotow majacych poczucie humoru (bo jak postepowac z wlascicielem, koty już wiedza). Slowo „wlasciciel” jest tu niestosowne, ale potoczne”.


Franciszek Klimek, 26 listopada 2003, Krakow


Franciszek Klimek Dla Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm





Koty zbliżają






Trochę żal, że niektórzy


tej reguły nie znają,


cudownym sposobem


koty ludzi zbliżają .





Nie zawsze i nie wszystkich,


nie zawsze chcą, lub mogą,


ale swym kocim sercem


czują kiedy i kogo .





Niechaj nad tą zagadką


raczej nikt się nie trudzi,


czy to lepiej dla kotów,


czy to lepiej dla ludzi .





Lecz jest taka myśl płocha


(albo fakt niewątpliwy) :





Kogo kot nie pokocha


rzadko bywa szczęśliwy.


Franciszek Klimek


Inspiracja : Aleksandra Ziółkowska-Boehm





Podróże z kotką





Pan czasem wyjeżdża służbowo,


co sprzyja domysłom i plotkom,


lecz panu wierzymy na słowo,


że pan podróżuje z kotką .





Niekiedy się podróż przedłuży,


(gdy w planach zdarzają się zmiany)


i czasem pan wraca z podróży


troszeczkę podrapany.





Nie bardzo widoczne te rany,


nie grozi mu też stan zapalny,


my takie objawy już znamy,


przy kotce to efekt normalny.





I jeden fakt tylko zakłócił


sielankę na ogół pogodną :


ostatnio, gdy pan właśnie wrócił,


małżonka przyjęła go chłodno





i ledwo wejść zdążył do środka


usłyszał – po dniu pełnym wrażeń :


- Dzwoniła już dziś twoja k o t k a ,


że pomyliłeś bagaże . .









Subj: Fwd: Fwd: Do Pani Aleksandry Ziólkowskiej-Boehm, autorki."Podrózy z moja kotka"


Sz.Pani Aleksandro!


Udalo mi sie kupic Pani ksiazke. Jest w niej tyle madrej milosci do kotów i innych zwierzat, polegajacej na odpowiedzialnej trosce i opiece nad nimi. I nie tylko nad scisle wlasnymi, ale tymi bezdomnymi, co dla mnie bliskie jest bohaterstwu. Przy tym tak wspaniale potrafila Pani podpatrzec kocie zachowania i znakomicie odczytac psychike tych cudownych, madrych zwierzat, przywiazuj±cych sie do ludzi - nie do miejsca - jak falszywie oceniaja niektóre osoby, nie majace pojecia o naturze kotów. Podam przyklad: moja przyjaciólka Iza od lat przygarniala male, znalezione kotki i - po odchuchaniu - znajdowala im dom. Jeden z jej podopiecznych trafil do mnie. Czesto go odwiedzala, az raz nie bylo jej przeszlo pól roku. Gdy sie zjawila kotek "zwariowal". Skakal, krzyczal, plakal, robil jej wymówki, skarzyl sie, zalil, mruczal i przymilal. Dlugo trwalo uspokojenie go. Czestsze wizyty zostaly wznowione, a kotek zawsze wital swoja pierwsza opiekunke czule i wylewnie, wybiegajac na dzwiek jej glosu na schody. Ale wszystko odbywalo sie juz ciszej i spokojniej. - Bo "kot przywiazuje sie do miejsca..." - twierdza "znawcy".


Polecam Pani - oprócz wiersza Wislawy Szymborskiej "Kot w pustym mieszkaniu", za który - za ten jedyny - dalabym Jej Nobla - liryczne, dowcipne wiersze kochajacego koty Pana Franciszka Klimka. Drukuje je w "Kocich sprawach" i wydal dwie ksiazeczki.


Bardzo serdecznie Pania pozdrawiam i Pana Normana - autora listy wymagañ dla potencjalnych opiekunów dzieci Suzy oraz Suzy i Clauda.


Lidia Kidawa z mezem
oraz 
Madralina-Malwina ur.1992 r.,

Sobótka-Zywia ur.1995 r.,

Kumpel-August ur.1996 r.
*
*
„Wlasnie skonczylam lekture „Podrozy z moja kotka”. Dostarczyla mi wielu wzruszen, usmiechu, a przede wszystkim ciepla w sercu. To pieklne, moc się zaliczac do grona osob ptzyjaznych braciom mniejszym, wrazliwych na ich los. Swiecie wierze, ze nasz stosunek do zwierzat najlepiej swiadczo o tym, jakimi jestesmy ludzmi. Im lduzej zyje i obserwuje, tym bardziej utiwredzma się w przekonaniu, ze ludzie dobrzy dla zwierzay sa dobrzy dla innych ludzi. Nie maja klapek na oczach i chlodu w sercu. A jako belfer przekonalam się, ze można w mlodym czlowieku pobudzic struny wspolodczuwania, wrazliwsoci i odpowiedzialnosci.


Lektura ksiazki wywolala we mnie fale wspomnien i refleksji. Pozwoli Pani, ze się nimi podziele. (...) Dziekuje za bratnie serce i piekne pisanie nie tylko o ludziach. Mam nadzieje, ze Suzy ma się dobrze pod kazda szerokoscia geograficzna. Serdecznie pozdrawiam moja ulubiona Autorke, Jej Panow i zwierzyniec”.


Grazyna Bankowska, Warszawa, 15 czerwca 2004





„Podroze z moja kotka” jest wspaniala. Przeczytalam ja jednym tchem. Powina być lektura mlodziezy, może byloby wiecej serca dla zwierzat. Również rozmawiam z moimi pieskamni, potrafia duzo zrozumiec. Mam dwa kundelki (jest to mój czwarty i piaty pies ze schroniska).(...)”.


Janina Sulkowska, Szczecin 23 czerwca 2004








"Wiersze Klimka wspaniale sie czyta"


Iwo Jankowski, Chicago, 20 stycznia 2005





"Wiersze Klimka sa jakby stworzone do tej ksiazki."


Aldona Kubikowska, Warszawa, 24 stycznia 2005



.


"Drugiemu wydaniu urokowi dodają wiersze, pisane specjalnie pod książkę i autorkę, zresztą bardzo ładne".


Jerzy Stankiewicz, Lubin, 24 stycznia 2005


.


"Wiersze p.Klimka nadaly wszystkiemu nowego kolorytu i swiezosci".
Hanna Karas, Warszawa, 31 stycznia 2005





.


"Podoba mi sie, ze Klimek napisal wiersze specjalnie do tej ksiazki. Myslalam wczesniej, ze te wiersze po prostu juz mial napisane".
Miroslawa Palaszewska, Warszawa 1 luty 2005





'Podróże z Kotka' przeczytam od ręki...Wzruszające, i jest tam o mnie! Nic a nic nie rożnie się od 'ludzi kręgu'.


Będąc małą, zaniedbaną przez dorosłych dziewczynką z warszawskich bloków, uciekałam w świat zwierząt, Moj album dziewczęcia lat 6 nie był z aktorkami tylko ze zwierzętami, a motto na nim - Nieczułego na niedole zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy.


Jak sięgnę pamięcią to ratowali wszystko co się rusza, a koty w szczególności. Świat dorosłych krzywił się - Wujek Lolek niezmiennie powtarzał, że nic tylko stara panna zostanę. Jej jak ja się bałam tych słów...bo zaraz po nich wszyscy się ze mnie śmieli.


Nikt, nie zadawał sobie trudu, aby zauważyć, ze dziecko uciekające do piwnicy, gdzie jego koty, było samotne! Ale kto myślał o psychologii dziecka? Nikt.


Pani Aleksandro, książka czekoladowej Suzy i kumplach sprawiła mi Pani ogromna przyjemność.


Niech Panią dobre siły maja w swoje opiece. Wspaniale, ze Mąż ma taki sam stosunek od zwierząt, to wielki człowiek!


Jolanta


P.S Po uratowaniu kota znajdy, wyleczeniu i oddaniu do adopcji usłyszałam - Jola to ma załatwione łóżko w kocim niebie.


A ja myślę, ze tam czeka łóżek więcej?(:>)


Jolanta Szaniawska, Ottawa. Kanada, 7 sierpnia 2005


.


Ksiazka o kocie jest znakomita, coraz bardziej je lubie, jestem na dobrej drodze oswajania drapiezników
Barbara Nowakowska, Warszawa, 1 sierpnia 2007.
.



"Podroze z moja kotka" przeczytalam z usmiechem na ustach. Nie mozna inaczej bo jest w niej tyle ciepla i milosci do tego slicznego zwierzatka.
Gaja Kowalczuk


.


„Postanowilam napisac do Pani aby powiedzieæ, jak niespodziewanie ta wlasnie ksiazka zmienila patrzenie na moje zwierzêta. Nie zrobila tego nawet moja kolezanka, która jest 'kociara' z krwi i kosci i której obcowanie z kotami obserwowaæ mogê na co dzieñ i tez od niej brac przyklad. Pani przywiazanie do Suzy, oraz postêpowanie z innymi kotami, zrobi³o na mnie wrazenie. Przede wszystkim, podobal mi siê spokój i kosekwencja w dzialaniach. Ksiazke czyta sie jak jakas¶ powiesc, nie moglam siê od niej oderwac.Ma Pani niebywaly dar opowiadania, obserwacji oraz przemycania praktycznych wskazówek dla czytelnika.Oczywiscie bardzo widoczna jest prawdziwa i madra milosc do kotów, co mnie urzeklo calkowicie”.
Irena Kubia, Glogow, 10 lipca 2008


.


Kupilem ksiazke i czytalem ja przez ostatnie dwa dni. Wprawdzie nie "in one sitting",
ale z wielka przyjemnoscia i zainteresowaniem. Nie chce pisac, jak ten Bill, ze
zrobila Pani cud i zmienila mnie calkowicie, ale jest w tej opowiesci
sila, mimo odczuwalnego kobiecego, cieplego charakteru, bo przez
ostatnie dni widzialem w Warszawie bardzo duzo kotow. Kilka na mojej
ulicy - siedzacy na drzewie i pilne mnie obserwujacy, wspinajacy sie na
furtke, lezacy na progu swojego domku i wygrzewajacy sie w sloncu. Kilka
w tramwaju - jednego, bardzo malutkiego wiozly dwie male dziewczynki w pudelku po
butach z wycietymi dziurkami, drugiego, placzacego po zabiegu lekarskim
trzymala na rekach jego pani itd. To chyba nie mozliwe zeby tak nagle
powiekszyla sie liczba kotow wokol mnie. Po prostu przed przeczytaniem
ksiazki nie zwracalem na nie uwagi.

Swietna ksiazka.
Tomasz Wojtkowski, Warszawa, 10 lipca 2010


.


Przeczytalam. Bez trudu, wrecz przeciwnie, bo z prawdziwa przyjemnosia
dotarlam do strony 221 (polskiego wydania). Zatem wszystko stalo się
jasne : jestem osoba "z tego samego klubu". W przedslowiu pisze Pani,
aby w trakcie lektury "kazdemu czytajacemu zrobilo się przyjemniej i
weselej". U mnie stalo się coś jeszcze - książka wzruszyla mnie do
glebi. Do tej pory tak pieknie, ze zrozumieniem natury zwierzecej,
przemawiala do mnie Dorota Suminska, głownie w "Autobiografii na
czterech lapach..." i ostatnio w " Swiecie wedlug psa (obie pozycje
wydane przez Wydawnictwo Literackie). Wciaz mam tez w pamieci ksiazke
"Dog year", ktorej autorem jest Jon Katz.
Teraz do "Podrozy z moja kotka" wroce spokojnie raz jeszcze. Podczas
pierwszej lektury denerwowalam sie, czy odnajdzie sie "Whitey, the dirty
cat" oraz czy opowiesc o Lesterze bedzie miala szczesliwy koniec :-)
Koty towarzysza mi od dawna. Do szylkretek mam szczegolny sentyment, bo
taka byla moja pierwsza kotka. Dzikie, piwniczne zwierzątko przez kila
miesiecy mieszkalo po pralka i nie pozwalalo sie dotknac, by z czasem
stac sie prawie tak modra i oddana kocina, jaka byla Suzy. Musielismy
sie z nia pozegnac wiele lat temu, a ja ja wciaz wspominam. Moim
marzeniem jest dlugowlosy, bury kot (taki ze zdjecia, jakie od Pani
dostalam - ten, co spi w kartonie), wiem jednak, ze pozostanie to w
sferze marzen. Po prostu takie piekne zwierzeta maja wieksze szanse na
adopcje a na mnie czekaja wieksze "biedy" :-)

Pani Aleksandro, dziekuje bardzo za wszystkie fotki kotow. Nie szkodzi,
ze nie szylkretki, inne tez sa wspaniale.
W rewanzu przesylam zdjecia moich kotów.
Ten bury to Dyziek - kot o duszy aniola. Nie gryzie, nie drapie. Za to
duzo mruczy i gada. Wygral konkurs na okladke roku miesiecznika "Kocie
Sprawy". Dostalismy oboje dyplomy i nagrody.
Rudy, ktory wyglada jak wcielenie elegancji i dystynkcji, to diabel
wcielony. Jako malenkie kocie trafil do mnie 11 listopada z imieniem
Major (znalazl go major szczecinskiej policji) i jako kot gluchy.
Poniewaz kot maniery mial tragiczne i nie chcialam, by w mieszkaniu
zapanowaly rzady junty, to postanowilam mu zmienic imie na Marcel. Widac
nie zglebilam zbyt wnikliwie etymologii owego Marcela, bo rudas w
dalszym ciagu jest "nieokrzesany". Dziś ma ponad rok a gluchota minela
bez sladu.
Na trzecim zjeciu jest Misia - kot mojej corki. Misia przyblakala sie do
mojej mamy - zakrwawiona, bez ogona, prawie oskalpowana. Nikt z sasiadow
nie przyznawal sie do niej, niczego nie widzial ani nie slyszal. Rany
dlugo sie goily... Teraz kicia jest szczesliwa, bardzo madra koteczka. W
Polsce mowimy o takich kotach trikolorka (calico?).
Pozdrawiam Pania bardzo serdecznie.
Bogumiła Kozłowska, Szczecin, luty 2011
.

.



„Dzielę się wrażeniami z uroczej ksiązki "Podróże z moją kotką": dziękuję serdecznie - czytając tę książkę było i jest mi bardzo fajnie.
Ta ksiązka powinna być lekturą szkolną. Z tej mądrej ksiązki dużo możemy się nauczyć: wrażliwości, pokory, poświęcenia i wiele innych cech, które "siedzą "w SZLACHETNYCH LUDZIACH. ...Pani Oleńko, już wiem gdzie spędziliście święta! u Margaret i Boba Ackermanów posiadłości w Nowej Alexandrii pod Pittsburgiem, tam i czarnego niedzwiedzia można było spotkać...Super ta książka!!!
Ciekawa jestem dalszych losów Suzy i Claude’a.WaclawaSedzikowska, Warszawa, 29 grudnia 2012.

... XXXXXXXXX Podróże z moją kotką to doskonała karma dla umysłu, ale zarazem lektura momentami wzruszająca. Chwile wzniosłości rozładowują wplątane w narrację „witaminy humoru”, jak to nazywał Melchior Wańkowicz, w tym dowcipu męża autorki: Normana Boehma. Być może w tym połączeniu – rozumu, serca i humoru – jest metoda na wykrzesanie u czytelnika empatii oraz dania mu szansy zobaczenia świata zwierząt (domowych) i ich miłośników z innej niż „z góry” perspektywy patrzenia. Po książkę mogą śmiało sięgnąć tacy jak ja laicy w tej materii, bo otwiera na inną rzeczywistość, wzbogaca, uwrażliwia na sprawy zwierząt i w ogóle natury, ale przede wszystkim… bawi! Beata Bednarz, Podróże z moją kotką, "List do Pani" czerwiec 2021, nr 6 (296), s. 22. .....

*

„Pewnego dnia czekoladowo-żółto-złoto-czarna kotka Suzy, niezwykle mądra i sprytna, znalazła dom. Przygarnięta przez parę małżeńską pokazuje im swój charakter, wrażliwośc, indywidualnośc. W krótkim czasie podbija ich serca i wzbogaca życie.

Aleksandra Ziółkowska-Boehm w książce „Podróże z moją kotką” z ogromną czułością opisała Suzy-od poznania kotki, na progu mieszkania w Houston, przez liczne, wspólne podróże, niespodziewane kocięta, do czasów gdy Suzy stała się pełnoprawnym domownikiem, traktowanym z miłością i sympatią. Kotka ma konkretny charakter, wymaga uwagi i szacunku, ale odpowiada ludziom wielkim oddaniem i ufnością. Wkrótce wokół niej koncentruje się świat autorki i jej rodziny. Ale w książce występują też takie zwierzęta jak psy, króliki, papugi, oposy czy wiewiórki. I tak miło się czyta o troskliwych ludziach, którzy szukają domów bezdomnym zwierzętom, a nawet potrafią jechać i sprawdzać w jakich warunkach przebywają oddane zwierzęta i w razie potrzeby interweniowac. Poznajemy codziennośc Suzy i jej rodziny, a także licznych przyjaciół domu, z którymi autorka często się spotyka lub koresponduje. A w listach oczywiście wymieniają się uwagami o swoich zwierzakach. Mnóstwo tu historii o kotach. Większośc kończy się dobrze, kilka niestety nie jest optymistycznych. Ciekawie też jest porównac sobie amerykańskie doświadczenia miłośników kotów z naszymi polskimi doznaniami:) I jakoś tak podnosi na duchu lektura o dobrych ludziach i ich futrzanych przyjaciołach.

Ciepła, urocza książka dla ludzi kochających zwierzęta, z licznymi wierszami krakowskiego poety Franciszka Klimka. Polecam!”


*


"Książka, którą polecam z okazji dnia kota to "Podróże z moją kotką" autorstwa Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm. Ta pisarka większosć swoich książek poswięca poważnym sprawom (była asystentką Melchiora Wańkowicza, jest autorką wybitnych publikacji dokumentalnych, wiele mamy w Bibliotece) popełniła cudowną książkę poswięconą ... kotce Suzy. Miałam moźliwosć poznać autorkę i Suzy. Co za miłosć pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem! Suzy zaadoptowała Oleńkę i jej męża Normana, kiedy była w ciąży. Gdy zdali egzamin z opieki nad nią i kociętami, została z nimi na zawsze towarzysząc im w spacerach, spotkaniach i podróżach. W książce znajdziemy również wspomnienia znajomych, którzy też mają kota (np.Szymon Kobyliński). Książka jest wydana również po angielsku pod tytułem "On the road with Suzy from Cat to Companion" i dostępna jest w księgarni Amazon. Idealna do czytania dla dorosłych, dzieci i kotów (moim czytałam na głos i bardzo były zainteresowane)".
Anna Firsowicz, https://www.facebook.com/PolishLibraryDC.
*


Ksiazka jest o milosci do zwierzat, ze szczegolnym wyroznieniem kotow. Wiele jest jednak takze o psach i papugach.
Autorka wykazuje zmysl czujnej i czulej obserwacji w stosunku do swojej kotki Suzy, jak i do wszelkich zwierzat, ktore znajduja sie krocej, dluzej, lub na stale, w jej kregu. Zwierzeta niewatpliwie ucza Autorke innego spojrzenia na otoczenie i siebie, odkrywaja wielki wspanialy swiat, ktory mozna znalezc uwaznie sie rozejrzawszy. Pelna ciepla i humoru wspaniala lektura na kazda pogode.
www.Amazon.com

*


WYWIADY na temat ksiazki ukazaly się w:




Wirtualna Polska, 16 stycznia 2003


PANI (Nr 2, 2003)


GLOS (LIST OCEANICZNY, dodatek kulturalny) Toronto maj 2003, str.1-2


KOCIE SPRAWY, Warszawa Nr 12, 2004 str. 6-7





Fragmenty ksiazki ukazaly się w:





1. THE BAY ISLANDS VOICE (Roatan, Honduras), November 2003, In English


2. TERAZ (Filadelfia)


2. NOWY KURIER (Toronto)


3. KOCIE SPRAWY (Warszawa) Nr 12 (31), grudzień 2004, str. 6-7.

























Niżej: Grafika: Tomasz i Wojciech Wojtkowski






THE BAY ISLANDS VOICE, Roatan, Karaiby
*
Niżej: WYSTAWA  OKNO 

Ksiegarnia Naukowa im. B.Prusa, 

Warszawa, Krakowskie Przedmiescie 7


KSIĄŻKA TYGODNIA 23.12.02. -  29.12.02.     




































 
Nizej: Małgorzata Fludzińska,  Piaseczno







 































Nizej: Merlin.com BESTSELLERY



  ***

 

Amerykańskie wydanie książki:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz